19 kwietnia 2012

Czas na podwyżki

Maciej Jędrzejowski, przewodniczący Zespołu ds. Wynagrodzeń ORL w Warszawie, członek ORL w Warszawie

Zgodnie z dominującym w polskiej gospodarce neoliberalnym dogmatem, wykonywana praca jest warta tyle, za ile pracownik zgodzi się pracować. Dotyczy to również ochrony zdrowia i naszej grupy zawodowej. Sytuacja ta jest przekleństwem (gdyż wciąż pojawiają się próby redukcji wynagrodzeń), ale też i szansą na wzrost płac (przy odpowiednim sposobie negocjacji).

Kara za cudze grzechy
W styczniu 2012 r. dyrekcja jednego z zadłużonych warszawskich szpitali klinicznych ogłosiła program restrukturyzacji, w ramach którego zaplanowano istotną redukcję etatów lekarskich.
W pierwszym rzędzie restrukturyzacja dotknęła lekarzy akademickich, którym obniżono wymiar etatu szpitalnego. Ciekawe, że redukcje etatów przeprowadzono proporcjonalnie do długu generowanego przez poszczególne oddziały, de facto karząc lekarzy za złą wycenę procedur przez NFZ.
Z końcem stycznia lekarze otrzymali wypowiedzenia dotychczasowych warunków zatrudnienia.
Decyzje dyrekcji wywołały poruszenie wśród lekarzy i rozgoryczenie, tym większe że niektórzy kierownicy klinik zapowiedzieli, iż konieczne będzie fikcyjne rejestrowanie czasu zakończenia pracy i następnie powrotu na oddział. Zdecydowana większość kolegów zaplanowała odrzucenie nowych warunków zatrudnienia. Spowoduje to rozwiązanie umów o pracę z upływem trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia.  

Umowa lojalnościowa
Oczywiście szpital nie może funkcjonować bez lekarzy, dlatego trudno wyobrazić sobie, aby dyrekcja nie wycofała się z podjętych decyzji. Dla pozytywnego rozwiązania konfliktu szczególnie duże znaczenie będzie miało zachowanie solidarności zawodowej, stąd mój osobisty apel do lekarzy pediatrów o niezatrudnianie się w miejsce zwalnianych kolegów. Szansę powodzenia powinno zwiększyć również zbiorowe negocjowanie warunków wynagrodzenia przez upoważnionych pełnomocników. Optymalnym rozwiązaniem będzie zawarcie przez lekarzy umowy cywilnoprawnej o współpracy, w której zobowiążą się do wspólnego podejmowania decyzji o zatrudnieniu i ewentualnej zapłaty kar umownych na rzecz stron porozumienia za jego zerwanie. Podobny konflikt w szpitalu w Ciechanowie w 2009 r. zakończył się wycofaniem obniżki wynagrodzeń i dymisją dyrektora placówki.

Zaniżone stawki
Próby obniżenia wynagrodzeń lekarzy w szpitalach są nieracjonalne, ze względu na wciąż duże niedowartościowanie ich pracy. W większości krajów zachodnich płace lekarzy kształtują się na poziomie trzykrotności przeciętnych zarobków. Średnie wynagrodzenie lekarzy etatowych w szpitalach warszawskich w podstawowym czasie pracy (łącznie z tzw. dodatkami) wynosi ok. 3 tys. dla lekarza bez specjalizacji i 5 tys. zł brutto dla lekarza specjalisty. Dla porównania przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw na Mazowszu w grudniu 2011 r. osiągnęło 4692 zł (w Polsce średnio 4015 zł). Wynagrodzenie lekarzy szpitalnych jest również zbyt niskie w stosunku do zarobków lekarzy POZ, AOS czy z sektora prywatnej opieki zdrowotnej.

Istota problemu
Na zaistniałą sytuację nie można patrzeć jednostronnie. Zapewne dyrekcja ma racjonalne argumenty na poparcie swoich decyzji. Kłopot jednak w tym, że wybiera niewłaściwe sposoby rozwiązania problemu. Warunkiem zbilansowania szpitala jest wynegocjowanie lepszych stawek kontraktu z NFZ i zwiększenie przychodów, nie zaś ciągłe redukowanie kosztów. Prawdy tej nie może zmienić nawet silna presja rządu na ograniczanie wydatków na ochronę zdrowia jako czynnika spowalniającego wzrost gospodarczy. W sporze tym racja leży po naszej stronie.
Wydatki na ochronę zdrowia w większości rozwiniętych krajów są istotnie wyższe niż w Polsce zarówno w wartościach bezwzględnych, jak i w odniesieniu do produktu krajowego brutto. Według najnowszego raportu OECD całkowite wydatki na ochronę zdrowia w 2009 r. wyniosły w naszym kraju 7,4 proc. PKB (zarówno ze środków publicznych, jak i prywatnych), przy średniej w krajach OECD rzędu 9,5 proc. i najwyższym poziomie 17,4 proc. w USA. Udział środków publicznych w wydatkach na ochronę zdrowia w Polsce wynosi 72,2 proc. i jest zbliżony do średniej krajów OECD.
Pozytywnie nastraja fakt, że wydatki na ochronę zdrowia rosły u nas w latach 2000-2009 w tempie 7,3 proc. rocznie. Wynika to z utrzymywania się rozwoju gospodarczego, mimo dwóch fal światowego kryzysu ekonomicznego. Według danych GUS PKB Polski wzrósł w 2008 r. o 4,9 proc., w 2009 r. o 1,8 proc., w 2010 r. o 3,9 proc., a w 2011 r. o 4,3 proc. Czas na podwyżki, a nie obniżki wynagrodzeń.

Rok 2013
Historia ostatnich kilkunastu lat uczy, że nie możemy liczyć na wzrost wynagrodzeń inspirowany działaniami rządu. Wręcz przeciwnie, w stosunku do ochrony zdrowia dominuje podejście liberalne, zgodnie z którym system jest optymalnie finansowany wtedy, gdy zużywa najmniej środków, zachowując zdolność funkcjonowania. Dlatego musimy po raz kolejny sami zatroszczyć się o wzrost wynagrodzeń, organizując skoordynowaną akcję negocjacyjną w 2013 r. Bieżący rok powinniśmy poświęcić na staranne przygotowania. O szczegółach – już wkrótce.

mjedrzejowski@warszawa.oil.org.pl

Archiwum