27 maja 2021

Finansowanie ryczałtowe

Marek Balicki

 

Wprowadzenie zaliczkowego finansowania placówek zdrowotnych było na początku pandemii krokiem koniecznym. Lockdown i towarzyszące mu ograniczenia w codziennym funkcjonowaniu lecznictwa spowodowały znaczny spadek liczby wykonanych świadczeń, zwłaszcza planowych. Utrzymywanie w tej sytuacji zasady, że płaci się tylko za udzielone świadczenia, skończyłoby się szybko pustkami w szpitalnych kasach. Łatwo sobie wyobrazić chaos spowodowany brakiem środków na bieżące wydatki, zwłaszcza na wypłaty wynagrodzeń dla pracowników, nakładający się na i tak niemałe problemy bezpośrednio związane z epidemią.

 

Jednak wadą przyjętego wówczas rozwiązania, która zresztą ciąży na systemie do dzisiaj, było założenie, że niewykonane świadczenia zostaną później odrobione. Nie wzięto pod uwagę, że w usługach zdrowotnych „nadrabianie zaległości” nie jest takie proste. Chociażby z uwagi na ograniczone zasoby rzeczowe i kadrowe oraz związany z tym brak wolnych mocy przerobowych. Lekarzy i pielęgniarek mamy przecież ciągle za mało, a obciążenie wielu z nich niezwykłym wysiłkiem związanym z kolejnymi falami epidemii z pewnością da o sobie znać w przyszłości. Podobnie jest zresztą w niektórych innych sektorach usług. Chyba nikt nie oczekuje np., że zamknięte przez wiele tygodni hotele po zniesieniu obostrzeń będą przyjmować więcej gości niż mają miejsc noclegowych.

 

Alternatywę dla zaliczek, nie wchodząc w szczegóły, stanowiło przyjęcie na trudny czas pandemii opcji finansowania ryczałtowego, niewymagającego późniejszego rozliczania wykonanych świadczeń, zwłaszcza w szpitalnictwie. W uproszczeniu chodziłoby o przejście z płacenia za usługi na finansowanie działania placówek. Wszak większość kosztów w opiece zdrowotnej, pomijając nieliczne wyjątki, to koszty stałe, nie zależą od liczby usług i są ponoszone także w okresie, gdy liczba usług się zmniejsza.

 

Rok temu mogło się wydawać, że po kilku miesiącach sytuacja się ustabilizuje i wszystko wróci do normy. Jednak po wakacjach sytuacja okazała się zgoła inna i nadszedł czas na rewizję początkowych założeń „awaryjnego” finansowania lecznictwa, tym bardziej że było się do czego odwołać.

 

Od ponad dwóch lat testujemy ryczałtowy sposób finansowania opieki psychiatrycznej w ramach pilotażu centrów zdrowia psychicznego. Centra obejmują swoim działaniem 12 proc. dorosłych mieszkańców Polski. Dobrze poradziły sobie w pierwszych tygodniach pandemii. Dzięki uelastycznionym rozwiązaniom organizacyjnym mogły szybko dostosować działalność do zmienionych warunków. Centra nie muszą też liczyć punktów i osobodni, bo otrzymują stały ryczałt, zależny tylko od liczby mieszkańców na swoim terenie. Mają w zamian za to obowiązek zapewnić mieszkańcom opiekę szpitalną, dzienną, domową i ambulatoryjną. Placówki same też decydują o podziale środków z ryczałtu.

 

Rozwiązanie to w psychiatrii sprawdziło się już przed pandemią, ale także świetnie zdało egzamin w trudnym czasie. Rozważając różne warianty rozwiązań systemowych na czas po pandemii, warto więc doświadczenie centrów zdrowia psychicznego wziąć pod uwagę. <

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum