12 maja 2021

Wina

Prof. Jerzy Bralczyk

W naszym systemie pojęciowym nie wszystko jest przejrzyste. Jedno z ważnych pojęć etycznych, wina, nie ma wyraźnego statusu ontologicznego. Czy wina to czyn, występek, czasem błąd – czy raczej konsekwencje tego czynu, jego następstwa? A może inaczej: to może przyczyna, powód czegoś złego? Zazwyczaj nie zastanawiamy się nad tym, szczególnie że w naszej świadomości wina kojarzy się przede wszystkim z czymś, co może powodować albo karę, albo, co też jest rodzajem kary, wyrzuty sumienia. Za winę człowiek ponosi, powinien ponosić, odpowiedzialność. Nawet za nieumyślną winę, ale głównie za świadomą. Winny jakiegoś występku powinien mieć jej poczucie.

Język i jego metafory wskazują na wiele aspektów winy. Jest rodzajem ciężaru: winę się ponosi, bierze na siebie; mniej uczciwi zwalają ją na innych, zrzucają, składają, spychają, obciążają nią. I może być z człowieka zdjęta. Jest też rodzajem zapisu: może być zmazana lub zatarta. Jest w oczywisty sposób zła: ponoszenie dzieli z takimi sprawami jak klęska, szkoda, strata, śmierć, a też z tym, co po niej ma nastąpić, czyli karą.

Wina rodzi stan napięcia, nierównowagi: równowaga może być przywrócona przez wyznanie winy, a potem ukaranie lub wybaczenie, odpuszczenie. To powinno nastąpić. Powinno? Kiedyś mówiło się winno, co silniej z winą się kojarzyło. Jak mówimy, że coś powinno się stać, to znaczy, że równowaga będzie, gdy to nastąpi… A jak mówimy, że coś już teraz powinno być („to powinno być gdzieś tu”), często mamy na myśli, że tak się właśnie okaże, bo już zapewne jest. Ta równowaga jest zatem wpisana w nasze myślenie o winie i jej pokrewnych słowach i pojęciach, nawet rubryki winien i ma powinny być zrównoważone.

Wina jest postrzegana jako przyczyna złego: pytając, z czyjej winy coś się stało, dochodzimy obciążającej kogoś prawdy. Tak jak dobre rzeczy dzieją się dzięki czemuś lub komuś, złe – przez coś lub kogoś. Często – przeze mnie. W religii poczucie winy, wyznawanie winy (moja wina, moja wina), prośby o odpuszczenie (i odpuść nam) mają funkcję istotnego stymulatora czynów – w jednym ze słowników na pierwszym miejscu w haśle wina mamy wręcz „następstwo przekroczenia praw bożych”. Jest wina kategorią prawną, przyznanie się do niej jest zwane „królem dowodów”, a kiedyś winą nazywano wprost karę pieniężną, co odnotowują i późne słowniki. To ostatnie znaczenie ma związek z częstym użyciem słowa winny czy też winien w odniesieniu do długu, zwykle pieniężnego.

Winę ponosi się względem kogoś, wobec kogoś (w tym prawa i Boga), przed kimś – ale jako kategoria moralna jest uwewnętrzniona. Jest przynależna winnemu. I można się tylko czasem pocieszać, że leży pośrodku (nie, ona, tak jak prawda, leży tam, gdzie leży), że nikt nie jest bez winy (inaczej niech rzuci kamieniem). A cyniczne powiedzenia o szukaniu winnego, który zawsze się znajdzie, pokazują możliwość błądzenia w tym względzie jako coś oczywistego.

Prasłowiańska vina wzięła się z dawniejszego rdzenia ueina, praindoeuropejskie uei– zaś znaczyło ‘zdążać ku czemuś’, zatem i ‘ścigać’. Takie ściganie ma zdążać, prowadzić do wyrównania, równowagi. O wyrównaniu win mówimy czasem, mając na myśli sprawiedliwość, a czasem, gdy myślimy o zemście. Ale prawdziwą, etyczną równowagę przywraca uznanie swoich win, a często – przyznanie się do nich. A właściwą też karą, pierwszą karą, wydaje się poczucie winy.

Nie powinno jednak być, jak często się zdarza, nadmierne. Wtedy równowagę można osiągnąć inaczej, choć w nie najlepszy sposób: przez wzmożone poczucie krzywdy. <

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum