4 maja 2023

Lekarstwo gorsze od trucizny?

Czy Ministerstwo Zdrowia przewiduje wsparcie dla Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie? – pytał na początku kwietnia rzecznik praw obywatelskich. Zainteresował się problemami placówki po ujawnieniu przez media, że aby zachować płynność finansową i możliwość działania, musi ona korzystać ze „wsparcia” parabanków.

autor: MAŁGORZTA SOLECKA

W marcu „Dziennik Gazeta Prawna” ujawnił, że IPiN – wiodąca placówka w obszarze psychiatrii, która zwłaszcza w tej chwili ma strategiczne znaczenie dla zdrowia publicznego – musi zadłużać się w parabankach, ponieważ nie ma pieniędzy na bieżącą działalność. Szpital zaciągnął wówczas kolejną już pożyczkę (skończyły się środki z poprzedniej), bo gdyby tego nie zrobił, zabrakłoby pieniędzy na dostawy leków, jedzenie, a także… obsługę zadłużenia. Instytut ma bowiem około 100 mln zł zobowiązań wymagalnych i zerowe szanse na kredyty bankowe, Ministerstwo Zdrowia zaś, jako organ założycielski, mimo starań dyrekcji tylko rozkładało bezradnie ręce. Dziennikarze „DGP” pisali, że dyrekcja dostała zielone światło na pożyczkę w instytucji pozabankowej, i – choć aż trudno uwierzyć – minister zdrowia potwierdził to w blasku fleszy podczas konferencji prasowej. Zapewnił, że z tego rozwiązania problemu szpital będzie korzystał tylko przez kilka miesięcy, bo tyle potrwają rozmowy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego, który ma zaakceptować plan restrukturyzacji szpitala.

Problem w tym, że opracowywanie planu naprawczego trwa już od lat. W połowie 2021 r. ówczesny wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski, odpowiadając na pytanie poselskie, wyjaśnił, że dług szpitala przekroczył 86 mln zł, ale uspokajał, że „Instytut jest w trakcie opracowywania planu naprawczego”. Sytuacja zmieniła się o tyle, że dług wzrósł o kolejnych kilkanaście milionów złotych, a minister zdrowia odwołał poprzednie kierownictwo (powołane przez ministra Łukasza Szumowskiego). Publicznie twierdził, że właśnie brak planu naprawczego i „dryf”, w jakim instytut pozostawał przez długie lata (a nie – domyślnie – zaniedbania organu założycielskiego czy rażąco niski poziom finansowania świadczeń), są przyczyną obecnych kłopotów placówki. Skądinąd wiadomo, że miarą tych kłopotów jest fakt, że ponad połowę zadłużenia szpitala (nawet ok. 60 proc.) stanowią pożyczki parabankowe, których roczny koszt obsługi oscyluje wokół 8 mln zł.

Na to, że ważna dla polskich pacjentów (zwłaszcza w okresie napięć związanych z pandemią, wojną na Ukrainie, wysoką inflacją, które rzutują na dobrostan psychiczny wielu osób) placówka znalazła się w typowej spirali zadłużenia, zwrócił uwagę rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek. „Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie pozyskuje środki na swoją działalność, m.in. zaciągając pożyczki w instytucjach działających poza sektorem bankowym (tzw. parabankach). Wynika to z faktu, że instytut nie daje gwarancji spłaty zaciągniętych zobowiązań, a tym samym banki nie są skłonne do finansowania jego działalności. Z informacji prasowych wynika wprawdzie, że za kilka miesięcy IPiN może spodziewać się środków z kredytu udzielonego przez Bank Gospodarstwa Krajowego, które powinny pozwolić na spłatę większości zadłużenia, ale nadal nie rozwiązuje to sytuacji placówki, która bez zaciągnięcia kolejnej pożyczki nie będzie w stanie uregulować wszystkich bieżących zobowiązań” – napisał rzecznik w wystąpieniu do ministra zdrowia. Zapytał też, czy resort przewiduje jakieś wsparcie dla szpitala do czasu uzyskania kredytu z BGK. „Dalsze zadłużanie się w instytucjach parabankowych może bowiem doprowadzić do sytuacji, że oczekiwany kredyt z BGK nie pokryje wszystkich istniejących zobowiązań. Będę też wdzięczny za przekazanie informacji, czy obecnie w ministerstwie trwają prace nad zmianą sposobu zarządzania instytutem, w szczególności, czy planowane jest wdrożenie programu naprawczego, aby uniknąć ponownego zadłużania się jednostki”.

Minister zdrowia nie poczuwa się jednak do odpowiedzialności za zadłużenie placówki ani – szerzej – za zadłużenie szpitali ogółem. Tymczasem od połowy ubiegłego roku publiczne placówki alarmują o dramatycznym rozchodzeniu się nożyc kosztów świadczeń oraz przychodów. Na koszty świadczeń wpływ mają przede wszystkim wysoka inflacja oraz rosnące wynagrodzenia (zależne głównie od poziomu wynagrodzeń minimalnych), na przychody (negatywnie) wpływa brak mechanizmu indeksowania wycen przynajmniej o wskaźnik inflacji. Ile wynosi zadłużenie szpitali w tej chwili? Nie wiadomo. Ostatnie dane, jakie w drugiej połowie kwietnia można było znaleźć na stronie Ministerstwa Zdrowia, pochodzą z II kwartału 2022, a więc sprzed 1 lipca, kiedy weszła w życie znowelizowana ustawa o wynagrodzeniach minimalnych, która wprawiła szpitalne budżety w potężniejsze niż zwykle turbulencje. Nie wiadomo również, o czym mówił minister zdrowia, ile szpitali i na jakie kwoty zadłużyło się w parabankach. Taką wiedzą dysponują jedynie poszczególne szpitale i ich organy założycielskie.

Wiadomo natomiast, że rząd nie wykonał wyroku Trybunału Konstytucyjnego z jesieni 2019 r., który zdjął z samorządów terytorialnych obowiązek pokrywania strat szpitali. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz, komentując fakt zaciągania przez IPiN w Warszawie pożyczek parabankowych, tłumaczył sytuację właśnie „szczególnym charakterem” szpitala, który nie może otrzymać takiego wsparcia, jakiego swoim szpitalom udzielają powiaty, miasta na prawach powiatu lub województwa.

Warto jednak pamiętać, że samorządy nie zamierzają „odpuszczać” rządowi. Samorząd Mazowsza (na wniosek którego Trybunał Konstytucyjny kilka lat temu zajął się sprawą przepisów zobowiązujących samorządy do pokrywania strat szpitali i wydał wyrok dla samorządów korzystny) będzie walczyć o „swoje” – czy raczej mieszkańców województwa – pieniądze w sądzie. Zarząd województwa złożył pod koniec marca pozew przeciw Skarbowi Państwa i Narodowemu Funduszowi Zdrowia o, bagatela, 100 mln zł. – To kwota, którą samorząd wydał na pokrycie ujemnego wyniku finansowego ośmiu mazowieckich szpitali tylko za lata 2017–2019 – powiedziała Elżbieta Lanc, członek zarządu województwa. Za lata 2020–2021 NFZ zapłacił mazowieckim szpitalom, jak mówiła, o kolejne 59 mln zł za mało. – Szpitale leczą ludzi, ale kontrakty nie pokrywają kosztów. Szpitale się zadłużają, a samorządy muszą albo pokrywać ich ujemny wynik, albo dokapitalizowywać spółki szpitalne. Mieszkańcy Mazowsza są po prostu okradani, bo zamiast inwestować w służbę zdrowia, budować nowe oddziały, musimy płacić za usługi, które powinien finansować NFZ – komentował Krzysztof Strzałkowski, szef Komisji Zdrowia w Sejmiku Mazowsza.

Instytuty badawcze, nadzorowane przez ministra zdrowia, na koniec zeszłego roku były zadłużone w parabankach na kwotę 478 mln zł – wynika z odpowiedzi wiceministra zdrowia Macieja Miłkowskiego na interpelację poselską Hanny Gill-Piątek i Franciszka Sterczewskiego. Wiceminister podkreślił, że „za prowadzenie gospodarki jednostki na podstawie ustalonego przez siebie rocznego planu finansowego odpowiada dyrektor instytutu. Przepisy wskazują na samodzielność tego typu jednostek, w tym także w zakresie zaciągania zobowiązań. Podkreślić należy, że podejmowane decyzje, w tym dotyczące zaciągania zobowiązań, powinny być racjonalne i ekonomicznie uzasadnione”. W jego ocenie najistotniejsze jest to, na jakich warunkach zaciągane są zobowiązania, a nie jaka instytucja finansowa ich udziela. „Tym bardziej że zdarzają się przypadki, w których warunki oferowane przez banki są mniej korzystne od tych oferowanych przez inne instytucje finansowe” – stwierdził Maciej Miłkowski.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum