7 maja 2020

Wyciągnąć wnioski

Marek Balicki

W ciągu zaledwie kilku tygodni nasze życie zmieniło się w sposób nie do przewidzenia jeszcze parę miesięcy temu. Myślę, że nawet badacze ostrzegający nas w ostatnich latach przed nieznanym, wysoce patogennym przedstawicielem rodziny Coronaviridae nie sądzili, że ten nowy wirus może tak bardzo zmienić naszą rzeczywistość i stać się głównym wrogiem ludzkości.

Kryzys związany z pandemią obnażył – dla wielu w bolesny sposób – istniejące ograniczenia w zakresie możliwości człowieka, grup społecznych i struktur organizacyjnych. Nawet zakładając, że w ocenach „nic już nie będzie takie samo” jest pewna przesada, pandemia będzie niewątpliwie stanowić punkt zwrotny w naszych dziejach. Staniemy się świadkami przemian obejmujących różne sfery życia.

Politolog z UW prof. Grzegorz Rydlewski, pisząc o pandemii, zwrócił uwagę na to, że kryzys
z natury rzeczy stanowi okazję do porzucenia dotychczasowych rozwiązań, które okazały się nieefektywne, i zastąpienia ich nowymi, blokowanymi wcześniej przez zwolenników utrzymywania starego porządku. Nie oznacza to wcale, że nie będą dalej walczyć o jego utrzymanie. Kryzys daje jednak szansę nowego otwarcia, i to w różnych dziedzinach sfery publicznej, gospodarki i polityki.

Jedną z tych dziedzin powinna być opieka zdrowotna. Konieczność zwiększenia nakładów na nią ze środków publicznych wydaje się dzisiaj już poza dyskusją. Ale jest też wiele rozwiązań systemowych, których dysfunkcyjność objawiła się ostatnio z całą mocą.

Należy do nich struktura i funkcjonowanie naszego szpitalnictwa. Wyraźnie widać, że nie zdały egzaminu mechanizmy rynku wewnętrznego wprowadzone ponad 20 lat temu wraz z kasami chorych. Mamy kilkuset właścicieli rywalizujących z sobą szpitali, a brakuje skutecznych instrumentów koordynacji, nadzór właścicielski jest zaś słaby. Na dodatek samorządy powiatów i województw, do których należy 90 proc. szpitali, nie mają żadnego wpływu na ich finansowanie.

Tzw. sieć szpitali niewiele zmieniła. Każdy szpital nadal kreuje zarówno swoją strategię działania, jak i sposób zaopatrywania się. W efekcie mamy stosunkowo mało miejsc intensywnej terapii, a dużą liczbę łóżek. Zakupów dokonuje się jak w restauracji: zamawiamy dzisiaj, czego potrzebujemy na jutro, nie robimy zapasów. To porównanie z restauracjami pojawiło się zresztą w Szwecji, gdzie równie szybko zabrakło w szpitalach podstawowych akcesoriów.

Warto więc sięgnąć teraz do gotowych już koncepcji regionalizacji szpitalnictwa, które zakładają istnienie jednego dysponenta szpitali publicznych i funduszy na ich utrzymanie w województwie, odpowiadającego także za zakupy i utrzymywanie zapasów. Jedną z takich koncepcji opracował zespół prof. Dawida Sześciły z UW.

Zaniechanie działań wynikających z doświadczeń obecnego kryzysu, nie tylko w zakresie szpitalnictwa, byłoby niewybaczalne. 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum