Logowanie do profilu lekarza

Przez login.gov

dr n. med. Krystyna Dowgier-Malinowska

Dr n. med. Krystyna Dowgier-Malinowska w Kopenhadze, 1999 r. / fot. archiwum prywatne

Historia 1.04.2025 r.

Moja historia medycyny – 50 lat w białym fartuchu

Autor: Krystyna Dowgier-Malinowska

Przez lata zebrałam wiele spostrzeżeń i wspomnień. Dla moich dorosłych wnuków to prehistoria, dla mnie – jakby wydarzyło się wczoraj.

Jestem aktywną lekarką od 50 lat. Przez ten czas zbadałam kilkadziesiąt tysięcy pacjentów, zdobywając niezwykłe doświadczenie. Jako internistka i specjalistka medycyny pracy miałam do czynienia z pacjentami z różnych środowisk – od osób w trudnej sytuacji życiowej po ministrów. W moim gabinecie gościli robotnicy, przedstawiciele kadry kierowniczej, przedsiębiorcy, artyści i personel sprzątający. Z każdym potrafię nawiązać dobry kontakt, w tym również z obcokrajowcami. 

Obecnie trzy razy w tygodniu dojeżdżam metrem do pracy. Wysiadając na stacji Rondo ONZ, zawsze wspominam pracę w przychodni przy ul. Mariańskiej. Kiedyś to miejsce było pełne wykopów i utrudnień związanych z budową metra. Dziś, wychodząc na powierzchnię, mijam ludzi młodszych o jedno lub dwa pokolenia, którzy biegną do usytuowanych tu wieżowców. Przez lata zebrałam wiele spostrzeżeń i wspomnień. Dla moich dorosłych wnuków to prehistoria, dla mnie – jakby wydarzyło się wczoraj. 

Diagnostyka 

Kto dziś pamięta, czym była cholecystografia czy urografia? Obecnie jedno badanie wystarcza, by określić, czy pacjent ma kamicę pęcherzykową, czy nerkową. Dawniej w szpitalach odbywały się „kominki radiologiczne”, podczas których wspólnie analizowaliśmy setki zdjęć i „nabijaliśmy oko”. Dziś radiologa powoli zastępuje sztuczna inteligencja, a diagnostyka obrazowa, dzięki tomografii komputerowej i rezonansowi magnetycznemu, stała się precyzyjniejsza. 

Tymczasem jeszcze kilkadziesiąt lat temu w klinice kardiologii w czasie dyżurów słuchaliśmy nagrań szmerów i tonów serca z taśmy magnetofonowej, by uczyć się rozpoznawania wad serca. Obecnie echo serca często zastępuje tradycyjne osłuchiwanie pacjenta. Jednak dla mnie nadal satysfakcjonujące jest, gdy pacjent dziwi się, że lekarz potrafi określić stenozę mitralną czy aortalną lub niedomykalność samym stetoskopem.  

W latach 80. zainicjowałam poradnię nadciśnieniową w Szpitalu Bródnowskim oraz kurs dla pielęgniarek propagujący powszechną kontrolę i badania ciśnienia tętniczego u wszystkich pacjentów zgłaszających się do różnych specjalistów. Dodam tylko, że wtedy aparaty były rtęciowe. Kto dziś pracuje na takim sprzęcie? Co więcej, każdy pacjent może w dowolnej chwili sam sobie zmierzyć ciśnienie tętnicze automatycznym urządzeniem zegarowym. Tylko czy mierzy i zgłasza się do lekarza, jeśli ma nieprawidłowe wartości?

dr n. med. Krystyna Dowgier-Malinowska i dr Hanna Odziemska

fot. archiwum prywatne

Zabiegi operacyjne 

Wprowadzenie laparoskopii zrewolucjonizowało chirurgię. Dawniej pacjent po tradycyjnej cholecystektomii mógł być na zwolnieniu przez kilka miesięcy, jeśli rana źle się goiła. Dziś po operacji laparoskopowej wraca do zdrowia w kilka dni, a blizny są minimalne lub niewidoczne. 

Nieinwazyjna kardiologia interwencyjna, jak implantacja stentów czy przeznaczyniowe zamykanie ubytków w przegrodzie serca, eliminuje konieczność dużych nacięć i skraca czas rekonwalescencji. Technika operacyjna da Vinci to symbol postępu i wielkiej odpowiedzialności. 

Leki  

Obecnie dostępnych jest wiele skutecznych leków na nadciśnienie tętnicze. Pamiętam jednak czasy, gdy stosowano alkaloidy rauwolfii, które wprawdzie obniżały ciśnienie, ale miały poważne skutki uboczne, w tym krwawienia z przewodu pokarmowego. Na szczęście wyeliminowano tę substancję. 

40 lat temu etat nie wystarczał. Wszyscy mieli dodatkową pracę. Ja swoją podjęłam w Instytucie Leków, gdzie analizowałam skuteczność farmakoterapii chorób układu krążenia. Chodziło o efektywność i określenie zastosowanych leków, dawek, długość leczenia itp. Z kilkumiesięcznej pracy, analizy dokumentacji rysowały się pewne wnioski. Wtedy właśnie prof. Tadeusz Lesław Chruściel zaproponował mi badania skuteczności leczenia nadciśnienia tętniczego zastosowanymi kombinacjami leków. W perspektywie miał to być doktorat. Praca sugerowała zastosowanie algorytmów leczenia nadciśnienia tętniczego. W tamtych czasach obliczenia statystyczne przeprowadzano na komputerach wielkości dużego pokoju! Dziś badania statystyczne są na wysokim poziomie, a ich wyniki pomagają optymalizować schematy leczenia. 

Leki złożone z dwóch czy trzech składników ze zróżnicowanymi dawkami to wspaniała możliwość wyboru i skuteczność leczenia. Chemioterapia nowotworów, leczenie biologiczne chorób reumatoidalnych to niezwykły postęp w medycynie. W ciągu mojej pracy uczestniczyłam w kilku badaniach czwartej fazy wprowadzania nowych substancji leczniczych. Trzy z nich nie zostały dopuszczone – statyna, lek na redukcję masy ciała i niesterydowy lek przeciwzapalny.  

Z lekami nierozerwalnie wiąże się samoleczenie pacjentów i bezrefleksyjne kupowanie suplementów diety. Osobiście nazywam je „pacaneum”. Warzywa i owoce są dostępne przez cały rok, a pacjenci często wydają fortuny na „cudowne” preparaty, które nie mają udowodnionego działania. 

fot. archiwum prywatne

Używki, substancje rakotwórcze 

Z badań na wielkich próbach wiemy, że pierwszym środkiem rakotwórczym są wyroby nikotynowe, e- i i-papierosy. Drugie miejsce zajmuje w tej kategorii alkohol. Udowodniono, że nie ma bezpiecznej dawki alkoholu. Pamiętam jednak, jak na konferencjach kardiologicznych zalecano kobietom wypijanie cztery razy w tygodniu lampki czerwonego wina, mężczyznom zaś aż dwie. Później zrewidowano te poglądy i w kolejnych latach przyszło opamiętanie. Środowisko lekarskie powinno szerzej przypominać te fakty – mogłoby to znacząco zmniejszyć liczbę hospitalizacji i poprawić stan zdrowia społeczeństwa. 

Relacja lekarz–pacjent 

W erze przedkomputerowej pacjenta, który był u mnie drugi czy trzeci raz, pamiętałam z imienia i nazwiska (ręcznie pisana historia choroby, recepty). Jedno spojrzenie na wchodzącego do gabinetu pacjenta często wystarczało na postawienie „Strassen diagnose”, np. choroby Cushinga, trądziku różowatego, żółtaczki, „ostrego brzucha”. 

Teraz „rzut oka” na ekran, nazwisko się zgadza, PESEL też i prawie nie patrząc na pacjenta, wpisujemy jego skargi i obawy. Badanie przedmiotowe, skierowania, recepty i do zobaczenia kiedyś. Wizyta kontrolna, określenie optymalnej dawki leku po trzech–sześciu tygodniach często nie dochodzi do skutku u tego samego lekarza. Masakra! 

Sztuczna inteligencja podpowiada diagnozy, a pacjenci mają dr. Google’a i wiedzą wszystko najlepiej. Niestety, często brakuje czasu, żeby wytłumaczyć, że to nie ta choroba, że to nie to leczenie. Mnie się wydaje, ja prawie wiem. A lekarz? A lekarz niby nie chce go dobrze i wyczerpująco informować.  

Na szczęście w medycynie pracy nie wydam orzeczenia nieleczonemu cukrzykowi czy choremu na nadciśnienie i wraca do mnie po diagnozę i leczenie. 

Kontynuuję działalność lekarską głównie w zakresie medycyny pracy. Odkrywam przy tym, że to jedyna specjalizacja podchodząca do pacjenta (niby zdrowego) holistycznie. Wywiad dotyczy wszystkich układów, narządów. Pytam o profilaktykę: cytologię, mammografię, kolonoskopię, przeglądam uzębienie. Bardzo ważny jest wywiad rodzinny, proszę o przedstawienie wyników badań diagnostycznych: krew, mocz, USG, RTG, TK. Niestety, często pacjenci mówią, że wyniki trafiły do lekarza kierującego i chyba są dobre, bo nie było „feedbacku”, a trzeba wiedzieć, że wyniki badań są własnością nie tylko systemu, ale przede wszystkim pacjenta.  

fot. archiwum prywatne

Przez 50 lat pracy w medycynie byłam świadkiem ogromnych zmian – od diagnostyki, przez leczenie, po relacje z pacjentami. Technologia zrewolucjonizowała zawód lekarza, skróciła czas diagnozy i rekonwalescencji, ale też zmieniła podejście do pacjenta. 

Medycyna zrobiła olbrzymi krok naprzód, jednak niektóre wartości muszą pozostać niezmienne – holistyczne podejście do pacjenta, uważne słuchanie i odpowiedzialność za ludzkie zdrowie. Mimo upływu lat nadal jestem aktywna zawodowo i z ciekawością obserwuję dalszy rozwój medycyny. Moje wspomnienia młodszym pokoleniom mogą wydawać się odległą historią, ale dla mnie są wciąż żywą częścią mojej lekarskiej drogi. Jako dojrzały lekarz wreszcie mam czas na hobby, moim jest malarstwo i pisanie wierszy, bajek i opowiadań.  

Krystyna Dowgier-Malinowska

Autor: Krystyna Dowgier-Malinowska

Treści autora ⟶

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, zgodę na ich użycie, oraz akceptację Polityki Prywatności.