Nie masz konta? Zarejestruj się
fot. licencja OIL w Warszawie
Autor: Aleksandra Sokalska
Dopiero tragiczna śmierć ortopedy Tomasza Soleckiego ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie uzmysłowiła społeczeństwu, z jaką falą agresji lekarze spotykają się na co dzień. O bezpieczeństwie medyków i działaniach izby rozmawiam z wiceprezesem ORL w Warszawie Krzysztofem Hermanem oraz mecenasem dr. n. pr. Sebastianem Stykowskim, który wspiera izbę w zakresie działań prawnych.
Zwiększyła się liczba zgłoszeń do Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie związanych z przemocą wobec lekarzy?
Sebastian Stykowski (SS): Nie odnotowujemy większej liczby zgłoszeń, zwłaszcza indywidualnych. Ta liczba jest w miarę stała. Obserwujemy jednak, zwłaszcza w mediach społecznościowych, że problem istnieje i dotyczy zarówno podmiotów publicznych, jak i prywatnych.
mecenas dr. n. pr. Sebastian Stykowski i wiceprezes ORL w Warszawie Krzysztof Herman / fot. A. Sokalska
Czego zatem dotyczą zgłoszenia do izby?
SS: Przede wszystkim naruszania praw lekarza do odpoczynku, są także związane z dyskryminacją, w tym płacową, jak również z mobbingiem pośrednim, np. wprowadzaniem aktów wewnętrznych, które utrudniają lekarzom sprawną pracę albo oddelegowują ich do innych miejsc pracy niezwiązanych z umową. Rzecznik Praw Lekarza prowadził także sprawę wykorzystywania seksualnego, co świadczy o braku jasnych procedur w miejscu pracy lub oznacza procedury, które nie zabezpieczają lekarzy przed tego typu zachowaniami.
Czyli zgłaszane są tylko naruszenia związane ze środowiskiem pracy? Nie ma takich, które dotyczą zagrożeń werbalnych czy cielesnych ze strony pacjentów?
SS: Choć z przykrością trzeba przyznać, że tego typu sytuacje stały się dla lekarzy codziennością, to nie możemy pozwolić, by były one akceptowalne. Dopiero po ostatnich dramatycznych wydarzeniach coraz częściej można usłyszeć głos medyków o braku odpowiednich środków zabezpieczających, braku porozumienia z policją.
Nasze społeczeństwo, w tym także środowisko lekarskie, nie jest świadome, że podmiot, w obrębie którego świadczy się pracę, powinien np. mieć określone procedury postępowania w przypadku niebezpieczeństwa. Dlatego Rzecznik Praw Lekarza postanowił wystąpić do wybranych szpitali na terenie Mazowsza z pytaniem, co zrobiły w ostatnim roku dla poprawy ochrony lekarzy. A także pacjentów, bo pamiętajmy, że agresywna osoba może być niebezpieczna również dla nich.
Skąd tak dużo agresji ze strony pacjentów?
Krzysztof Herman (KH): Myślę, że ogólnie jako społeczeństwo trochę zbłądziliśmy. Mamy zbyt duże przyzwolenie na hejt w internecie, który łatwo przenosi się do świata rzeczywistego w formie zachowań niegrzecznych, aroganckich, a wręcz agresywnych. Zaczyna się od podniesionego głosu, potem są to wyzwiska, a w końcu pojawiają się nawet rękoczyny. Spirala agresji i nienawiści za mocno już się nakręciła, a co gorsze, takie zachowania są coraz bardziej powszechnie tolerowane.
Natomiast przyczyn agresji ze strony pacjentów jest przynajmniej kilka. Jedną z nich jest fakt, że system ochrony zdrowia nie jest w pełni wydolny. Jeśli pacjent czeka na przyjęcie miesiącami, a bywa, że i latami, albo podczas przyjęcia dowiaduje się, że nie ma jakiegoś wymaganego zaświadczenia czy skierowania, rodzi się u niego silna frustracja. Zrozumiała, ale często źle adresowana. Bo medyk jest na pierwszej linii frontu i to na nim skupiają się żal, złość i pretensje, choć nie jest niczemu winien.
Kolejną, bardzo ważną przyczyną agresji jest również alkohol i inne tego typu używki. Bardzo agresywni pacjenci często znajdują się pod ich wpływem. Jeśli potrzebują pomocy, lekarze muszą jej udzielić, ale często spotykają się wtedy z agresją, także fizyczną.
SS: Przy tej okazji trzeba też zwrócić uwagę, że część takich pacjentów, z uwagi na spożycie alkoholu, które może prowadzić do nietypowych, agresywnych lub nieprzewidywalnych zachowań, kierowana jest do konsultacji psychiatrycznej. A tam stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia personelu i innych pacjentów. Rzecznik prowadził ostatnio właśnie tego typu sprawę.
Gdzie więc tacy pacjenci powinni trafiać?
SS: Na izbę wytrzeźwień, bo personel tam pracujący jest wyszkolony do przyjmowania osób pod wpływem alkoholu. Podkreślę, że nie zostają one bez pomocy medycznej, ponieważ na izbie wytrzeźwień zawsze dyżuruje lekarz.
Agresja pacjentów widoczna jest też w mediach społecznościowych i na portalach. Jak z nią walczyć?
SS: Przede wszystkim takie sprawy trzeba zgłaszać. W marcu tego roku zapadł wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie w sprawie lekarki, która przy wsparciu Rzecznika Praw Lekarza OIL w Warszawie wytoczyła proces portalowi Znany Lekarz. Sąd II instancji podtrzymał wyrok, który zobowiązuje portal do zapłaty zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych lekarki. Takie sprawy mogą zatem mieć szczęśliwy finał.
Warto jednak podkreślić, że potrzebna jest też zmiana w polskim ustawodawstwie, która zapewni ochronę obywateli, w tym lekarzy, przed krzywdzącymi, szkalującymi czy hejterskimi komentarzami lub opiniami. W tej chwili np. dochodzenie roszczenia usunięcia tego typu komentarza w portalu czy innym medium, którego serwer znajduje się za granicą, jest bardzo utrudnione, a praktycznie niemożliwe. Jeśli bowiem portal odmówi usunięcia opinii, nie da się go co do zasady pozwać, bo nie ma swojego przedstawiciela w naszym kraju. Dlatego trzeba tak zmienić ustawodawstwo, by portale w końcu przejęły odpowiedzialność za to, co się w nich ukazuje.
Jakie działania podejmuje, by chronić lekarzy przed atakami werbalnymi i fizycznymi?
KH: Prowadzimy program Lex Doctor, w ramach którego lekarz może się zwrócić do nas z różnymi pytaniami natury prawnej, w tym dotyczącymi przemocy werbalnej czy fizycznej. Podpowiadamy, jak postąpić w danej sytuacji, jaki organ powiadomić. Mamy też Rzecznika Praw Lekarza, który w tym zakresie służy pomocą.
SS: Jednym z poważnych problemów, które lekarze zgłaszają, jest fakt, że prokuratura często umarza postępowania w sprawach o naruszenie nietykalności cielesnej albo nie prowadzi postępowań z urzędu, ponieważ uznaje, że lekarz w tym momencie nie podlegał ochronie należnej funkcjonariuszowi publicznemu. To problem, bo to policja i prokuratorzy nadają bieg sprawie i to od ich decyzji w tej kwestii zależy, czy postępowanie trafi do sądu. Jeśli takiego biegu nie nadadzą, lekarz musi sam wnieść sprawę. A zwykle tego nie robi, bo jest to czasochłonne, stresogenne i związane z ponoszeniem dodatkowych kosztów. Dlatego apelowaliśmy o to, by Ministerstwo Sprawiedliwości wystosowało do prokuratury jasne wytyczne, w jakich sytuacjach lekarz korzysta z ochrony i kiedy prokuratura musi z urzędu podejmować dalsze działania.
Z jakimi organami współpracuje izba w kwestii bezpieczeństwa lekarzy?
SS: Ponieważ ta sprawa dotyczy również pacjentów, współpracujemy z Rzecznikiem Praw Pacjenta oraz Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Ponadto RPL wysłał pismo do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji z prośbą o przeprowadzenie kontroli związanej ze sprawą jednego z podmiotów udzielających świadczeń zdrowotnych w dziedzinie psychiatrii.
Oprócz tego rozmawiamy z posłami i senatorami, by jak najczęściej poruszali kwestie bezpieczeństwa medyków, np. podczas obrad komisji zdrowia. Współpracujemy także z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Lekarzy – Region Mazowiecki.
KH: Poza tym chcemy nawiązać współpracę z Radą Ochrony Pracy, ponieważ daje ona wytyczne do Państwowej Inspekcji Pracy, która w zakresie BHP ma obowiązek dokonywania kontroli bezpieczeństwa warunków pracy. Planujemy także podjąć rozmowy z samorządami ratowników oraz pielęgniarek i położnych, bo przemoc dotyka wszystkie zawody medyczne. Będziemy również rozmawiać z decydentami, czyli Ministerstwem Zdrowia, urzędem miasta, oraz z przedstawicielami policji, bo to ona ma dużą rolę do odegrania. Zgłoszenia przyjmowane np. z SOR-ów muszą być podejmowane natychmiastowo. SOR powinien mieć taki sam priorytet jak np. lotnisko, które jest miejscem, gdzie musi być zapewnione bezpieczeństwo na najwyższym poziomie.
Warto przy tej okazji podkreślić, że lekarze powinni zgłaszać wszystkie sprawy związane z agresją.
Gdzie?
KH: W pierwszej kolejności na policję. I nie mówię tylko o agresji fizycznej, ale także werbalnej. Bo po pierwsze, jeśli pacjent odgraża się słownie, za kilka dni może wrócić, by użyć przemocy fizycznej. A po drugie, pozostawianie agresji bez konsekwencji znieczula, daje przyzwolenie innym do jej użycia, służąc jako zły przykład. Przecież zaledwie kilka tygodni po brutalnym zabójstwie Tomasza Soleckiego nieomal doszło do kolejnej tragedii – ojciec planował zabójstwo lekarzy uczestniczących w porodzie jego córki. Na szczęście te plany udało się udaremnić.
Dlatego zgłaszajmy na policję praktycznie wszystkie sprawy dotyczące ataków na medyków. Nie uznawajmy tego za normę, że ktoś na rejestratorkę, pielęgniarkę czy lekarza krzyczy. Wprowadziłbym zasadę zerowej tolerancji dla wszelkich przejawów agresji.
Kiedy natomiast lekarz uzna, że jego zgłoszenie na policję zostało zignorowane lub jest nieprawidłowo procedowane, o pomoc może zwrócić się do izby.
SS: Powinien to zrobić także wtedy, gdy np. uważa, że miejsce, w którym pracuje, nie spełnia wymogów bezpieczeństwa, bo wówczas izba może wystosować do podmiotu pracy pismo z zapytaniem o stosowanie odpowiednich procedur. Niestety, nie ma jednak szczegółowych przepisów, które nakładają na podmioty lecznicze obowiązek ochrony ze środkami przymusu bezpośredniego czy posiadania przez lekarzy osobistych przycisków alarmowych na oddziałach.
Tylko czy w sytuacji, gdy szpitale często borykają się z problemami finansowymi, będą w stanie znaleźć pieniądze na dodatkową ochronę?
KH: Muszą być w stanie. Dlatego podczas Marszu Milczenia Medyków wśród postulatów złożonych na ręce minister zdrowia znalazło się m.in. wprowadzenie jednolitego systemu powiadamiania o zagrożeniu bezpieczeństwa personelu medycznego. Rzeczywiście w systemie ochrony zdrowia pieniędzy brakuje na wszystko, ale na bezpieczeństwo medyków i pacjentów znaleźć się muszą. Tu chodzi o zdrowie, a nawet czasem życie. Tej sprawy nie można odpuścić, dlatego już w wakacje planujemy serię spotkań z decydentami, których zwieńczeniem będzie debata na temat zatrzymania fali przemocy. Potrzebna jest duża akcja „Zero tolerancji dla agresji!”, bo bezpieczny medyk to bezpieczny pacjent.