Nie masz konta? Zarejestruj się
fot. Gustavo Fring / Pexels
Autor: Małgorzata Wódz
O tym, jakie wyzwania stoją przed systemem kształcenia specjalizacyjnego medyków w Polsce, rozmawiamy z nowym dyrektorem Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie prof. dr. hab. n. med. Krzysztofem J. Filipiakiem, kardiologiem, internistą, hipertensjologiem i farmakologiem klinicznym, dyrektorem Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego.
Ma pan bogate doświadczenie akademickie m.in. jako rektor Uczelni Medycznej im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie i prorektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM). Jak ocenia pan system kształcenia medyków w Polsce i co pana zdaniem jest największym wyzwaniem w tym obszarze?
Rzeczywiście – moje doświadczenie we współkierowaniu publicznym WUM, jako członek władz dziekańskich, rektorskich i przewodniczący rady dyscypliny nauk medycznych, to łącznie osiem lat pracy, a w kierowaniu niepubliczną uczelnią medyczną kształcącą lekarzy – kolejne cztery. Doświadczenie w kształceniu podyplomowym to swoje własne cztery specjalizacje, kierownictwo specjalizacji wielu osób, jak i wieloletnie pełnienie funkcji sekretarza krajowego zespołu nadzoru specjalistycznego w dziedzinie kardiologii. Jednym słowem – dużo doświadczeń, wiele obserwacji i wyzwań. Pracując w każdej roli: kierownika specjalizacji, wykładowcy na kursach specjalizacyjnych CMKP, egzaminatora w komisjach trzech różnych specjalizacji, a nawet przez wiele lat układającego pytania do egzaminu specjalizacyjnego z dziedziny kardiologii – znam system specjalizacji lekarskich z każdej strony. Aktualne wyzwania – najpoważniejsze z nich w dużym skrócie – to podnoszenie jakości kształcenia specjalizacyjnego i przygotowanie systemu na zwiększoną liczbę lekarzy, która już za kilka lat będzie do niego dołączała i będzie chciała się specjalizować.
prof. dr. hab. n. med. Krzysztof J. Filipiak
Funkcję dyrektora CMKP pełni pan od 25 sierpnia br. Jaką instytucję pan zastał i w jakim kierunku zamierza ją poprowadzić?
CMKP wymaga dostosowania swoich zadań, funkcji, a nawet statutu do aktualnego brzemienia ustawy o tej instytucji. Sama ustawa, nakładając na CMKP nowe obowiązki w zakresie kształcenia nie tylko lekarzy, ale i innych kadr medycznych, stworzyła model prawny, który czyni z CMKP nie tylko specyficzną uczelnię, jak dotychczas. W zamyśle ustawodawcy to koordynator szkoleń specjalizacyjnych, jak i centrum zadaniowe, poprzez które Ministerstwo Zdrowia realizuje swoją politykę kształtowania systemu rezydentur, akredytacji, specjalizacji, jak i czuwania nad jakością kształcenia. Dużo pracy przed nami. Ale od lat pracuje w CMKP bardzo dużo znakomitych klinicystów, teoretyków, osoby o uznanym w Polsce autorytecie, z którymi te zmiany będziemy przeprowadzać.
CMKP przejęło zadania zlikwidowanego Centrum Kształcenia Podyplomowego Pielęgniarek i Położnych. Deklaruje pan integrację szkoleń dla lekarzy, pielęgniarek, a także innych zawodów medycznych. Jak ma ona wyglądać i jakie korzyści przyniesie dla systemu ochrony zdrowia?
O tę wizję integracji już niedługo redakcja będzie mogła zapytać pierwszego w historii prorektora-wicedyrektora CMKP ds. pielęgniarstwa i innych zawodów medycznych. Bardzo proszę o przeprowadzenie takiego wywiadu w nowym roku akademickim. Mogę jedynie ujawnić, że będzie to osoba z wykształceniem pielęgniarskim, samodzielny pracownik naukowy o dużym doświadczeniu akademickim, świetnie znający specyfikę specjalizacji pielęgniarskich, mający też wizję kształcenia podyplomowego innych zawodów medycznych. Osoba ta obejmie nadzór nad działającym biurem kształcenia podyplomowego pielęgniarek i położonych, pokieruje również zakładem pielęgniarstwa CMKP, który – dotąd niedziałający – reaktywujemy w obrębie Szkoły Zdrowia Publicznego.
Jako nowy szef CMKP zwraca pan uwagę na potrzebę zmiany systemu monitorowania jakości kształcenia podyplomowego. Czym nowy system będzie różnił się od obecnego i jakie dokładnie cele mają mu przyświecać?
Dość eufemistycznie stwierdziłbym, że będzie się różnił zasadniczo – bo właściwie dotąd żadnego systemu monitorowania jakości kształcenia, opartego chociażby na ocenach specjalizującego się i jego kierownika specjalizacji, nie było. System de facto ograniczał się do weryfikowania warunków akredytacji miejsca szkoleniowego. O szczegółach – już wkrótce.
Zapowiada pan upraktycznienie programów specjalizacji i urealnienie wymagań szkoleniowych. Które elementy programów wymagają zmian i dlaczego?
Za kształt programów specjalizacyjnych odpowiada konsultant krajowy danej dziedziny wraz ze swoim zespołem ekspertów. Wiemy od dawna, że wymagania w wielu specjalizacjach są zbyt przesadzone – np. w zakresie liczby procedur, które specjalizant musi wykonać – lepiej zmniejszyć tę liczbę, ale egzekwować staranniej rzeczywiste wykonanie procedur. O koniecznych zmianach będziemy już dyskutować z konkretnymi konsultantami krajowymi. Dodam, że już teraz wielu konsultantów podejmuje próby racjonalizacji kształcenia i wymogów specjalizacyjnych, zwłaszcza tam, gdzie brakuje specjalistów, a zainteresowanie kształcących nie pokrywa nawet oferowanych możliwości, jak dzieje się np. w onkologii. Bardzo racjonalne zmiany w tym zakresie przygotował prof. Maciej Krzakowski z zespołem.
Jakie technologie uważa pan za kluczowe w kształceniu podyplomowym medyków i co sądzi pan o zjawisku deskillingu, czyli pogorszenia umiejętności lekarzy, do którego może prowadzić korzystanie np. w diagnostyce z AI. Jak można modelować kształcenie z wykorzystaniem AI, żeby do tego zjawiska nie dochodziło?
Myślę, że AI nie jest jeszcze realnym problem szkolenia specjalizacyjnego, chociaż jako nauczyciel akademicki zauważam już jej – sztucznej inteligencji – rolę w szkoleniu przeddyplomowym i wiele problemów z nią związanych. Z pewnością AI zmieni kształcenie podyplomowe w niektórych dziedzinach – na początku takich jak patomorfologia, radiologia, dermatologia. Ale nie wieszczę, aby AI kiedykolwiek zastąpiła lekarza. Jednak lekarzy niekorzystających z coraz doskonalszych technik AI w przyszłości zastępować będą koledzy korzystający z tych technik. Widzę zatem potrzebę zaistnienia metod szkoleń opartych na AI – przy całym krytycyzmie dla tej technologii – także w kształceniu podyplomowym.
Skąd, pana zdaniem, bierze się w środowisku medycznym zjawisko podważania szczepień i szerzenia dezinformacji? Czy coś zawodzi w systemie kształcenia? Czy na jakimś etapie edukacji medycznej, może również w CMKP, nie powinny pojawić się programy uodparniające medyków na pseudonaukę?
Niewątpliwie zmierzymy się z tym problemem, próbę jego rozwiązania powinno jednak podjąć nie tylko CMKP, ale też organizatorzy kształcenia przeddyplomowego (uczelnie medyczne), samorząd zawodowy, Ministerstwo Zdrowia czy lekarskie towarzystwa naukowe. Przyjrzymy się zjawisku, o którym mowa, powołując w przyszłości również ośrodek metodyczny kształcenia lekarzy w obrębie Szkoły Zdrowia Publicznego CMKP. To bardzo wstępne plany. Na co dzień pozostaje nam „praca organiczna” – walka ze środowiskami antyszczepionkowymi, denialistami wiedzy – co robimy od sal wykładowych po social media. I takie działania również rekomenduję wszystkim moim koleżankom i kolegom po fachu.