Nie masz konta? Zarejestruj się
fot. Ranurte / Unsplash
Autor: Małgorzata Solecka
Większość medyków pozytywnie ocenia postulat samorządu lekarskiego dotyczący ustalenia minimalnego wynagrodzenia specjalisty, zatrudnionego na umowę o pracę, na poziomie trzech średnich krajowych – wynika z badania przeprowadzonego przez Naczelną Izbę Lekarską.
Badanie zrealizowane w listopadzie ubiegłego roku poprzedziła trwająca wiele tygodni publiczna dyskusja na temat zarobków lekarzy. Dyskusja to może nie do końca odpowiednie słowo, bo narracja była dość jednostronna, mocno animowana przez kierownictwo Ministerstwa Zdrowia. Podano m.in. przykłady pojedynczych faktur opiewających na setki tysięcy złotych, jakie lekarze wystawiają szpitalom. Miał to być dowód, jak bajońskie sumy zarabiają lekarze w systemie publicznym (faktur powyżej 100 tys. zł w skali kraju jest niewiele ponad 200, trzeba też pamiętać, że kwota na fakturze nie musi oznaczać wynagrodzenia lekarza).
Raport „3XM” powstał na podstawie ponad 5,5 tys. ankiet wypełnionych przez lekarzy i lekarzy dentystów. W badaniu uczestniczyło blisko 7,6 tys. osób, jednak wzięto pod uwagę tylko kompletne, prawidłowo wypełnione ankiety. – To czyni je prawdopodobnie największym przedsięwzięciem badawczym w Polsce przeprowadzonym na tak licznej grupie zawodowej – zaznaczył podczas spotkania z dziennikarzami Artur Białoszewski, ekspert NIL ds. badań i analiz.
– W tej kadencji samorządu jako Ośrodek Badań i Analiz opieramy się na danych i dostarczane przez nas informacje nie są subiektywnym „widzimisię”. Staramy się słuchać głosu środowiska, słuchać głosu pacjenta. Nigdy w Polsce nie było tak dużego odzewu grupy lekarskiej na zadane pytania. Być może także dlatego, że wynagrodzenia to temat zawsze gorący. Grupy, które odpowiadały na pytania, są bardzo zróżnicowane pod względem płci, wieku itp., dzięki czemu dobrze oddają poglądy całego środowiska lekarzy i lekarzy dentystów – podkreślał dr n. med. Artur Drobniak, dyrektor COBIK NIL, prezes ORL w Warszawie. Wśród badanych członkowie OIL w Warszawie stanowili blisko 21 proc.
Uwagę mediów przykuł zwłaszcza jeden aspekt raportu, przedstawionego w NIL w styczniu: większość lekarzy ewentualną decyzję o przejściu na umowę o pracę wiąże z dużo większymi zarobkami niż postulowane trzy średnie krajowe. Mowa o kwotach od 30 000 do 60 000 zł. Czy jednak to na pewno najważniejsza informacja, jaka płynie z tego raportu?
Kluczowa wydaje się zupełnie inna kwestia – brak zgody na obligatoryjne „przejście na etat”. Politycy (nie tylko obecna szefowa resortu zdrowia, takie pomysły pojawiały się już w latach 2018–2023) zapewniają, że są skłonni rozważyć „trzy średnie krajowe” dla specjalistów, pod warunkiem likwidacji kontraktów. Niekiedy ten pomysł jest dodatkowo rozbudowywany o kolejny warunek – konieczność wyboru między sektorem publicznym i prywatnym, a nawet – możliwość pracy wyłącznie w jednym miejscu.
Badani wyrazili opinię tylko na temat jednego z wymienionych pomysłów, bo tylko ten jeden został sformułowany niemal oficjalnie. Zdecydowana większość (61 proc.) sprzeciwia się idei likwidacji umów innych niż umowa o pracę (to pojęcie szersze niż kontrakt). Do najważniejszych przyczyn takiej postawy należy chęć zachowania elastyczności czasu pracy, ale też obawa o kondycję systemu publicznego. – Przejście wszystkich lekarzy na umowy o pracę załamałoby system – ocenił prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski. Jednym z powodów jest fakt, że lekarze kontraktowi mogą być wykazywani w kontraktach z NFZ przez wszystkie ośrodki, w których świadczą usługi, więc wiele szpitali i poradni zostałoby „odciętych” od możliwości podpisania umów. Przeniesienie wszystkich lekarzy na etat ograniczyłoby również dostępność świadczeń dla pacjentów.
Warto jednak zauważyć, że choć większość lekarzy nie zgadza się na likwidację kontraktów, również w tej sprawie nie ma jednomyślności.
Jakie są zalety pracy etatowej? Prawo do urlopu, świadczenia pracownicze, stabilność zatrudnienia i uregulowany czas pracy. Wielu medyków uważa, że stałe zatrudnienie ułatwia organizację pracy zespołowej i może mieć znaczenie dla jakości leczenia, bo eliminuje problem lekarzy, którzy zapewniają obsadę dyżurową, ale pojawiają się na oddziałach sporadycznie, co nie sprzyja ciągłości leczenia. Kolejną istotną kwestią jest równowaga między życiem zawodowym a prywatnym, krótszy czas pracy, a tym samym możliwość dłuższego przebywania z rodziną. Etat sprzyja też rozwojowi zawodowemu ze względu na wsparcie pracodawcy w zakresie szkoleń specjalizacyjnych.
Są i wady: mniejsza elastyczność, wyższe podatki, ryzyko utraty dodatkowych źródeł dochodu. Widać, że lekarze śledzą zapowiedzi (czy też raczej pomysły) polityków: niektórzy wskazywali możliwe ograniczenia łączenia zatrudnienia na etacie w systemie publicznym i pracy w sektorze prywatnym. „Pojawiły się opinie, że nowe zasady zatrudnienia mogą prowadzić do większej rotacji kadr, wydłużenia kolejek do specjalistów, a także obniżenia jakości usług medycznych” – podkreślają autorzy raportu. A co lekarze sądzą o samym postulacie „3XM”? Blisko dwie trzecie ocenia go pozytywnie, choć absolutnie nie jest to równoznaczne z gotowością podjęcia decyzji dotyczącej przejścia na etat. Tu akurat można mówić o pęknięciu na dwie niemal równe części: w grupie lekarzy, którzy nie są zatrudnieni na etacie, 47,7 proc. zadeklarowało gotowość do zmiany, 45 proc. – sprzeciw, a 7,3 proc. nie miało sprecyzowanej opinii na ten temat.
Ostatniej grupie oraz lekarzom, którzy nie mieli zdania, zadano pytanie: „Jaka wysokość wynagrodzenia skłoniłaby Pana/Panią do przejścia z kontraktu na umowę o pracę?”. Najwięcej osób (36 proc. odpowiedzi) wskazało przedział 40 001–60 000 zł brutto. Blisko jedna czwarta lekarzy (24 proc.) odpowiedziała, że byłaby to kwota 30 001–40 000 zł brutto. Niemal co piąty respondent stwierdził, że musiałby otrzymać ofertę powyżej 60 000 zł brutto. 5 proc. lekarzy wskazało kwotę 24 000–30 000 zł brutto. 16 proc. badanych odmówiło odpowiedzi. „Wyniki pokazują, że oczekiwania respondentów są zróżnicowane, jednak większość (60 proc.) oczekuje wynagrodzenia w przedziale 30 001–60 000 zł brutto. Wskazuje to na znaczną różnicę między obecnym poziomem wynagrodzeń a oczekiwaniami finansowymi lekarzy, którzy aktualnie pracują na kontraktach i rozważają zmianę formy zatrudnienia na umowę o pracę” – czytamy w raporcie.
Czy realizacja postulatu 3XM ma szansę zwiększyć liczbę lekarzy pracujących w systemie publicznym? Niemal połowa (47 proc.) uczestników badania wątpi w ten efekt, 41 proc. wyraziło opinię, że jest on możliwy.
Lekarze uważają, że do osiągnięcia celu, jakim jest zwiększenie liczby pracujących w systemie publicznym, regulacje płacowe nie wystarczą. Na pierwszym miejscu wskazują realną „debiurokratyzację” zawodu lekarza: wprowadzenie i systemowe umocowanie zawodu asystenta lekarza, automatyzację refundacji. Ważne miejsce zajmuje też spełnienie postulatu środowiska lekarskiego i wprowadzenie systemu no–fault, gwarantującego bezpieczeństwo prawne lekarzom w przypadku popełnienia błędu.
Podczas spotkania z dziennikarzami prezes NRL zwracał też uwagę na alarmujący poziom wypalenia zawodowego, które może dotykać ponad połowy pracujących lekarzy. Powody wypalenia zawodowego są znane od lat: złe warunki pracy, brak ochrony prawnej, kiepska organizacja systemu, przez którą m.in. niezadowolenie pacjentów skupia się na lekarzach. Poza tym politykom „zdarza się” wręcz napuszczać opinię publiczną na lekarzy. Szerokim echem odbił się wpis w mediach społecznościowych, zamieszczony przez jedną z posłanek Lewicy, która „pochwaliła się”, że termin badania w systemie publicznym wyznaczono jej na drugą połowę 2026 r., a komercyjnie w tej samej placówce można je wykonać praktycznie od ręki. „Taki wasz obraz” – zwróciła się do NIL, opatrując swój wpis kontrowersyjnym memem. Przedstawiciele samorządu lekarskiego natychmiast przypomnieli posłance, że kilka tygodni wcześniej poparła ustawę obniżającą składkę zdrowotną, a kolejki do badań i wizyt są uzależnione przede wszystkim od poziomu wydatków na ochronę zdrowia.
© Copyright by OIL w Warszawie. Wszelkie prawa do przedruku są zastrzeżone.