Rozpoczęły się wybory. Możesz zagłosować elektronicznie!

Logowanie do profilu lekarza

Przez login.gov

rozmowa z insp. Dariuszem Walichnowskim, komendantem stołecznym Policji o agresji wobec medyków

fot. Jonathan Borba / Pexels

Lekarze nie mogą być w tym sami

Autor: Dorota Lebiedzińska

Agresja wobec pracowników ochrony zdrowia to zjawisko, które w ostatnich latach wyraźnie się nasiliło. Medycy coraz częściej muszą radzić sobie z bezpośrednim zagrożeniem ze strony pacjentów i ich rodzin. Jak rozpoznawać pierwsze sygnały przemocy, jak jej zapobiegać i co robić, gdy do niej dojdzie? Rozmawiamy z insp. Dariuszem Walichnowskim, komendantem stołecznym Policji.

Panie komendancie, wielu lekarzy mówi, że w miejscu pracy nie czują się tak bezpiecznie, jak jeszcze kilka lat temu. Czy Policja widzi realny wzrost agresji wobec personelu medycznego? 

Tak – to nie tylko wrażenie, widzimy ten wzrost w statystykach i liczbie zgłoszeń. Chcę to wyraźnie podkreślić na wstępie: nie ma i nie będzie zgody na jakąkolwiek formę przemocy wobec osób wykonujących zawody medyczne. Nieważne, czy ktoś napisze obraźliwy komentarz w sieci, grozi lekarzowi na korytarzu, czy uderzy ratownika – każda z tych sytuacji wymaga reakcji. Zasada jest jedna: zero tolerancji. Przymykanie oka rodzi bezkarność, a ta prowadzi do eskalacji. Dlatego każde zgłoszenie jest ważne – dokumentuje skalę problemu i pozwala Policji skutecznie działać. 

insp. Dariusz Walichnowski, komendant stołeczny Policji

insp. Dariusz Walichnowski, komendant stołeczny Policji / fot. D. Lebiedzińska

Co konkretnie powinien zrobić medyk, który został zaatakowany lub znieważony? 

Pierwszy krok to zawsze jest zgłoszenie. Nie bagatelizujmy żadnej sytuacji, nawet jeśli wydaje się, że „to tylko słowa”. Nawet mandat za wykroczenie jest sygnałem, że takie zachowania nie będą tolerowane. Poszkodowany powinien od razu zapisać podstawowe informacje: kto był obecny, co dokładnie się wydarzyło, czy był monitoring, czy ktoś rozmawiał przez telefon, jakie były okrzyki lub groźby. Takie notatki bardzo ułatwiają dalsze postępowanie. 

Lekarze obawiają się jednak biurokracji i „papierologii”. Jak im to ułatwić? 

Rozumiem te obawy. Lekarz chce leczyć, a nie pisać zeznania, ale w myśl prawa takie są wymogi procesu karnego. Ale pamiętajmy: zgłoszenie jest inwestycją w przyszłe bezpieczeństwo. Im więcej przypadków ujrzy światło dzienne, tym łatwiej będzie nam udowodnić przed sądem, że mamy do czynienia z powtarzalnym zjawiskiem, które wymaga poważnych sankcji. Nie każdy musi od razu składać obszerne sprawozdania, wystarczy przekazać najważniejsze informacje, a resztą zajmiemy się my. Po stronie Policji leży właściwa kwalifikacja czynu i dobór środków zaradczych. Chcemy, by tzw. czarna liczba niezgłaszanych incydentów była jak najmniejsza, a najlepiej, by zniknęła całkowicie. 

Jak zapobiegać przemocy, zanim do niej dojdzie? Co może zrobić każdy lekarz i każda pielęgniarka już dziś? 

Kluczem jest tu prewencja: świadomość zagrożeń i odpowiednie zabezpieczenie. Trzeba myśleć o bezpieczeństwie jak o standardzie. Prosty przykład: każdy wie, że nie zostawia się kluczyków w aucie, bo okazja czyni złodzieja. Tak samo jest z bezpieczeństwem: sprawdźmy np., czy w gabinecie nie stoją przedmioty, których można użyć jako narzędzi ataku? Czy krzesła, stojaki, butelki nie tworzą okazji dla agresora? Jeśli coś nie jest potrzebne, po prostu lepiej to schować. To drobne decyzje, ale bywa, że ratują życie.  

Drugim filarem są zabezpieczenia techniczne: monitoring, przyciski bezpieczeństwa, ochrona fizyczna, systemy szybkiego powiadamiania. Potencjalny sprawca, który wie, że jest nagrywany lub że natychmiast pojawi się ochrona, często zrezygnuje z ataku. Ważne jest też odpowiednie rozplanowanie poczekalni – tak by personel miał drogę ewakuacji lub możliwość izolacji agresora. 

Czy da się stworzyć swego rodzaju „instrukcję bezpieczeństwa” dla lekarzy? 

Instrukcja to za duże słowo, bo każda sytuacja jest inna. Ale faktycznie – pewne schematy mogą pomóc. Lekarz, który zgłasza zdarzenie, powinien przekazać dyżurnemu Policji dwie–trzy najważniejsze informacje: czy agresor jest uzbrojony, pod wpływem substancji, czy grozi innym pacjentom. Często wystarczy krótkie zdanie: „pacjent prawdopodobnie pod wpływem narkotyków”. Taka wiedza pozwala ocenić skalę zagrożenia i odpowiednio przygotować patrol, a to z kolei może zdecydować o życiu wielu osób. Najważniejszą rzeczą dla policjanta jest zażegnanie kryzysu. Często ma minutę lub mniej na podjęcie decyzji, dlaczego? Bo jeśli nie podejmie jej odpowiednio szybko i skutecznie, to może się okazać, że na widok policjanta człowiek, który do tej pory stosował agresję słowną, zacznie używać przemocy fizycznej. Wyciągnie broń i zacznie strzelać.  

A jak wygląda współpraca Policji z Okręgową Izbą Lekarską w Warszawie?  

Konferencja „Zero tolerancji dla agresji!” to był doskonały pomysł i bardzo potrzebna inicjatywa. Takie wydarzenia pozwalają na wymianę informacji i doświadczeń. Ale równie ważna jest współpraca i konsekwentne, długoterminowe działanie wielu instytucji. Oczywiście kluczowe pozostają bezpieczeństwowspółdziałanie na jego rzecz. 

Cieszę się, że współpraca między nami już funkcjonuje, ale musimy ją rozwijać i utrwalać. Złożyłem w tej sprawie deklarację i zamierzam jej dotrzymać. Lekarze są dziś grupą szczególnie narażoną, ale nic o was bez was, dlatego w imię bezpieczeństwa zgłaszajcie każdy przypadek przemocy. Policja i prokuratura są po to, by was chronić. 

Myślę też, że dobrym rozwiązaniem byłoby, aby każdy lekarz rozpoczynający pracę w zawodzie poświęcił kilka godzin na zapoznanie się z zasadami reagowania w sytuacjach zagrożenia i na ćwiczenie właściwych zachowań. 

Policja prowadzi też dla lekarzy szkolenia. Czego one uczą? 

Szkolenia nie mogą ograniczać się do samoobrony. Oczywiście, pewne elementy są ważne, ale przede wszystkim musimy wspólnie analizować konkretne zdarzenia, omawiać właściwe reakcje i – co szczególnie istotne – uczyć się tego, czego nie należy robić. To właśnie profilaktyka, edukacja i uświadamianie stanowią fundament skutecznego przeciwdziałania przemocy wobec lekarzy. Dlatego właśnie przygotowywane przez nas szkolenia mają przede wszystkim wymiar praktyczny, są podzielone na moduły (tzw. boxy) dotyczące interwencji w różnych sytuacjach: w izbie przyjęć, w gabinecie lekarskim, na SOR. Ćwiczenia odbywają się w warunkach jak najbardziej zbliżonych do rzeczywistych, bo tylko wtedy uczymy się właściwych reakcji. Trenujemy sposób przekazywania informacji dyżurnemu pod numerem 112, pokazujemy, co jest kluczowe, by właściwie ocenić ryzyko, byśmy mogli wysłać odpowiednie siły na miejsce zdarzenia. Dajemy wskazówki, jak po zdarzeniu przygotować dowody: kto może być świadkiem, jak zabezpieczyć nagranie, czy zapisać rozmowę. 

Po cyklu szkoleń we współpracy z OIL proponujemy organizację spotkań podsumowujących. W ich trakcie omawiamy, co już udało się zrobić, a które procedury wymagają zmiany. Dzięki temu możemy zaproponować kolejne, lepsze rozwiązania. Należy pamiętać, że nie da się stworzyć systemu, który zabezpieczy nas przed każdą sytuacją. Możemy być przygotowani na 1000 scenariuszy, a ten 1001. wciąż potrafi nas zaskoczyć. Dlatego kluczowe jest, aby szkolenia i spotkania nie były wydarzeniami okazjonalnymi, lecz procesem ciągłym. 

Co sprawia, że agresja wobec medyków nasila się właśnie teraz? 

To zjawisko szersze niż tylko ochrona zdrowia. Społeczeństwo stało się bardziej nerwowe, bardziej radykalne. Dawniej ktoś marudził, że musi czekać dwie godziny w kolejce, dziś zdarza się, że ta sama osoba grozi, a nawet używa siły. Przyczyn jest wiele: stres, problemy ekonomiczne, pandemia, łatwiejszy dostęp do alkoholu czy narkotyków. My, policjanci, widzimy to na co dzień. Właściwie każda interwencja zawiera element agresji. Niestety, podobny mechanizm zaczyna właśnie dotykać środowisko medyczne. 

Podsumujmy zatem, jakie działania mogą realnie poprawić bezpieczeństwo w szpitalach i przychodniach? 

Po pierwsze – inwestycje w ochronę i monitoring. Po drugie – szkolenia i podnoszenie świadomości. Po trzecie – szybka reakcja i wsparcie dla poszkodowanych. Ważne, by medyk nie został sam – aby wiedział, że Policja i prokuratura są po jego stronie, jeśli jest zagrożony lub pokrzywdzony. Tylko wtedy lekarze, pielęgniarki czy ratownicy medyczni będą mieli odwagę zgłaszać incydenty. 

Na koniec – jakie przesłanie chciałby pan skierować do medyków? 

Przede wszystkim – nie bagatelizować żadnego przejawu agresji. Każdy przypadek należy zgłaszać. To nie jest „donoszenie”, to ochrona siebie, kolegów i kolejnych pacjentów. Policja jest po to, by pomagać i chronić. Lekarz, pielęgniarka czy ratownik powinni móc skupić się na ratowaniu życia, a nie na obawie, że ktoś ich zaatakuje. My, jako państwo, musimy im to bezpieczeństwo zapewnić. 

Co robić od razu po zdarzeniu 

  1. Zapewnij sobie bezpieczeństwo (oddal się z miejsca zagrożenia). 
  1. Zgłoś incydent na 112/997 i powiadom wewnętrzną ochronę placówki. 
  1. Zanotuj kluczowe fakty: godzina, opis agresora, świadkowie, słowa groźby. 
  1. Sprawdź monitoring i zabezpiecz zapis. 
  1. Zgłoś zdarzenie formalnie – poszkodowany może zostać ponownie przesłuchany w dowolnym momencie. 

Dla dyrekcji i zarządców placówek 

  • Zainstaluj monitoring i przyciski alarmowe w newralgicznych miejscach. 
  • Przygotuj uproszczone procedury zgłoszeń dla personelu medycznego. 
  • Zapewnij dostęp do pomocy psychologicznej i wsparcia prawnego dla poszkodowanych. 
  • Organizuj wspólne szkolenia z Policją. 
Dorota Lebiedzińska

Autor: Dorota Lebiedzińska

Treści autora ⟶

załatw sprawę

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, zgodę na ich użycie, oraz akceptację Polityki Prywatności.