Nie masz konta? Zarejestruj się
fot. MART PRODUCTION/Pexels
Autor: Karolina Stępniewska
Z Krzysztofem Hermanem, wiceprezesem ORL w Warszawie, rozmawiamy o wytycznych Ministerstwa Zdrowia dla lekarzy i podmiotów leczniczych, dotyczących stosowania zabiegu przerwania ciąży.
Wytyczne MZ wywołały zamieszanie w środowisku lekarskim. Czy nikt się ich nie spodziewał?
Oczekiwaliśmy ustawy albo przynajmniej rozporządzenia, tymczasem mamy dokument o niejasnym statusie – wytyczne, opublikowane w formie PDF na stronie ministerstwa, bez jakiegokolwiek podpisu. To budzi niepokój, ponieważ kiedyś ten dokument może być wykorzystany w sądzie i zostać podważony jako niemający żadnej rangi prawnej.
Prezes ORL w Warszawie Artur Drobniak też podkreślał w rozmowie z Termedią, że lekarzy nie obowiązują wytyczne ministra zdrowia, tylko ustawy i rozporządzenia.
Albo wytyczne, ale towarzystw naukowych, czyli Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników oraz podobnych gremiów. Minister zdrowia nie wydaje medycznych wytycznych dla lekarzy.
Czy to oznacza, że zalecenia MZ nie są wiążące?
Można powiedzieć, że mają pewną moc prawną, dopóki nie zmieni się rząd. Jeżeli obecny rząd za trzy lata znowu zostanie wybrany, zapewne będą dalej obowiązywać. Trzeba jednak pamiętać o tym, że dokumentacja medyczna jest przechowywana przez przynajmniej 20 lat. I to stanowi ogromny problem, bo za jakiś czas przyjdzie nowy premier, minister zdrowia lub sprawiedliwości i interpretacja się zmieni.
Co wtedy?
Można się spodziewać, że podczas sprawy w sądzie ktoś powie, iż nadal pozostaje w mocy ustawa z 1991 r. o planowaniu rodziny, która po wyroku Trybunału Konstytucyjnego dopuszcza dwie przesłanki przeprowadzenia aborcji: w przypadku ciąży, która jest wynikiem gwałtu, kiedy obowiązuje limit czasowy, oraz zagrożenia życia lub zdrowia matki. Nie ma jednak wyjaśnienia, co należy uznać za to zagrożenie.
fot. A. Sokalska
To nie są jedyne obawy lekarzy ginekologów związane z zaleceniami MZ.
Problemem jest też brak określenia, do kiedy przerwanie ciąży jest dopuszczalne. Trzeba liczyć się z tym, że w wyniku postępowania medycznego po 22. tygodniu ciąży dojdzie nie do poronienia, ale do przedwczesnego porodu. Urodzi się skrajny wcześniak. Co dalej z takim dzieckiem? Ono wymaga ogromnie kosztownego leczenia i opieki na oddziale neonatologicznym. A i tak może mieć przez całe życie powikłania charakterystyczne dla wcześniactwa.
Lekarze innych specjalizacji, którzy będą wydawać zaświadczenia stwierdzające istnienie wskazań do przerwania ciąży, wezmą to pod uwagę?
Liczymy na zaufanie między lekarzami i ich odpowiedzialność. Kwalifikację do zabiegu, jego przeprowadzenie, a co za tym idzie – odpowiedzialność, bierze na siebie lekarz ginekolog, a nie specjalista, który zaświadczenie wystawił. I to jest kolejny problem. Najpopularniejsze są obecnie zaświadczenia psychiatryczne.
To źle?
Przyjęło się już określenie „furtka psychiatryczna”. Musimy jednak pamiętać, że większość schorzeń psychiatrycznych można leczyć, np. farmakologicznie lub psychoterapeutycznie. My, ginekolodzy, na tym się nie znamy, często nie wiemy, czy podjęto próbę leczenia. Trudno ustosunkować się do zaświadczenia psychiatrycznego, nie znając pacjentki. Potrzebne byłoby szersze spojrzenie, powołanie konsylium, w którym będzie uczestniczył psychiatra.
Zapis dotyczący możliwości zwoływania konsylium lekarskiego też wzbudził kontrowersje.
To duże zagrożenie. Kiedy mamy trudny przypadek, zebranie konsylium umożliwia szersze spojrzenie na problem i podjęcie decyzji gremialnej. W rekomendacjach pojawiła się groźba, że za rutynowe zwoływanie konsylium może zostać nałożona na szpital wysoka kara. To rodzi milionowe koszty, które mogłyby finalnie spaść na lekarzy, bo większość z nich pracuje na umowach cywilnoprawnych. Szpital zaś mógłby wstecznie dochodzić kosztów bezpośrednio od lekarzy.
Jakie rozwiązanie rozwiałoby obawy lekarzy?
Oczekiwalibyśmy ustawy, a jeżeli nie, to przynajmniej rozporządzenia. Chcielibyśmy też szerszej dyskusji w łonie towarzystw naukowych: Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników, Polskiego Towarzystwa Psychiatrii.
Wytyczne ukazały się 30 sierpnia. Czy już widać zmiany?
Tak. Z rozmów z kolegami wynika, że zabiegów przerywania ciąży jest więcej. To zjawisko generuje pewne problemy logistyczne, ponieważ nie każdy oddział szpitalny jest gotowy na wykonywanie tego typu procedur.
Istnieją też oczywiście silne uwarunkowania światopoglądowe. Na pewno znajdą się w kraju takie szpitale, które będą przeprowadzać więcej zabiegów aborcyjnych niż inne, a pacjentki, by się owym zabiegom poddać, zostaną zmuszone do wyjazdów do innego miasta lub województwa.
Można powiedzieć, że mamy teraz w Polsce najbardziej liberalne prawo aborcyjne w Europie?
Można pokusić się o taką interpretację. Najbardziej kuriozalny jest właśnie fakt, że w okresie obowiązywania tej samej ustawy przeszliśmy od jednego z najbardziej restrykcyjnych praw do jednego z najbardziej liberalnych. Musimy jako społeczeństwo zawrzeć jakiś kompromis, żeby prawo nie zmieniało się co cztery lata, żeby pacjentki czuły się bezpiecznie, a lekarze spokojnie wykonywali swój zawód.