Nie masz konta? Zarejestruj się
fot. cottonbro studio/Pexels
Autor: Dorota Lebiedzińska
Rozmowa z Małgorzatą Terlecką-Maciejewską, lekarzem okulistą, zastępcą dyrektora ds. lecznictwa w SZPZLO Warszawa-Wawer i ordynatorem Oddziału Okulistycznego Chirurgii Jednego Dnia SPZOZ Szpitala św. Ducha w Rawie Mazowieckiej.
fot. Dorota Lebiedzińska
Wiele lat zarządza pani placówkami medycznymi. Podczas uroczystości wręczenia skierowań na staże, zwracając się do młodych lekarzy, mówiła pani o wzorcach, dlatego chciałabym porozmawiać o przygotowaniu do pracy z pacjentem i o standardach, jakie należy stosować w tym zakresie.
Tak, mówiłam, że trzeba mieć autorytety, mieć za kim podążać. To niezwykle ważne w medycynie. Czy owym autorytetem będzie kierownik specjalizacji, czy inna osoba, jest kwestią drugorzędną. Ważne jest zaufanie, ponieważ mentor prowadzi nas tą medyczną ścieżką.
A jeśli chodzi o standardy opieki nad pacjentem?
Standardy musi wprowadzać kadra zarządzająca, np. na poziomie ordynatorów oddziałów. Uważam, że potrzebne są szkolenia, bo mało o tym mówimy, a przepisy obligują nas do stosowania standardów opieki. Dobrym kierunkowskazem jest opieka koordynowana w POZ. Z kolei na oddziale szpitalnym wypracowaliśmy standardy opieki nad pacjentem, począwszy od standardów w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej po standardy postępowania na oddziale okulistycznym i na bloku operacyjnym. Dzięki standaryzacji procedur wiemy, jak postępować z pacjentem podczas pierwszej wizyty i następnych, a także w przypadku zabiegów (np. laseroterapii) – jak je przeprowadzać, co zaordynować pacjentowi.
Funkcjonują też standardy okołooperacyjne. W zasadzie na wszystkich oddziałach okulistycznych w Polsce te standardy zostały wdrożone. Jestem pełna uznania dla konsultanta krajowego okulistyki prof. Marka Rękasa, który twardą ręką zarządza okulistyką, z bardzo dobrymi wynikami. Na przestrzeni ostatnich lat okulistyka bardzo się zmieniła. Mamy nielimitowane operacje zaćmy, politykę jakościową, czego dotychczas brakowało. Pamiętajmy, że oko jest malutkim, ale niezwykle ważnym wycinkiem ciała człowieka.
To dzięki standaryzacji potrafimy oszacować ryzyko powikłań. Przed zabiegiem wykonujemy odpowiednie do stanu oczu pacjenta badania, by ustalić, na co musimy zwrócić uwagę podczas zabiegu, wyszczególniamy jednostki chorobowe, które mogą mieć wpływ na przebieg operacji. Operator, który analizuje kartę kwalifikacyjną, wypełnioną według standardu postępowania z pacjentem, i widzi w niej np. zespół pseudoeksfoliacji (PEX), już wie, że podczas zabiegu musi być bardzo ostrożny. Kształcenie lekarzy to jedno, a drugie – to standardy. Jeśli je wprowadzimy, uwrażliwimy operatora, ale i nas wszystkich (lekarzy), a to pozwoli chronić pacjenta, czyli zwiększy bezpieczeństwo m.in. zabiegów.
Wspominała pani o konieczności wydłużania niektórych zabiegów medycznych.
Czas operacji powinien się mieścić w określonych granicach, choć wiadomo, że trudno to narzucić, bo jeden lekarz pracuje szybciej, drugi wolniej. Dlatego potrzebny jest schemat, standard postępowania. Przecież należy pamiętać, że im dłuższy zabieg, tym większe ryzyko powikłań. Mówimy tutaj o standardowym przebiegu operacji, który jest powtarzalny. Ale „w medycynie jak w kinie” – niełatwo wiele rzeczy przewidzieć. Wiemy, że znalezienie złotego środka będzie bardzo trudne.
Jak pogodzić wydłużanie zabiegów z faktem, że lekarze biegają z gabinetu do gabinetu?
Czemuś trzeba się poświęcić. Ja również jestem zabiegana, ale dobrze zorganizowana. Nie przenoszę się z gabinetu do gabinetu, tylko w danym dniu udzielam świadczeń w jednym miejscu. Nigdy nie badam pacjenta w pośpiechu. Trzeba każdemu dać się wypowiedzieć, bo wywiad lekarski jest niezwykle ważny. Jeśli dokładnie wypytamy pacjenta, zwiększa to szanse na uniknięcie wielu powikłań. Będziemy wiedzieć, jak diagnozować i czego szukać. Musimy pamiętać, że widzenie jest niezwykle subiektywne i to w każdym znaczeniu.
Zawód zabiegowy wiąże się z ogromną odpowiedzialnością. Jeśli dobrze kogoś zoperuję, to po pierwsze, mam satysfakcję, po drugie, pomogłam pacjentowi, który wraca do pełnej sprawności. Oczywiście, bywa, że coś się nie uda i trzeba być tego świadomym. Ale trzeba też umieć to udźwignąć, umieć wyjaśnić problem pacjentowi, zadbać o niego i poprowadzić go przez proces leczenia w przypadku powikłań.
Czyli wracamy do punktu wyjścia – do stażysty i mentora. Wszystko, czego się młody lekarz nauczy od swego mistrza, zaprocentuje w przyszłości.
Mentor moim zdaniem to „rodzic naukowy”. Uczono mnie, że postawa świadczy o człowieku, postawa świadczy o lekarzu. Musisz być porządny i empatyczny, ponieważ masz kontakt z człowiekiem, co ważniejsze – z chorym człowiekiem, który potrzebuje pomocy.
Ja jestem w niezwykle komfortowej sytuacji, ponieważ znalazłam mentora. Długo szukałam, ale odnalazłam swój autorytet. Każdemu polecam posłuchać i poczytać o prof. Ryszardzie Gellercie, wieloletnim dyrektorze Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego Lekarzy, kierowniku Kliniki Nefrologii, Chorób Wewnętrznych i Medycyny Rodzinnej Szpitala Bielańskiego w Warszawie. Profesor łączy w sobie absolutnie wszystko. Jest moim autorytetem życiowym i naukowym, a przede wszystkim bardzo dobrym człowiekiem. Niezwykle wymagający, ale i motywujący. Zawsze mogę na nim polegać. Oczywiście, nie tylko ja, ale także cały jego zespół w klinice. Zatrzyma się nad pacjentem, nigdy nie pozostawi czegoś niedopowiedzianego, zawsze szuka rozwiązań, dużo widzi.
Proszę zwrócić uwagę, że profesor i ja zajmujemy się kompletnie różnymi dziedzinami – nefrologią i okulistyką, ale udało się połączyć obie specjalności. Prowadzimy ciekawe badania naukowe. Ktoś pomyśli: co badanie oka może wnieść do diagnostyki ogólnoustrojowej, nacelowanej nefrologicznie lub diabetologicznie? Mamy jednak bardzo duży wpływ na przebieg leczenia, diagnostykę, ale także kontrolę pacjenta. Dodam, że prof. Gellert to mój kandydat na ministra zdrowia. On wiedziałby, jak zreformować system.
Jakie ma pani marzenia zawodowe?
Najpierw powiem, co leży mi na sercu. Otóż to, że lekarze nie chcą się leczyć. Musimy swoją postawą dawać przykład pacjentom, rozmawiamy o standardach pracy, o tym, że medycyna w ciągu ostatnich lat rozwija się niezwykle szybko, a sami często nie dbamy o siebie. Jako grupa zawodowa pod względem zdrowotnym wypadamy blado. Z mojego ogródka – obserwuję, że lekarze przede wszystkim skarżą się na zespół suchego oka, a wtórnie do tego – liczne dolegliwości i schorzenia. Dlatego tak ważne jest, abyśmy dbali o siebie, żebyśmy potem mogli zadbać o innych.
Moim marzeniem jest utworzenie na styku dwóch województw, mazowieckiego i łódzkiego, centrum okulistycznego, z podziałem na centrum dla dzieci i dla dorosłych, i szkolenie lekarzy w trakcie specjalizacji. Każdy z tych ośrodków grupowałby jednostki organizacyjne zajmujące się kolejno chorobami przedniego odcinka (np. poradnię rogówkową, poradnię zaćmy, poradnię chorób aparatu ochronnego oka), poradnię okulistyczną ogólną, siatkówkową, retinopatii stricte cukrzycowej, z możliwością leczenia pacjentów w programach lekowych, poradnię chorób rzadkich, poradnię laserową lub ultrasonograficzną i wiele innych. Chciałabym stworzyć na bloku operacyjnym sekcje grupujące różne rodzaje zabiegów, np. sekcję jaskrową – a w niej zabiegi przeciwjaskrowe. I żeby wszystko mieściło się w jednym budynku, z możliwością akredytacji oraz z wprowadzonym systemem zarządzania jakością i certyfikacją.
Wzorem dla mnie jest otwocki Szpital im. prof. Adama Grucy. Świetny rotacyjny system kształcenia lekarzy rezydentów wprowadził prof. Jarosław Czubak, konsultant krajowy ds. ortopedii i traumatologii narządu ruchu. Tam lekarze w trakcie specjalizacji co kilka miesięcy przenoszą się do innego oddziału. Mają dzięki temu czas, żeby poznać każdy i zdecydować, który wybrać. Czy zostać multioperatorem, czy zająć się wąską specjalizacją, np. operacjami barków. Ja również chcę stworzyć taki szpital okulistyczny-centrum, aby lekarze okuliści nauczyli się różnych procedur, począwszy od pracy w ambulatorium po blok operacyjny (by mieli pełną samodzielność w tym zakresie, możliwość sprawdzenia się w wielu obszarach i wyboru tego, który najbardziej im odpowiada).