Nie masz konta? Zarejestruj się
fot. Vika Glitter / Pexels
Autor: Jerzy Bralczyk
Tym razem w cyklu „Słowa na zdrowie" przyglądamy się rzeczownikowi „rodzina".
Słowo rodzime, pochodne od prasłowiańskiego rzeczownika rod (‘ród, plemię’), który wziął się z czasownika roditi (‘rodzić’); powszechne w całej rodzinie języków słowiańskich, choć w różnych znaczeniach – na przykład po rosyjsku rodina to ‘ojczyzna’, a po serbsku i chorwacku ‘urodzaj’. U nas obecne co najmniej od czternastego wieku, też początkowo w różnych znaczeniach (‘ród, naród’, ‘rodzice’, ‘pochodzenie’) – choć w dzisiejszym, podstawowym dla nas znaczeniu jeszcze w wieku dziewiętnastym pisano: „Rodzina – to samo, co familia, tylko że jest wyrazem czysto polskim i nie tak powszechnie używanym jak familia”. Rodzina jest członkiem wielkiej rodziny wyrazów, gdzie są nawet uroda i przyroda. I, jak widać, często metaforyzowanym.
Dla nas słowo bliskie, jak bliska jest najbliższa rodzina, własna oczywiście (często, gdy o swojej rodzinie mówimy, tym przymiotnikiem własna tę własność podkreślamy). Dlatego też w publicznej perswazji tak często ten wyraz jest reklamowo i propagandowo wykorzystywany. Nie tylko u nas – na przykład głównym hasłem faszystów Mussoliniego było „Dio Patria Famiglia”. A obecny w naszej świadomości nie tylko religijnej związek frazeologiczny Święta (a nawet Przenajświętsza) Rodzina umacnia ten pozytywny wizerunek rodziny, także jako słowa.
Chociaż sytuacja rodziny aż tak jednoznaczna nie jest. W słusznie minionych latach mówiło się o rodzinie, że to „podstawowa komórka społeczna”, co wdzięku temu słowu nie przydawało. Inne natrętne perswazyjnie użycia rodziny miały swój udział w tym, że zyskała sobie charakter poniekąd wartościująco ambiwalentny. Często mamy tu ironię: a to słychać, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, a to złośliwie wykorzystuje się piękne skądinąd hasło rodzina na swoim, a to użyje się dwuznacznie zwrotu jak to w rodzinie, a to wreszcie wymówi się ze szczególną intonacją zdrobnienie rodziny. Czasem słowo rodzina humorystycznie wskaże uciążliwości relacji rodzinnych (sławne i niektórym szybko się narzucające w związku z rodziną słowa piosenki z Kabaretu Starszych Panów „rodzina, rodzina, nie cieszy, gdy jest”), czasem odniesie się do jakże nagannego nepotyzmu… A do tego jeszcze te mafijne odniesienia.
W potocznej frazeologii też jest różnie. Dobrze jest mieć rodzinę, na ogół przyjemnie ją zakładać, ale z utrzymywaniem jej już jest różnie – i utrzymujący, i utrzymywany tego doświadczali. Częste dawniej urzędowe określenie mogło ukrywać bezrobotność – niektórzy tym się tłumaczyli, niektórzy tego wstydzili. A kiedy się było czy jest obarczonym rodziną, to już raczej dość niemile brzmi. Cieszymy się z przyjęcia (czy to nas, czy kogoś) do grona rodziny czy wręcz na jej łono – grona i łona stają się potem swojskimi, bliskimi kołami i kółkami. Przykładna rodzina zakłada często określone role: jest senior rodziny, jest jej ojciec (lub matka) jako głowa rodziny, a czasem i czarna owca. W dobrej rodzinie różne rzeczy wszelako zdarzyć się mogą – niektóre nawet w najlepszej rodzinie. W każdym razie nie spodziewamy się jej rozkładu ani rozbicia – obie te metafory są równie nieprzyjemne.
Mimo nie najwyższego skomplikowania intelektualnego lubię piosenkę z refrenem „wszyscy Polacy to jedna rodzina”. Cieszę się, że reguły rytmu nie pozwalają tu tych Polaków dzielić na Polaków i Polki. I w sumie dobrze by było, gdyby to była prawda – wtedy wszystkie nasze spory byłyby sporami w rodzinie, załatwianymi w rodzinie i nie tak niebezpiecznymi, jakimi się nam często ukazują lub są ukazywane.