Nie masz konta? Zarejestruj się
Fot. Marcela/Pixabay
Autor: Małgorzata Solecka
Rok akademicki rozpocznie się z początkiem października, ale końca rekrutacji na studia medyczne nie widać. Również dlatego, że Ministerstwo Edukacji i Nauki co i rusz przedstawia nowe szkoły, które już w tym roku akademickim (!) będą mogły podjąć kształcenie przyszłych lekarzy.
Z SAN możesz wszystko – zachęca do przyjrzenia się jej ofercie Społeczna Akademia Nauk w Łodzi, która za kilka tygodni zacznie kształcić na kierunku lekarskim. Uczelnia przyjmie 60 osób. Koszt sześciu lat studiów wynosi 346 tys. zł. Oferta uczelni skierowana jest do bardzo szerokiego grona – również do osób, które nie mają dobrych wyników maturalnych z biologii, chemii, fizyki, matematyki. „Z SAN możesz wszystko, nawet jeśli Twoje wyniki z tych przedmiotów nie są wystarczające, aby spełnić wymagania rekrutacyjne” – ogłasza akademia na swoim profilu FB. Bo choć w wymogach rekrutacyjnych zawarła warunek, że kandydaci muszą mieć za sobą egzamin maturalny z biologii lub chemii, a także – do wyboru – z fizyki lub matematyki (w tym przypadku wystarczy poziom podstawowy) zdane na minimum 50 proc., jednocześnie informuje, że zadowoli się ekwiwalentem, czyli egzaminem zdanym… na uczelni.
Kierunki lekarskie przeżywają oblężenie, liczba kandydatów na jedno miejsce (zwłaszcza w nowych szkołach, które oferują kilkadziesiąt miejsc) bije rekordy: 29 – na Uniwersytecie Warszawskim, 27 – na Politechnice Wrocławskiej, 25 – na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i Akademii Kaliskiej (od nowego roku akademickiego – Uniwersytecie Kaliskim). Ale wrażenie robią też mniejsze liczby: po kilkanaście osób stara się o jeden indeks na Akademii Mazowieckiej w Płocku (16) i Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym w Siedlcach (15). Problem w tym, że do października (i to raczej do jego końca) trudno analizować wyniki naboru, bo listy zakwalifikowanych to nie to samo, co listy studentów. Normą jest multiplikacja podań na różne kierunki na różnych uczelniach, w tym roku zwielokrotniona przez skalę nowych możliwości. Gdzie studenci zdecydują się rzeczywiście podjąć studia, będzie wiadomo dopiero jesienią.
Jasne się wtedy okaże także, jaki wpływ na szeroko rozumiane studia medyczne będzie mieć skokowe zwiększenie liczby miejsc na kierunkach lekarskich. Nie brakuje głosów niepokoju w tej sprawie. Podczas odbywającego się w połowie czerwca Szczytu Zdrowie 2023 swoje obawy wyrażał m.in. prezes NRL Łukasz Jankowski. Podkreślał, że zwiększa się gwałtownie liczbę miejsc na kierunkach lekarskich, zamiast myśleć o podniesieniu liczby pielęgniarek, choć właśnie w tym zawodzie najbardziej odstajemy od unijnej średniej, podczas gdy liczba lekarzy w stosunku do wielkości populacji od niej nie odbiega. Samorządy pielęgniarek i położnych oraz farmaceutów przestrzegają, że absolwenci szkół średnich, którzy czują się na siłach podjąć trudne studia medyczne, będą gremialnie zgłaszać się na kierunek lekarski, jako ten, który daje najlepsze perspektywy zawodowe. Będziemy, mówiąc wprost, inwestować w najdroższe kształcenie na kierunkach lekarskich, zamiast stawiać na budowanie silnych zespołów wspomagających lekarzy w ich pracy z pacjentami.
Dewastacja systemu kształcenia jest jednym z powodów, dla których lekarze – OZZL i Porozumienie Rezydentów OZZL – planują na 30 września protest w Warszawie. Młodzi lekarze i obecni studenci medycyny przestrzegają zaś swoich młodszych kolegów, marzących o karierze lekarza, by nie wybierali drogi na skróty, czyli studiów w szkołach wyższych, które np. mają negatywną ocenę PAK i zgodnie z niedawno jeszcze obowiązującymi standardami nie mogłyby nawet marzyć o prowadzeniu kierunków lekarskich.