Nie masz konta? Zarejestruj się
fot. cottonbro studio/Pexels
Autor: Małgorzata Hnat
Co miesiąc w „Pulsie” Dariusz Paluszek, wiceprezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie ds. lekarzy dentystów, prowadzi rozmowy z przedstawicielami różnych dziedzin stomatologii. Tym razem on sam udzielił wywiadu Małgorzacie Hnat, m.in. o kondycji i przyszłości środowiska lekarzy dentystów: zagrożeniach, pułapkach legislacyjnych zgotowanych przez ustawodawcę.
Potrzeba nam w Polsce więcej lekarzy dentystów i osób wykonujących zawody medyczne w zakresie stomatologii?
W 2020 r. liczba mieszkających w Polsce lekarzy dentystów mających Prawo Wykonywania Zawodu wynosiła 42,9 tys., co w porównaniu z danymi z 2019 r. oznaczało wzrost o 400 osób – to dane Głównego Urzędu Statystycznego. Natomiast Naczelna Izba Lekarska utrzymuje, że w naszym kraju 10 lekarzy dentystów przypada na 10 tys. mieszkańców. Wygląda więc na to, że wysuwamy się na prowadzenie w Europie. Z kolei według danych Eurostatu w 2022 r. w Unii Europejskiej dyplomy zdobyło 14 313 dentystów, co odpowiada 3,2 medyka na 100 tys. mieszkańców.
Uważam, że nie ma potrzeby pojawienia się na rynku polskim większej grupy lekarzy dentystów. Zresztą placówki ich kształcące nie powstają jak grzyby po deszczu, bo edukacja w tej dziedzinie jest bardzo droga, dużo droższa niż kształcenie lekarza ogólnego.
Dariusz Paluszek, wiceprezes ORL w Warszawie/fot. M. Hnat
Jak zatem przebiega obecnie szkolenie lekarzy dentystów?
Proces edukacji rozpoczyna się od pięcioletnich studiów I stopnia, kończy się uzyskaniem tytułu magistra. Program nauczania obejmuje zarówno przedmioty teoretyczne, jak i praktyczne. Przez cały okres studiów przyszli lekarze dentyści uczestniczą w praktykach klinicznych. Studia kończą się egzaminem (to warunek uzyskania Prawa Wykonywania Zawodu). Później absolwenci odbywają roczny staż podyplomowy w placówkach medycznych. Dopiero wtedy lekarz dentysta może samodzielnie wykonywać zawód. Nikomu jednak nie trzeba tłumaczyć, że ten zawód wymaga ustawicznego kształcenia podyplomowego, specjalizacji, kursów itp. Samorządy lekarskie, a przede wszystkim Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie, odgrywają ogromną rolę w organizowaniu szkoleń specjalizacyjnych. Niebagatelne znaczenie, jeśli chodzi o potencjał przekazywania wiedzy i zaplecze konsultacyjne, mają towarzystwa naukowe.
Jakie szanse na rynku pracy ma dziś w Polsce świeżo upieczony absolwent kierunku lekarsko-dentystycznego lub lekarz dentysta z krótką praktyką?
Proszę mi wierzyć, że doświadczeni lekarze dentyści, z długoletnią praktyką, dadzą sobie radę, ale młodzi, którzy rozpoczynają swoją drogę zawodową lub prowadzą praktykę od kilku lat, na pewno doświadczą konsekwencji obecnej zawiłej sytuacji w stomatologii.
Czego powinno obawiać się środowisko lekarzy dentystów?
Zbyt dużej liczby gabinetów lekarskich przy zmniejszającej się sile nabywczej społeczeństwa, przyjmowania do pracy lekarzy i lekarzy dentystów z zagranicy na podstawie warunkowego Prawa Wykonywania Zawodu, ustawy o niektórych zawodach medycznych, która dopuściła m.in. asystentki stomatologiczne i higienistki do wykonywania pewnych procedur medycznych [26 marca 2024 r. zaczęła obowiązywać zasadnicza część ustawy z 17 sierpnia 2023 r. o niektórych zawodach medycznych – przyp. red.]. Jesteśmy obecnie na etapie tworzenia rozporządzeń, które określą kompetencje tych nowych grup zawodowych.
Ustawodawca przyznaje samodzielność niektórym zawodom medycznym, a lekarze dentyści po cichu się na to zgadzają. Sami prowadzą zajęcia dla higienistek czy asystentek stomatologicznych w szkołach prywatnych, a mimo to dziwią się, że one zakładają własne gabinety i sieci placówek, które zajmują się higienizacją, profilaktyką zdrowia. Pacjent już do nas, lekarzy dentystów, się po to nie zgłasza.
Co z lekarzami z zagranicy, którzy w Polsce pracują?
Inne zagrożenie to powstawanie klinik z obcym kapitałem, gdzie pracują lekarze z zagranicy, z warunkowym PWZ. Nie mówię tu o Prawie Wykonywania Zawodu zdobywanym na drodze rekomendowanej przez samorząd lekarski
i uczelnię medyczną, czyli o pełnej nostryfikacji dyplomu, z egzaminem językowym i całym formalnym kursem. Osoby, które obecnie pracują na warunkowym PWZ, uzyskują je w jednym regionie Polski, a pracują w zupełnie
innym. Nikt im tego nie zabroni.
Paradoksem jest, że przy niedoborze świadczeń stomatologicznych w publicznej opiece medycznej (NFZ), mamy zbyt wielkie zagęszczenie prywatnych gabinetów lekarskich w dużych miastach. W pewnym momencie prowadzący te gabinety zaczną cierpieć na niedobór pacjentów, to tylko kwestia czasu.
Przypomnę, że praktycznie wszyscy lekarze dentyści prowadzą indywidualną działalność gospodarczą, czyli nie mają etatu. Lekarze ogólni, zatrudnieni na etacie w szpitalu, mają szansę wynegocjować bardzo dobre stawki, przekraczające znacznie dochody lekarzy dentystów. Poza tym my sami ograniczamy sobie zakres wykonywanych usług, godząc się na przekazanie ich przedstawicielom innych zawodów medycznych lub lekarzom z zagranicy. Rząd i ustawodawca na to pozwalają wbrew logice i zasadom panującym w Europie czy Stanach Zjednoczonych.
Według pana lekarze dentyści są podzieleni w kwestii zgody na wykonywanie niektórych procedur medycznych przez higienistki i asystentki?
W stomatologii powstała sytuacja patowa: Naczelna Izba Lekarska i Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie oraz część lekarzy dentystów sprzeciwiają się autonomii nowych zawodów medycznych. Rada ds. Rozwoju Stomatologii apeluje, aby zaniechano nadawania samodzielności higienistkom oraz asystentkom stomatologicznym i stworzono nową definicję systemu nadzoru. Nadzór ma polegać nie na tym, żeby lekarz dentysta wskazywał, co należy zrobić (wówczas zrobi to sam), ale by zlecał i kontrolował proces leczenia oraz wziął odpowiedzialność za jego efekty. Uważam, że nastał czas, kiedy lekarze dentyści powinni stanąć murem za samodzielnością wykonywania swojego zawodu. Niestety, nie wszyscy mówią jednym głosem.
Dane Ministerstwa Zdrowia dowodzą, że przez ostatnich pięć lat liczba lekarzy dentystów współpracujących z NFZ zmniejszyła się o 13 proc. W jakim kierunku zmierza polska stomatologia?
Przywołane przez panią badania pokazują, że liczba lekarzy dentystów współpracujących z NFZ (ogółem) w 2023 r. wynosiła 13,9 tys., co daje 0,37 na 1 tys. mieszkańców.Dla porównania w 2018 r. było ich 15,9 tys., czyli 0,41 na 1 tys. mieszkańców.
NFZ, któremu brakuje środków na finansowanie procedur medycznych związanych ze stomatologią, będzie je ciągle ograniczał i całkowicie wypchnie świadczenia stomatologiczne na rynek komercyjny. Ten proces już trwa. Rozwiązaniem dla NFZ i dla ustawodawców jest szukanie pracowników, którzy wykonają tanio komercyjne procedury medyczne w ramach stomatologii. Przykładowo: higienistki zajmą się profilaktyką i promocją zdrowia. Jednak nikt do końca nie określił, na czym ta profilaktyka ma polegać. Czy ma to być profilaktyka lub promocja zabiegowa, czy może przekazywanie wiedzy teoretycznej o zabiegach w jamie ustnej?
Tymczasem pozostaje jeszcze problem placówek medycznych świadczących usługi stomatologiczne w ramach NFZ. Myślę, że takie ośrodki, jak funkcjonujące obecnie Uniwersyteckie Centrum Stomatologii WUM i kilka mniejszych, które poza działalnością leczniczą prowadzą zajęcia kształcące lekarzy, uzyskają kontrakty z NFZ. Już teraz mamy problem w niektórych powiatach, w mniejszych miejscowościach, ponieważ NFZ nie ma podpisanych umów z lekarzami dentystami. Za proponowane przez NFZ stawki nikt nie chce pracować.