Nie masz konta? Zarejestruj się
fot. licencja OIL w Warszawie
Autor: Dorota Lebiedzińska
Mimo coraz większego dostępu do wiedzy i opieki medycznej statystyki dotyczące próchnicy wśród najmłodszych w Polsce są alarmujące. O tym, dlaczego zdrowie jamy ustnej zaczyna się już w okresie niemowlęcym, jaką rolę odgrywają rodzice, szkoły i lekarze oraz dlaczego profilaktyka jest kluczem do zdrowia – mówi dr n. med. Dariusz Paluszek, wiceprezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie i przewodniczący Komisji ds. Dentystów.
Dlaczego higiena jamy ustnej u dzieci jest aż tak ważna?
Bo to nie tylko kwestia ładnego uśmiechu. Zdrowie jamy ustnej u dzieci wpływa na ich rozwój fizyczny, emocjonalny i społeczny. Próchnica zębów mlecznych może powodować ból, trudności z jedzeniem, mówieniem, a nawet wpływać na naukę i samoocenę dziecka. Co więcej, zaniedbane zęby mleczne zwiększają ryzyko problemów z zębami stałymi, deformacji twarzy czy konieczności kosztownego leczenia ortodontycznego w przyszłości. Nieleczona próchnica to nie tylko problem estetyczny – to przewlekła, postępująca choroba infekcyjna. Przecież infekcje jamy ustnej mogą prowadzić do powikłań w obrębie zatok, uszu, a nawet serca czy nerek.
dr n. med. Dariusz Paluszek / fot. Mirosław Żydecki
Jak wygląda sytuacja w Polsce? Czy naprawdę jest aż tak źle?
Niestety, tak. Badania pokazują, że aż 41,1 proc. polskich trzylatków ma już próchnicę, a sześciolatki w Polsce mają gorszy stan uzębienia niż dzieci z Ugandy czy Wietnamu. Co dziesiąty siedmiolatek nigdy nie był u dentysty. Dodatkowo tylko 62 proc. trzylatków myje zęby dwa razy dziennie, a zaledwie 43 proc. pomagają dorośli. To jasno pokazuje, że problem nie leży w dostępności zasobów, lecz w edukacji, świadomości i systemowym podejściu.
Dlaczego tak się dzieje? Czy brakuje wiedzy?
Wiedzy może i nie brakuje, ale brakuje działania. Powiedziałbym raczej: brakuje praktycznej edukacji i wzorców. Świadomość, „że trzeba myć zęby”, jest powszechna, ale wiedza, co to naprawdę oznacza – już nie. Wiele osób nie dba o higienę jamy ustnej. Czasem wynika to z lenistwa, niekiedy z braku czasu, a innym razem dlatego, że sami dorośli nie wynieśli takich nawyków z domu. Prawdziwym problemem jest to, że wciąż nie traktujemy profilaktyki jako priorytetu – a przecież to właśnie ona pozwala uniknąć kosztownego leczenia w przyszłości.
Rodzice często nie wiedzą, że dzieciom należy pomagać w szczotkowaniu do siódmego–ósmego roku życia, że pasta musi zawierać odpowiednie stężenie fluoru, że nawyki dietetyczne mają kluczowe znaczenie.
Czyli winni są rodzice?
Nie szukajmy winnych – szukajmy odpowiedzialnych. To właśnie rodzice mają największy wpływ na to, jakie nawyki higieniczne przekażą swoim dzieciom. Jeśli mama sama nie myje zębów regularnie, trudno oczekiwać, że będzie tego pilnować u dziecka. Potrzebna jest edukacja całej rodziny, nie tylko dzieci.
A co jeszcze jest przyczyną tak złego stanu uzębienia najmłodszych?
To choroba wieloczynnikowa. Główne przyczyny to zbyt rzadkie i nieprawidłowe szczotkowanie zębów, brak nadzoru rodziców, niewłaściwa dieta bogata w cukry, a także zbyt późne rozpoczęcie profilaktyki. Próchnicę wywołują bakterie Streptococcus mutans oraz Streptococcus sobrinus i Lactobacillus, które metabolizują cukry do kwasów uszkadzających szkliwo. Dziecko zasypiające z butelką mleka modyfikowanego czy soku to codzienność, którą rodzice często uznają za „normalną”, a która prowadzi do dramatycznych skutków zdrowotnych, natomiast pierwsza wizyta u dentysty bywa odwlekana, aż pojawi się ból.
Jakie są konsekwencje zaniedbania zdrowia jamy ustnej w dzieciństwie?
Długofalowe i bardzo poważne. Wymagają kompleksowej opieki – od leczenia próchnicy, przez ortodoncję, aż po psychologiczne wsparcie. Przedwczesne usunięcie zębów mlecznych może zakłócić rozwój kości twarzy, co później wymaga kosztownego leczenia ortodontycznego, chirurgicznego, a nawet wpływa na rysy twarzy. Znam pacjentów, którzy zaczynają tracić zęby już w dzieciństwie, a później całe życie walczą o ich odbudowę. Poza tym dzieci cierpiące z powodu próchnicy doświadczają bólu, problemów ze snem, koncentracją, nauką, a nawet depresji i wycofania społecznego. Zdrowie jamy ustnej to nie estetyka – to jakość życia.
A co można zrobić, by poprawić sytuację?
Potrzebujemy ogólnonarodowego programu profilaktyki, który będzie faktycznie wdrażany, nie tylko opisywany w dokumentach. Musimy też zacząć mówić o higienie jamy ustnej nowym językiem – atrakcyjnym, medialnym, wciągającym. Współpraca z celebrytami, edukacja przez social media, wątki w serialach, reklamy w stylu product placement – to są skuteczne metody działania, które realnie mogą wpłynąć na zmianę postaw. I nie zapominajmy przede wszystkim o roli pediatrów i higienistek stomatologicznych. Lekarze POZ i pediatrzy są pierwszą linią kontaktu ze zdrowiem dziecka. To oni widzą malucha częściej niż dentysta. Powinni więc pytać o higienę jamy ustnej, o pierwszą wizytę stomatologiczną, o dietę. Informować, że pierwsza wizyta u dentysty powinna odbyć się nie później niż w 12. miesiącu życia, a nie dopiero „jak coś się dzieje”. Lekarze rodzinni mają też ogromny autorytet – jeśli przekażą rodzicom, że zęby mleczne mają znaczenie, to ten komunikat przebije się znacznie skuteczniej niż plakat w przychodni.
A jaką rolę pełnią tu przedszkola i szkoły?
Ogromną, ale niestety ograniczaną przez prawo. Dziś nie możemy bez zgody rodziców leczyć dzieci w placówkach – jak to było kiedyś. Każda interwencja wymaga aktywności rodzica. Dlatego tak ważne jest budowanie świadomości całej rodziny.
A czy można zaryzykować stwierdzenie, że zdrowie jamy ustnej to „wskaźnik zdrowia publicznego”?
Absolutnie tak. Stan uzębienia dzieci jest zwierciadłem efektywności systemu ochrony zdrowia, poziomu edukacji zdrowotnej społeczeństwa i skuteczności polityki społecznej. W marcu w Senacie odbył się okrągły stół poświęcony profilaktyce stomatologicznej. Podczas spotkania eksperci podkreślali znaczenie profilaktyki jako kluczowego elementu zdrowia ogólnego oraz potrzebę zwiększenia finansowania publicznej opieki stomatologicznej. Zwracano uwagę na alarmujący stan zdrowia jamy ustnej Polaków, niski poziom edukacji zdrowotnej oraz wykluczenie dzieci i dorosłych z dostępu do usług stomatologicznych. Słusznie też zauważono, że lekarze wszystkich specjalności już na etapie nauki powinni być uczuleni na znaczenie zdrowia jamy ustnej. To nie dodatek, ale integralna część zdrowia ogólnego.
Wnioski z debaty miały posłużyć jako punkt wyjścia do dalszych działań legislacyjnych i systemowych. Minęły ponad dwa miesiące i nadal czekamy. A nie ma na co, bo przecież od tego, czy uda nam się wychować młode pokolenie w kulturze dbania o zdrowie jamy ustnej, zależy nie tylko jego zdrowie, ale i realne oszczędności dla budżetu państwa. Jeśli chcemy budować zdrowe społeczeństwo – musimy zacząć od podstaw. A jednym z fundamentów jest właśnie higiena jamy ustnej od pierwszych miesięcy życia.