Logowanie do profilu lekarza

Przez login.gov

Kodeks Etyki Lekarskiej

Fot. wal_172619/Pixabay

O etyce i jej braku

Zagadnienia etyczne związane z ochroną zdrowia w ostatnim czasie bombardują nas ze wszystkich stron i to wcale nie w związku z reformą Kodeksu Etyki Lekarskiej przygotowywaną przez NIL. Bezpieczeństwo systemów informatycznych, ochrona pacjentów przed trafieniem w sidła lekarzy i pseudolekarzy obiecujących leczenie wyimaginowanych chorób, konieczność zadbania o należyty poziom kształcenia medycznego – to tylko niektóre z nich.

Problemy te nasuwają myśl, że Naczelna Izba Lekarska nie mogła wymarzyć sobie lepszego momentu na dyskusję o nowelizacji KEL. O szczegółach pracy nad dokumentem piszę w artykule „KEL – wskazówki, a nie paragrafy”.

Z informacji medialnych można wnioskować, że sądy lekarskie będą miały w najbliższych latach do czynienia z lekarzami, którzy w opiece nad pacjentami nie kierują się aktualną wiedzą medyczną, ale także z podejrzanymi o nieuzasadnione wydawanie recept.

Obecność tych pierwszych to skutek mozolnej pracy dziennikarzy Radia Tok FM, z Michałem Janczurą na czele. Rozgłośnia w serialu reporterskim „Podziemie” opisuje szczegółowo proceder polegający na wmawianiu pacjentom tzw. przewlekłej boreliozy i „leczenia” jej metodami szkodliwymi dla zdrowia. Na problem ów zwracaliśmy uwagę w majowym numerze „Pulsu”. Dobrze, że teraz zyskał rozgłos, który zaowocował ogłoszeniem przez NIL stanowiska, w którym krytykowane jest stosowanie przewlekłej antybiotykoterapii (tzw. metody ILADS), i serią zawiadomień wysłanych do rzeczników odpowiedzialności zawodowej, a nawet wnioskami o zawieszenie oskarżonym lekarzom PWZ na czas postępowania.

Jednym ze źródeł sukcesu „kuglarzy od boreliozy” (jak określił ich Paweł Walewski w swoim niegdysiejszym artykule; w najnowszym podejmuje temat pseudomedycznego „odrobaczania”) jest fakt, że mają dla pacjentów dużo czasu i empatii (a przynajmniej ją dobrze udają), czym wzbudzają zaufanie. Dla kontrastu: w POZ czy AOZ lekarz ma dla pacjenta około 15 minut, z czego połowę spędza wpatrzony w monitor, wypełniając dokumentację. To niestety problem systemowy, którego rozwiązania nie ułatwiają kolejne procedury biurokratyczne.

Wyzwaniem w budowaniu zaufania do medyków jest też cyfryzacja, ponieważ digitalizacja danych medycznych tradycyjnie wywołuje podejrzliwość społeczeństwa. Trzeba zatem ten proces prowadzić ze szczególnym wyczuciem. A nie, np. korzystając z piastowanego urzędu, uzyskiwać dostęp do cudzych danych i ujawniać je w mediach społecznościowych. Podobne niebezpieczeństwa OIL w Warszawie sygnalizowała całkiem niedawno, w raporcie „Cyfryzacja zdrowia w interesie społecznym”.

Warto, żeby nowa minister zdrowia zapoznała się z tą publikacją na początku pracy przy ul. Miodowej. Może to uchroni ją przed wpadką, jaką zaliczył poprzednik. O poniesionych przez niego konsekwencjach pisze Małgorzata Solecka, a o tym, jakie jeszcze może ponieść – Mikołaj Małecki.

Kamila Hoszcz-Komar z kolei w tym numerze „Pulsu” przedstawia działanie ukraińskiego systemu kształcenia lekarzy i przyznawania uprawnień zawodowych. W ostatniej dekadzie został on poddany daleko idącym zmianom, zresztą jak cały tamtejszy system ochrony zdrowia. Studia lekarskie oparte są na zachodnich wzorcach i międzynarodowej certyfikacji. Na ostateczne efekty tych niewątpliwie właściwych zmian Ukrainie przyjdzie jeszcze poczekać i to nie tylko na skutek rosyjskiej agresji. Reformatorom potrzeba czasu, pieniędzy i kadr. Fundamentalnych zmian nie da się przeprowadzić za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Choć u nas w najbliższym czasie pewnie wielu polityków będzie to obiecywać.

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, zgodę na ich użycie, oraz akceptację Polityki Prywatności.