Nie masz konta? Zarejestruj się
Autor: Jerzy Bralczyk
Słowo proch bywa (bywało?) używane na różne sposoby i w stylu podniosłym, i w stylu potocznym. W podniosłym oznacza ‘pył, kurz’, a więc właściwie coś przeciwnego podniosłości, a metaforycznie jeszcze bardziej, bo to ‘znikomość, marność’, to proch ziemi, „z którego powstaliśmy i w który się obrócimy”. W liczbie mnogiej prochy są też podniosłe – to albo poważniejsza dawna nazwa materiałów wybuchowych, albo już bardzo uroczysta nazwa naszych szczątków, niezależnie od ich konsystencji.
W stylu potocznym proch to coś groźnego (bo wybucha i niszczy) i zarazem skomplikowanego, którego byle kto wymyślić nie mógł, jak mówi popularne powiedzenie. Zdrobnienie prochu jest już całkiem swojskie i przyziemne, proszki się zutylizowały, spospolitowały i służą do pieczenia, prania, czyszczenia różnych rzeczy (dawniej też zębów) i przeciw bólowi głowy.
Ze słowa proch wywodzi się inne słowo używane raz podniośle, innym razem pogardliwie, czyli próchno. W znaczeniu podstawowym to ‘zmurszałe, rozsypujące się w proch drewno’, ale to też w stylu podniosłym symbol nicości rzeczy ziemskich. Z drugiej strony, w stylu niższym nawet niż potoczny, to bardziej niż lekceważące określenie starego człowieka.
Próchno jest próchnem, bo drewno spróchniało. Próchnieć, spróchnieć – te czasowniki kiedyś też były używane w stylu kaznodziejskim dla potępienia grzeszników. Dziś mają znaczenie konkretne w odniesieniu do drewna, ale także metaforyczne w odniesieniu do nas. A w ludziach, często do drzew zresztą na różne sposoby i w różnych kontekstach porównywanych, próchnieją przede wszystkim kości. I to znaczenie próchnienia słabo jest już rozpoznawane jako metafora. Wyrażenie spróchniałe kości jest odbierane właściwie dosłownie.
A jeśli chodzi o kości, chyba najbardziej świadomi jesteśmy próchnienia naszych zębów. Do tego stopnia, że słowo próchnica, powstałe nieco ponad 100 lat temu, odnosi się już tylko do choroby zębów. W naszych rodzimych nazwach chorób utrwaliło się używanie niezwykle skądinąd wielofunkcyjnego przyrostka –ica: mamy gruźlicę i jaglicę, grzybicę i kamicę, i inne jeszcze niedobre przypadłości. Ale o próchnicy słyszeliśmy chyba najwcześniej.
Ta nazwa choroby zębów tak się utrwaliła i ma dla nas tak wyraziste konotacje, że nie przeszkadza nam już inne terminologiczne użycie tego wyrazu. Oznacza on przecież także część składową gleby, w której drobnoustroje rozkładają materię organiczną, co daje osobliwą dość substancję, próchnicę właśnie, zwaną też u nas bardziej naukowo humusem (choć po łacinie humus to po prostu ‘ziemia, gleba’). Ta osobliwość daje się też odczytać w nazwie kulinarnej, odnoszącej się do zapewne zdrowej i dla amatorów smacznej potrawy. Choć skojarzenie z próchnicą temu akurat humusowi pewnie na zdrowie by nie wyszło.
Próchnica była już w czasach mojego dzieciństwa jednym z najczęściej przywoływanych zagrożeń zdrowia. Ta nazwa choroby wywoływać miała (i wywoływała) szczególnie silne negatywne skojarzenia. Nie tak bardzo odległe związki z próchnieniem, próchnem i dalej z marnym prochem zapewne odgrywają tu istotną rolę. I z uznaniem, nieco tylko zmąconym rozbawieniem, możemy przywołać często kiedyś powtarzany slogan reklamowy „żegnaj, próchnico!”…
Nasza strona wykorzystuje pliki cookies. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, zgodę na ich użycie, oraz akceptację Polityki Prywatności.