17 lutego 2005

„Myśliciel” dla myśliciela

Jak zostać najbardziej wpływową osobą w polskiej ochronie zdrowia? Do tej pory wystarczyło prowadzić działalność charytatywną i być żoną prezydenta, ale od tego roku – by zasłużyć na zaszczytny tytuł przyznawany przez pismo „Puls Medycyny” i zyskać uznanie 10 ekspertów wywodzących się z różnych środowisk medycznych, którzy dokonują ostatecznego wyboru – trzeba być kulturalnym, kochać dialog społeczny i nie bać się mediów.
I tak oto w systemie ochrony zdrowia dokonał się prawdziwy przełom: listę stu najbardziej wpływowych osób otwiera w nim po raz pierwszy nie Jolanta Kwaśniewska (spadła na miejsce szóste), lecz szef resortu – Marek Balicki. W pierwszej dziesiątce znaleźli się również: ksiądz Arkadiusz Nowak, posłanka Elżbieta Radziszewska z PO, wicepremier Jerzy Hausner, społecznik Jerzy Owsiak, szef korporacji lekarskiej Konstanty Radziwiłł, dwóch dyrektorów warszawskich szpitali – Zbigniew Religa i Marek Nowacki, a nawet… seksuolog – Zbigniew Lew-Starowicz, którego aktywność medialna musiała urzec ekspertów.
Urok osobisty i umiejętne kreowanie własnego wizerunku to prawdopodobnie jedne z ważniejszych kryteriów,
od początku branych pod uwagę przy ustalaniu czołówki listy, skoro złotousty Marek Balicki zdetronizował dystyngowaną Jolantę Kwaśniewską. Najbardziej wpływowa postać w ochronie zdrowia otrzymała od redakcji „Pulsu Medycyny” statuetkę z brązu pod tytułem „Myśliciel”, co paradoksalnie odpowiada wizerunkowi, z jakim Marek Balicki stara się dziś walczyć (mając – chyba jednak
z przekory – opinię niepodejmującego decyzji, lubującego się w organizowaniu publicznych debat i konsultacji). Harmonogram pracy ministerstwa na najbliższe miesiące jest imponujący (kilka nowych projektów ustaw, zmiany w refundacji leków, powołanie nowych instytucji mających ograniczyć marnotrawstwo), ale papier przyjmie wszystko, a z uwagi na rok wyborczy ministrowi przyjdzie się w nim jeszcze nie raz zmierzyć z trudną i oporną materią sejmową.
Trzeba jednak przyznać, że sytuacja, w której minister cieszy się w podległym mu resorcie największymi wpływami, jest znacznie zdrowsza od dotychczasowej, gdy na czele listy – z pobudek dość oczywistych – stawiano żonę głowy państwa. Marek Balicki z pewnością zna się na niuansach ochrony zdrowia lepiej, a stosowana przez niego socjotechnika przejrzystości dobrze kontrastuje z tym, co przez wiele lat można było obserwować na Miodowej, w gmachu Ministerstwa Zdrowia (a właściwie czego nie było widać, bo przeważały decyzje tajne i poufne). Inna sprawa, że zapraszane do rozmów i uzgodnień strony coraz częściej mają poczucie, iż nie są w stanie przeforsować swoich postulatów, a urzędnicy resortu kończą konsultacje jedynie po wysłuchaniu ich racji.
Ot, taka psychoterapia na kozetce u Myśliciela. Ale seanse psychoterapeutyczne są podobno teraz w modzie. Ü

Paweł WALEWSKI
Autor jest publicystą „Polityki”

Archiwum