22 czerwca 2006

Lekarskie pasje

Z dr. Jerzym SOKOŁOWSKIM rozmawia Mirosław Wąsik

Wśród miłośników starych samochodów można się zetknąć z opinią, że w sprawach samochodów „Bugatti” jest pan ekspertem. Skąd u lekarza ginekologa takie zainteresowania?
W mojej rodzinie samochody miały od dawna szczególne miejsce. Działo się to za sprawą ojca, który bardzo interesował się motoryzacją. To on (również lekarz ginekolog) wprowadził mnie
w tajniki motoryzacji i nauczył posługiwać się narzędziami.

Dlaczego auta firmy Bugatti?
To był trochę przypadek. Pod koniec lat 80. miałem okazję zwiedzać Australię i wystawę motoryzacyjną w Adelaide. Zobaczyłem wówczas samochód sportowy „Bugatti T37”, należący do prywatnego kolekcjonera. To istny „diamencik”. Cena takich aut wśród kolekcjonerów dochodzi do 1 mln euro. Ten niepozorny, niebieski samochodzik na błyszczących szprychach zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Podjąłem wówczas decyzję o odtworzeniu „samochodowych dzieł sztuki” Ettore Bugattiego.

Jakie modele pan wybrał?
Dotychczas zbudowałem dwa samochody: „Bugatti T59” i „Bugatti T32”. Ten pierwszy jest oparty na słynnym T35, mocnym i szybkim. Po drogach jeździło zaledwie 7 samochodów tego typu. Drugi, zwany potocznie „Tank”, miał specyficzny, niezbyt elegancki kształt. Ale mimo dziwacznego wyglądu jest to wartościowy samochód. Wystarczy powiedzieć, że ponad 80 lat temu osiągał prędkość 190 km/h. Obecnie pracuję przy replice T13. Podjąłem już także przygotowania do budowy ciekawego modelu „Bugatti Atlantic”.

Czy takimi samochodami można jeździć?
Oczywiście. Szczególnie T59 może być wykorzystywany do codziennej jazdy. Natomiast T32 to samochód wyścigowy, do jazdy po specjalnych torach. Po 10 latach od zarejestrowania w urzędzie komunikacji mój T59 ma na liczniku 12 tys. km. Jest to samochód, który bez problemów może obecnie osiągnąć prędkość 140 km/h. Odbyłem nim wiele długich podróży. Brałem również udział w różnych zlotach i rajdach samochodowych, jak np. renomowany Tatrzański Zlot Pojazdów Zabytkowych im. Jana Rippera. Repliki samochodów mogą być dopuszczone do ruchu po spełnieniu specjalnych wymogów i przeprowadzeniu badań w instytutach specjalistycznych. Budowanie replik starych samochodów jest w Polsce ciągle dość rzadkim zjawiskiem.

Czy to trudne zadanie?
Na pewno wymaga dużej cierpliwości i wolnego czasu. Każda część powinna być starannie dobrana i niekiedy muszę długo szukać, nim uda mi się zdobyć właściwy fragment karoserii. Mój warsztat mieści się w garażu i składa się z podstawowych narzędzi ślusarskich. Wystarczy to jednak do wyprodukowania niektórych części. Korzystam również z pomocy radomskich rzemieślników. Na „samochodową produkcję” poświęcam przeciętnie kilka godzin tygodniowo.

Owocem zainteresowania działalnością Bugattiego jest również książka, będąca chyba jedyną w Polsce monografią tej firmy?
Pracując przez wiele lat nad replikami samochodów Bugattiego, zebrałem dużo materiałów na temat koncernu i jego słynnych przed laty produktów. Informacje, do których dotarłem (m.in. w zagranicznych mu- zeach techniki), mają duże walory poznawcze i prostują wiele błędów powtarzanych również w polskiej prasie fachowej. Uznałem więc, że warto przedstawić publicznie te materiały. Książka prezentuje wszystkie samochody wyścigowe Ettore Bugattiego, zawiera też opis wyścigów, w których brały udział. Przedstawiam również kierowców Bugattiego i wszystkie nowości konstrukcyjne. Materiał został ułożony chronologicznie – od 1902 do 1992 r.
Rozważam wznowienie tej książki i uzupełnienie jej o kolejne rozdziały dotyczące dziejów koncernu. Ü

Archiwum