1 marca 2013

Na marginesie

Premier Donald Tusk rekonstruuje rząd! – krzyczały przez kilka dni pod koniec lutego br. prawie wszystkie media w Polsce. Cytowano wypowiedź premiera na Twitterze: „Dojdzie do ciekawej rekonstrukcji rządu…”. To, co premier ogłosił 20 lutego, to rzeczywiście ciekawa rekonstrukcja. Ciekawa dlatego, że jej właściwie nie było, jak zauważył jowialnie jeden z naszych redakcyjnych kolegów.
Większość komentatorów oczekiwała usunięcia kilku konstytucyjnych ministrów. W powszechnej opinii obecny autorski rząd Donalda Tuska jest gorszy niż poprzedni. Na giełdzie pojawiały się kolejne nazwiska. Większość ekspertów pytanych przez media w pierwszej trójce kandydatów do odwołania wymieniała ministra zdrowia. Potwierdzały to wyniki badań opinii społecznej, które mówią, że co trzeci Polak w pierwszej kolejności żąda dymisji Bartosza Arłukowicza.
W sondażu przeprowadzonym przez Millward Brown dla RMF FM 27 proc. pytanych wskazało Bartosza Arłukowicza jako kandydata do dymisji. Najczęściej, w takim kontekście, ministra wymieniały osoby z wyższym wykształceniem (32 proc.). Na drugim miejscu znalazł się Sławomir Nowak (20 proc. badanych życzyłoby sobie zmiany ministra odpowiedzialnego za transport), a na miejscu trzecim – minister sportu Joanna Mucha (jej odejścia chciało 12 proc. ankietowanych). Żadnej z wymienionych osób premier nie odwołał. W tej sytuacji zapowiedzi zdecydowanych zmian w rządzie w połowie roku 2013 raczej nie należy brać poważnie.
Władysław Frasyniuk i Ryszard Kalisz zgodnie stwierdzili w TVN24, że premierowi i jego ministrom brakuje najwyraźniej wizji i koncepcji działania na najbliższe lata. Wielokrotnie na łamach „Pulsu” udowadnialiśmy, że rządząca obecnie w gmachu przy ulicy Miodowej ekipa jest, niestety, niekompetentna albo, z nieznanych ogółowi przyczyn, nie ma zamiaru zrobić cokolwiek, żeby zreformować nasz system ochrony zdrowia w przewidywalnej przyszłości lub mądrze na bieżąco nim zarządzać.
Ale, z drugiej strony, mamy słowa marszałek Sejmu Ewy Kopacz, która w czasie konferencji prasowej w Sejmie, tuż przed ujawnieniem przez premiera tajemnicy, co zmieni w składzie Rady Ministrów, stwierdziła: – Ten rząd w tych trudnych czasach dobrze się sprawdza. I bądź tu, człowieku, mądry!
Przykładem „jakości” obecnie doradzających ministrowi zdrowia ekspertów jest – na co wszystko wskazuje – tendencyjny i mający za wszelką cenę udowodnić założoną tezę raport dotyczący Instytutu „Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka” w Warszawie.
Wykazano w nim, „co było do udowodnienia”: złe zarządzanie, przerost zatrudnienia, słaby poziom naukowy placówki itp. Dowiedzieliśmy się także m.in., że świadczenia medyczne w instytucie wykonywane są na poziomie szpitala powiatowego (sic!). Raport został zamieszczony na stronach internetowych Ministerstwa Zdrowia, była też jakaś ad hoc zwołana konferencja prasowa, o której, już kolejny raz, nasza redakcja nie została zawiadomiona. A szkoda, bo była okazja zapytać uczestniczących w niej ekspertów (w tym dyrektora Centrum Onkologii prof. Krzysztofa Warzochę, któremu nota bene w tym miejscu serdecznie dziękuję za przysłaną naszej redakcji publikację wydaną z okazji 80. rocznicy powstania Instytutu Radowego w Warszawie), w jaki sposób i w oparciu o jakie dane wyciągali wnioski.
Tak oto z placówki, która podejmuje się leczenia najtrudniejszych i najdroższych, jeżeli chodzi o koszty, przypadków, zrobiono szpital leczący na poziomie medycyny powiatowej. Tak podziękowano prof. prof. Danucie Perek, Annie Dobrzańskiej, Joannie Pawłowskiej, Sergiuszowi Jóźwiakowi, Piotrowi Kalicińskiemu, Bohdanowi Maruszewskiemu (przepraszam, że wymieniam tylko kilka nazwisk z plejady wybitnych postaci polskiej medycyny pracujących w tym instytucie) za ratowanie zdrowia i życia, o każdej porze dnia i nocy, najtrudniejszych pacjentów – dzieci.

Ewa Gwiazdowicz-Włodarczyk

Archiwum