7 lutego 2018

Doniesienia naukowe

Ciekawe

Koniec hemofilii?

Brytyjscy specjaliści twierdzą, że uzyskali zdumiewające efekty w leczeniu hemofilii terapią genową. Od ponad roku 13 pacjentów z hemofilią typu A, u których zastosowano terapię genową, nie musi zażywać leków. U 11 z nich brakujący czynnik VIII krzepnięcia krwi wytwarzany jest niemal w takim stopniu jak u ludzi zdrowych.

Prof. John Pasi z Queen Mary University of London, który kieruje badaniami, twierdzi, że wszyscy poddani tym próbom chorzy mogą prowadzić normalne życie. Jednym z nich jest 29-letni Jake Omer z Billericay w Essex, który cztery miesiące po zabiegu podczas ćwiczeń z ciężarkami uszkodził łokieć. Był przerażony, ponieważ wcześniej zdarzały mu się krwawienia do stawów nawet podczas krótkiego spaceru. Tym razem żadnych powikłań nie było.

Omer przeszedł genoterapię w lutym 2016 r. Polegała na jednorazowym wstrzyknięciu wirusów zawierających gen kodujący czynnik VIII. Wcześniej musiał trzy razy w tygodniu aplikować sobie lek. Teraz mówi, że czuje się jak dobrze naoliwiony robot. Nie wiadomo, jak długo będzie działała terapia i kiedy trzeba będzie ją powtórzyć. Należy jeszcze poddać próbie większą grupę pacjentów, by sprawdzić, u których leczenie może być skuteczne.

(DOI: 10.1056/NEJMoa1708483, „New England Journal of Medicine”)

Operacja stawu biodrowego jak najszybciej

Nie należy zwlekać z operacją stawu biodrowego. Im szybciej zostanie przeprowadzona, tym mniejsze jest ryzyko powikłań i zgonu pacjenta (nie mówiąc o skróceniu jego cierpień). Najlepiej, żeby operacja po złamaniu szyjki kości udowej została wykonana w ciągu 24 godzin.

Wskazują na to obserwacje kanadyjskich specjalistów przeprowadzone w 72 szpitalach w Ontario w latach 2009–2014. Objęto nimi 42 230 osób w wieku średnio 80 lat i ogólnie w dobrym stanie zdrowia (71 proc. stanowiły kobiety). W Kanadzie takie operacje trzeba wykonać w ciągu 48 godzin. Z badań wynika, że w ogóle nie należy z nimi zwlekać, ponieważ większe jest ryzyko powikłań, takich jak zawał serca, zator płuc, zakrzepica żył głębokich oraz zapalenie płuc.

Dr Daniel Pincus z University of Toronto ze swym zespołem obliczył, że zoperowanie szyjki kości udowej w ciągu 24 godzin skutkowało 5,8 proc. zgonów pacjentów, podczas gdy wśród osób operowanych później zarejestrowano 6,5 proc. przypadków śmiertelnych. Ogółem w okresie 30 dni po operacji zmarło 7 proc. pacjentów. „Jeśli zatem jest taka możliwość, pacjent powinien być operowany jak najszybciej” – twierdzi.

(bit.ly/2Aehgvp oraz bit.ly/2AeeJRI, „JAMA”)

10 minut dla pacjenta

W Polsce średni czas trwania wizyty u lekarza nieznacznie przekracza 10 minut, jest więc krótszy niż zakładany w wielu krajach najbardziej rozwiniętych, ale w UE nie wypadamy wcale najgorzej.

Z badań specjalistów brytyjskich wynika, że w Szwecji średni czas wizyty lekarskiej jest najdłuższy i sięga 22,5 minuty. W USA przekracza 20 minut, na trzecim miejscu jest Bułgaria (również 20 minut). Polska wśród 67 krajów uplasowała się na 24. miejscu. Przed nami są: Chorwacja, Łotwa i Nowa Zelandia, a za nami Holandia, Japonia i Dania. W 18 analizowanych krajach czas trwania wizyty lekarskiej nie przekracza 5 minut. Tak jest np. w Chinach i Kuwejcie. W tej grupie najgorzej wypada Bangladesz, w którym przeciętna konsultacja nie przekracza 48 sekund. W kolejnych 25 państwach wizyta lekarska trwa około 10 minut i do tej grupy należy Polska, ale również Wielka Brytania, Niemcy, Estonia i Rumunia.

Dr Greg Irving z University of Cambridge zwraca uwagę, jak istotne jest to, że wizyta trwa nie kilka, lecz 15 lub 20 minut. Satysfakcja pacjenta z wizyty dłuższej niż 15–20-minutowa nie musi zależeć od tego, jak dużo uwagi poświęcił mu lekarz. Po 30–40 minutach chory może opuścić gabinet lekarski niezadowolony. Zdaniem specjalisty jakość konsultacji medycznych będzie miała coraz większe znaczenie wraz ze starzeniem się społeczeństw.

(bit.ly/2Ad59yA, „BMJ Open”)

O śmierci z pacjentem należy rozmawiać

Zdecydowana większość osób terminalnie chorych cierpiących na przewlekłe schorzenia układu oddechowego chce rozmawiać o śmierci i umieraniu – wynika z badań holenderskich specjalistów medycyny paliatywnej. Rzadko jednak ten trudny temat podejmowany jest przez lekarzy.

Dr Lea Jabbarian z Uniwersytetu Erasmusa w Rotterdamie ze swym zespołem przeanalizowała 21 badań, którymi objęto prawie 2 tys. pacjentów. W jednym z nich aż 99 proc. terminalnie chorych było gotowych rozmawiać o śmierci, w innym – 68 proc. Jednak jedynie 12–32 proc. miało taką sposobność. Dane pokrywają się z wynikami sondażu przeprowadzonego wśród lekarzy: zaledwie 20–33 proc. rozmawiało z pacjentami o umieraniu.

Lekarze zwykle tłumaczą się, że nie mają czasu na takie rozmowy, ale często nie chcą odbierać terminalnie chorym nadziei. Dr Jabbarian twierdzi, że to błędne mniemanie, ponieważ rozmowa pomaga zmagać się z nieuchronnością. Prof. Cari Levy z University of Colorado w Aurora uważa wręcz, że rozmowa o śmierci nie osłabia pacjenta, lecz go wzmacnia.

„Nie oszukujmy się, że unikanie rozmowy o umieraniu jest w najlepszym interesie terminalnie chorego” – podkreśla prof. Levy. Przyznaje jednak, że w szpitalach na ogół nie ma warunków do podejmowania takich rozmów. Dr Jabbarian zaleca, żeby rozmowę rozpoczynać tak szybko, jak tylko jest to możliwe. Pacjenci często sami do tego zachęcają.

Dobrą okazją jest sytuacja, kiedy chorzy wspominają, że z powodu choroby czują się zmęczeni albo nie są już pewni, czy jeszcze będą mogli poczuć się lepiej. Trzeba wtedy przede wszystkim wysłuchać tego, co pragną powiedzieć. Najlepiej, by taka rozmowa odbyła się poza szpitalem, podczas prywatnego spotkania, w gronie rodzinnym lub znajomych. Również bliscy chorego nie powinni unikać tej rozmowy.

(bit.ly/2AaHjUf, „Thorax”) 

   Zbigniew Wojtasiński

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum