3 września 2018

Ochota na medycynę

Punkt widzenia

Paweł Walewski

Wyższa Szkoła Techniczna w Katowicach otworzy w październiku pierwsze na Śląsku prywatne studia medyczne. Nie ma w tym już nic niezwykłego, bo od kilku lat obserwujemy w całym kraju wysyp szkół wyższych o najróżniejszej proweniencji, które garną się do kształcenia lekarzy. Kiedyś uznalibyśmy to za żart, przyzwyczajeni do studiów medycznych na uniwersytetach (zwanych przez pewien czas akademiami), ale dziś – gdy wydziały lekarskie zaczęły wyrastać to tu, to tam – mało kogo takie pomysły dziwią.

Mnie jednak zastanawia pewność, z jaką na temat zasadności powoływania do istnienia i nieprzeciętności nowych placówek wypowiadają się ich twórcy. Kanclerz katowickiej uczelni, która do tej pory kształciła wyłącznie na kierunkach technicznych i artystycznych, zapowiada bez ogródek: „Nasze studia lekarskie charakteryzować będzie nowoczesne podejście do studiowania oraz wybitna kadra naukowo-dydaktyczna. I każdy nasz student medycyny będzie miał dostęp do najnowocześniejszej na rynku wiedzy technicznej”. Brawo! Mam nadzieję, że państwowy egzamin dla absolwentów tej uczelni na koniec studiów pozytywnie zweryfikuje zdobytą wiedzę i umiejętności.

Z kolei wydział medyczny otwierany w tym roku na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie ma charakteryzować „szczególna postawa etyczna”. Trochę się dziwię, czym się wyróżni na tle innych, bo czy lekarze z dyplomami Warszawskiego, Śląskiego lub Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego nie są dość prawi i nie nauczyli się pracować w duchu szczególnej postawy etycznej? Problem pewnie w tym, o jakie wartości chodzi – przyświecające światopoglądowi prezentowanemu przez włodarzy uczelni, czy o wartości wyznawane przez pacjentów, nie zawsze zgodne z tymi, jakie nosi w sumieniu lekarz.

Na Mazowszu, jak w całej Polsce, od najbliższego roku akademickiego będzie można studiować medycynę w kilku nowych ośrodkach. Mają skorzystać na tym pacjenci, bo w teorii za kilka lat przybędzie lekarzy. Ale czy rzeczywiście nowe kadry chętnie pozostaną w kraju i zdadzą egzamin państwowy na najwyższym poziomie? Na razie otwierane kierunki są kołem ratunkowym dla państwowych i prywatnych uczelni, którym widmo bankructwa zagląda w oczy. Czy będą w stanie dzięki prestiżowym wydziałom lekarskim zapewnić społeczeństwu wykształconych medyków, czas pokaże. Jeśli państwo stawia na ilość, czyli szybkie i byle jakie wykształcenie medyków, bardzo łatwo pójdzie z rekrutacją zastępów felczerów z dyplomami politechnik, szkół technicznych i teologicznych. Oni rzeczywiście nie wyjadą z Polski, gdyż zagranicą nikt ich nie będzie chciał zatrudnić. Optymizmem napawa natomiast fakt, że zawód lekarza cieszy się wciąż niesłabnącym powodzeniem. To dobrze świadczy o młodzieży, że nie zważając na trudne studia i pierwsze lata pracy, chce podjąć ten olbrzymi wysiłek. 

Autor jest publicystą „Polityki”.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum