Doświadczenia zdobyte przez wojskowych lekarzy na misjach zagranicznych – np. procedury postępowania personelu medycznego na wypadek aktów terroru, system awaryjnego zaopatrywania w krew – mogą być z powodzeniem wykorzystywane w kraju, w cywilnej służbie zdrowia – uważa ekspert. Kierownik Zakładu Medycyny Pola Walki w Wojskowym Instytucie Medycznym ppłk Robert Brzozowski ocenia, że zastosowanie mogą znaleźć m.in. rozwiązania dot. zaopatrywania rannych po postrzałach, wiedza z zakresu radzenia sobie z obrażeniami wielonarządowymi oraz procedury postępowania personelu medycznego na wypadek aktów terroru. Przydatny, jak wskazał, mógłby być również np. system awaryjnego zaopatrywania w krew, opierający się na żołnierzach – „chodzących bankach krwi”. „Nasze doświadczenia są już szeroko wykorzystywane, ale mogłyby być stosowane jeszcze szerzej” – wskazał w rozmowie z PAP ppłk Brzozowski. Jak podkreślił, wbrew niektórym dawnym opiniom, współczesna medycyna pola walki nie jest „siermiężna”. „Kiedyś wydawało się, że jest to głównie zaopatrzenie ran na poziomie sanitariusza – bandaże, szarpie (materiały opatrunkowe – PAP) i gumowe krępulce (opaski uciskowe – PAP). W ostatnich latach nastąpił ogromny skok; dzięki rozwojowi myśli technologicznej do medycyny pola walki udało się wprowadzić wiele interesujących, nowatorskich rozwiązań” – wskazał Brzozowski. Jego zdaniem wojskowi lekarze dzięki unikalnemu doświadczeniu pola walki potrafią doskonale radzić sobie z trudnymi przypadkami spotykanymi w środowisku cywilnym. Jak podkreślił, zdobyta wiedza i umiejętności są wykorzystywane z powodzeniem m.in. w leczeniu wielonarządowych obrażeń spowodowanych wypadkami komunikacyjnymi, ciężkich urazów spotykanych w gospodarce i przemyśle, a także obrażeń związanych z użyciem broni przez obywateli – np. myśliwych, policjantów i żołnierzy. „Polska to nie Ameryka, nie mamy do czynienia z taką eskalacją przemocy, posiadanie broni nie jest tak powszechne jak w Stanach Zjednoczonych, jednakże coraz częściej zdarzają się przypadki niewłaściwego posługiwania się bronią czy sytuacje użycia broni przez policję” – wskazał. Brzozowski przypomniał w tym kontekście, że to pod opiekę wojskowych lekarzy z WIM trafiły dwie osoby najciężej ranne podczas marcowego ataku w Muzeum Narodowym Bardo w Tunisie. Wśród zwiedzających muzeum, w krytycznym momencie, kiedy terroryści ostrzelali jego gmach i zaparkowane w okolicy autobusy, była grupa 36 polskich obywateli. Wśród ofiar śmiertelnych było troje Polaków a dziesięcioro zostało rannych. „Gdy dochodzi do obrażeń zadanych bronią bojową z pociskami szybkimi, jakie były użyte np. w Tunisie, to nie ma cywilnego szpitala z takim praktycznym doświadczeniem jak WIM, którego personel uczestniczył w misjach wojskowych poza granicami kraju” – ocenił. Brzozowski wskazał, że jest duża różnica w leczeniu obrażeń, np. złamań, powstałych w wyniku postrzału oraz tych powszechniejszych, będących efektem bardziej typowych sytuacji. „Złamanie po postrzale to złamanie bardziej skomplikowane, wieloodłamkowe, zakażone; często towarzyszy mu obrażenie naczyń krwionośnych i nerwów. Broń bojowa jest tak skonstruowana, by zabijać oraz okaleczać tak, by proces leczenia był daremny lub długotrwały” – dodał. Brzozowski podkreśla w związku z tym, że leczenie tego typu obrażeń wymaga specyficznych zdolności i wiedzy. „Lekarze cywilni potrafią zaopatrywać postrzały z broni myśliwskiej, broni sportowej, czasem z broni krótkiej, natomiast my specjalizujemy się w postrzelaniach zadanych bronią bojową oraz obrażeniach spowodowanych powietrzną falą uderzeniową czyli wybuchami – nie tylko w wyniku eksplozji ładunków, ale także np. gazu” – wskazał. Wojsko – jak zaznacza Brzozowski – dysponuje wyjątkową wiedzą, która powinna być, częściej niż ma to miejsce obecnie, wykorzystywana na gruncie cywilnym np. w zakresie szkoleń dla ratowników, lekarzy i pielęgniarek na wypadek eskalacji zagrożeń terrorystycznych. Chodzi np. o przeszkolenie zespołów ratownictwa cywilnego, które przyjeżdżają na miejsce zdarzenia, gdzie dzieją się rzeczy niestandardowe i niebezpieczne np. gdy w budynku zabarykadowała się osoba posiadająca broń. „Konieczne jest nauczenie ludzi postępowania w takich sytuacjach, zwrócenia im uwagi na to, jak powinni działać, by zapewnić sobie bezpieczeństwo i możliwość pracy. Personel musi umieć poruszać się w obszarze zagrożeń, wiedzieć gdzie mogą zaparkować, gdzie wolno im wejść, czego mogą się spodziewać, jaka jest specyfika obrażeń postrzałowych, jak tamować krwawienia po postrzałach” – wskazał. Jego zdaniem rozwiązaniem, które sprawdziło się w warunkach wojskowych, a mogłoby znaleźć zastosowanie w cywilnych, jest np. system awaryjnego zaopatrywania szpitala w krew opierający się na „chodzących bankach krwi”. Polega on na tym, że przebadani ochotnicy – na misji byli to żołnierze – zgłaszają się w sytuacjach kryzysowych w punkcie pobrań, by oddać krew określonej grupy, której brakuje. Dr Robert Brzozowski pełnił służbę w wojskowym szpitalu polowym funkcjonującym w ramach polskiego kontyngentu w Afganistanie podczas pięciu zmian – ósmej, dziesiątej, jedenastej, dwunastej i czternastej. ktl/ akw/ |
Tagi: cywilna służba zdrowia, lekarze cywilni, medycyna pola walki, personel medyczny, ppłk Robert Brzozowski, Wojskowy Instytut Medyczny