7 maja 2020

Zdrowie i strach

Paweł Kowal

Wszystko już było. Europę i kawał świata po I wojnie światowej ogarnęła epidemia grypy hiszpanki. Premier Wielkiej Brytanii Lloyd George wylądował wtedy w szpitalu i o mało nie przeniósł się na tamten świat. Nieco ponad wiek później premier Boris Johnson, który w początkowej fazie rozprzestrzeniania się wirusa pokpiwał sobie z niego, także znalazł się w szpitalu rażony chorobą. Gdy Johnson przestał się już bać o swoje życie, chętnie porównywał się z Churchillem, który zarządzając Wielką Brytanią w czasie II wojny światowej, zachorował na zapalenie płuc. Historia więc niemiłosiernie się zapętla, obecna sytuacja jest jednak wyjątkowa. Miliony osób zostały na kilka tygodni w zamknięciu. Wiele firm upadło i jeszcze upadnie ze względu na decyzje rządów. Żadna z wielkich wojen nie może tu służyć jako porównanie, bo świat nie pamięta czasu, gdy na taką skalę w związku z decyzjami władz zatrzymano obrót gospodarczy – działalność zakładów usługowych, wielu sklepów, fabryk. Stres, strach o życie, o ekonomiczną przyszłość, o własny biznes i miejsce pracy towarzyszą milionom ludzi. Internet pozwala rozpowszechniać praktyczne informacje o tym, jak należy postępować w czasach epidemii, by być bezpiecznym, ale też potrafi wzmagać panikę, szerzy teorie spiskowe i lęk.

Jednym z najciekawszych fenomenów tego czasu jest podobna reakcja większości rządów na świecie, zarówno demokratycznych, jak i autorytarnych: ograniczenie lub całkowity zakaz przemieszczania się ludności, izolacja społeczna, wygaszanie każdej działalności gospodarczej, która sprzyja kontaktowi ludzi. W tle jest obawa, czy nie powtórzy się scenariusz z Lombardii. Jego istotą były zadawnione błędy w strukturze systemu ochrony zdrowia. Podobne zostały obnażone także w najbogatszych państwach na świecie: brak respektu dla personelu medycznego, abdykacja państwa z obowiązku odpowiedzialności za cały system. Świat nie wytrzymał tej próby. Jedne rządy, np. brytyjski i amerykański, wykorzystały pandemię do konsolidacji społeczeństwa, natychmiast opozycja i rząd podjęły współpracę, demonstracyjnie wspierały się wzajemne, by dodawać otuchy obywatelom. Państwa autorytarne, takie jak Chiny czy Rosja, starają się skorzystać na pandemii i rozszerzyć swe imperialne wpływy. Każdy transport sprzętu medycznego z Chin traktowany jest jak wielkie polityczne wydarzenie, chociaż ten sprzęt częściej jest kupowany niż pochodzi z darowizny, w dodatku coraz częściej słychać sygnały, że jest wadliwy.

Jedno wszelako wszystkich łączy: przekonanie, że w czasach, gdy co kilka lat może pojawiać się nowy wirus i wprowadzanie obowiązku izolacji społecznej może się powtarzać, trzeba zupełnie inaczej podejść do roli państwa w systemie ochrony zdrowia. Przewidziało to wielu strategów, ale nikt ich nie słuchał. Zdrowie wkracza na polityczne salony w towarzystwie lęku przed bardziej niż obecny zjadliwymi wirusami. Oby szpitale, przychodnie i badania nad nowymi generacjami leków stały się wreszcie tak ważne jak zakupy samolotów bojowych, czołgów i rakiet. 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum