25 lutego 2022

Zdrowe relacje

„Po godzinach” sami decydujemy, z kim spędzamy czas i jak. Kogo lubimy, a kogo wolimy unikać. W szpitalu, przychodni, gabinecie to najczęściej niemożliwe. Zdawałoby się, że powinniśmy więc dbać o dobre relacje z otoczeniem, tym bardziej że jedną trzecią życia spędzamy w pracy. Jak powinny wyglądać zawodowe relacje, żeby nie sprawiły… zawodu? Wyjaśnia to w rozmowie z Urszulą Wolińską-Kułaj psychoterapeutka Joanna Filipowicz.

Przyjazna atmosfera w pracy sprawia, że z przyjemnością przychodzimy na dyżur. Jak o nią zadbać? Czy są na to sprawdzone sposoby?

Na atmosferę w pracy z pewnością mają wpływ wszyscy członkowie zespołu, ale wiele zależy od tego, jak do tematu podchodzi szef i jaki klimat pracy tworzy. Czy uwzględnia znaczenie atmosfery, relacji w zespole i tego, jak nam się pracuje. Jednak to wszyscy członkowie zespołu powinni mieć możliwość wpływu na atmosferę i komfort pracy. Istotna jest ogólna świadomość znaczenia dobrych relacji dla jakości i efektywności w pracy. Stopnie, funkcje i doświadczenie mają znaczenie, pamiętajmy jednak, że każdy pracownik potrzebuje czuć się wysłuchany.

Wspomniała pani o szefie, dyrektorze, osobie, która jest na górze… Co powinna robić, by pracownicy czuli, że są ważni?

Rolą szefa – gospodarza jest wychodzenie z inicjatywą budowania zespołu i przynależności do niego. Oczywiście, są cele indywidualne, ale te wspólne dają bardzo dużo. Działamy razem, mamy coś do zrealizowania, poznajemy się i ufamy sobie. Szef swoją postawą może dawać przykład, zachęcać do rozmów i dyskusji. Tak buduje się dobre relacje. Przełożony, który jest nieobecny, nie daje poczucia wspólnoty. Szefa widzę jako pewien autorytet. Z jednej strony cenimy go za wiedzę, z drugiej – za dbanie o wartości, zachowanie w stosunku do pracowników i pacjentów.

Dyrektor placówki powinien mieć kontakt z pacjentami?

Ci szefowie, z którymi pracowałam, mieli swoich pacjentów. To jest dobre. Taki szef dokładnie zna pracę na oddziale. Nie tylko zarządza zespołem, ale jest też jednym „z nich”. Wie, czego potrzeba. W przeciwnej sytuacji może być „odłączony” od swoich ludzi. Poza medycyną, w gałęziach biznesowych, bywa, że dyrektor przechodzi na miesiąc do działu i tam pracuje. Znika poczucie wyższości. Gdy szef przebywa tylko w swoim gabinecie, nawet nie wiemy, czy możemy do niego pójść z jakąś sprawą. Jak w rodzinie, potrzeba dobrego gospodarskiego oka, żeby wszystko prawidłowo działało. A esencją jest zespół – zadbany i otoczony opieką.

Pracownik często chce, by relacje z szefem były idealne, nawet jeśli ma wątpliwości do jego decyzji. Czy powinien wyrażać swoje zdanie nawet kosztem relacji z przełożonym?

Jeśli ktoś czuje, że coś jest nie w porządku, i tego nie wyrazi, będzie kumulował emocje, które później mogą ujawnić się w różnych niespodziewanych okolicznościach. Najczęściej pojawiają się w konfliktach i nie mają związku z aktualnym problemem. Zawsze warto rozmawiać. Coś, co nam nie odpowiada, bywa pierwszą przyczyną odczuwania dyskomfortu w pracy. Spada nam motywacja, pojawiają się myśli o zmianie miejsca zatrudnienia. Taki pracownik nie jest efektywny. U lekarzy efektywność przejawia się w kontakcie z pacjentami, w rozwoju zawodowym, w niesieniu pomocy. To bardzo trudna i odpowiedzialna praca, więc potrzebne jest dobre środowisko do tego, żeby tę odpowiedzialność za zdrowie i życie ludzi ponosić. Z kolegami z pracy też nie musimy się zgadzać. Dlatego lepiej od razu rozwiązywać problemy, rozmawiać o nich. To wymaga odwagi, ale warto, tym bardziej że emocje wynosi się dalej, przenosi do domu, do rodziny. Wówczas mają niekorzystny wpływ na nasze rodzinne relacje.

Powinno się obciążać rodzinę problemami z pracy? A może to nie obciążanie, lecz normalna sytuacja, potrzeba wygadania się, zwierzenia?

To normalne, że rozmawiamy, i dobrze, gdy mamy z kim podzielić się tym, co trudnego zdarzyło się w pracy. Jednak warto wiedzieć, że z emocjami można sobie radzić na różne sposoby, np. uprawiając sport, rozwijając zainteresowania, robiąc coś, co sprawi, że przeniesiemy się jakby do innego świata. Emocje wyciszą się, a my nabierzemy energii. Trzeba też obserwować, czy te sposoby na pewno wystarczają. Jeśli po weekendzie nie chce nam się iść do pracy i sytuacja się powtarza, to znaczy, że koszty, które ponosimy są zbyt duże – w końcu zaczniemy się wypalać.

Jak to powinno wyglądać, gdy członkowie rodziny pracują razem?

To ważny temat. Gdy pracujemy razem, praca jest z nami cały czas i trudniej postawić granice. Istnieje niebezpieczeństwo, że pewne zależności, układy, konflikty, które są w rodzinie, przeniosą się na pole zawodowe. Jeśli rodzeństwo rywalizuje ze sobą w domu, może powielać te zachowania w pracy. To będzie przeszkadzać im samym, ale również innym członkom zespołu. Kolejną kwestią są związki w pracy. Niosą pewne ryzyko, bo jeśli partnerzy za dużo czasu będą poświęcali sobie, jeśli za wszelką cenę będą trzymali stronę ukochanej osoby, straci na tym cały zespół. Współpracownicy mogą poczuć się wykluczeni. Pomocne jest np. stawianie jasnych granic między tym, co zawodowe, a co prywatne.

Relacje z pacjentem są również bardzo ważne. To jak lekarza widzi pacjent ma znaczenie. Czy lekarz powinien przed nim udawać, grać?

Na pewno nie jestem za graniem, celowym wchodzeniem w rolę. To niczemu nie służy. Pacjentowi trudno na bieżąco powiedzieć, jak się czuje w kontakcie z lekarzem, ponieważ znajduje się w sytuacji zależności i sam jest w narzuconej roli. Jeżeli lekarz udaje, pacjent może wyczuwać sztuczność, pewien formalizm, co zwiększa jego niepokój i niepewność w sytuacji i tak dla niego trudnej. W ogóle bycie pacjentem, oddanie swojego zdrowia w ręce innych jest bardzo stresujące. Chory potrzebuje poczucia, że po drugiej stronie jest człowiek, który ma na uwadze pacjenta, myśli o nim i dobrze mu życzy. Będąc kiedyś u lekarza przed zabiegiem, czułam ogromny stres. To na pewno było widać… Pamiętam jak lekarz dosłownie na chwilę położył rękę na mojej dłoni i powiedział: – Niech się pani nie martwi. Nie trzeba było nic więcej. To trwało 5 sekund, a tak wiele dało.

Lekarze często nakładają na siebie wiele, mają z pacjentami kontakt jeszcze po pracy. Pacjenci dzwonią, często nie zważając na późne
godziny. Praca po pracy to dobry pomysł?

Lekarz bierze odpowiedzialność za pacjenta, za to, co się z nim dzieje. Wyobrażam sobie takie sytuacje, w których lekarz jest spokojniejszy, jeżeli chory zadzwoni, ale decyzję powinien podjąć świadomie i umówić się na to z pacjentem. Podczas rozmów z lekarzami zauważyłam, że to osoby niezwykle zaangażowane. Takie, które raczej nie stawiają granic. Angażują się w pracę, w pomoc pacjentom, myślą o nich, nawet jak ci nie dzwonią. Myślą o efektach swoich decyzji – czy na pewno zrobili wszystko, co mogli. Chciałoby się znaleźć jedną dobrą formułę, ale takiej nie ma. Istotna jest samoświadomość i to, z czym nam będzie lepiej.

Pomoc psychoterapeuty bywa nieoceniona. Czy zgłaszają się do pani lekarze z problemem trudnych zawodowych relacji?

Odnoszę wrażenie, że lekarze, dopóki mogą radzić sobie sami, robią to. Gdy spotykają się z terapeutą, siadają nie po tej stronie, do której przywykli. Muszą przyznać, że coś jest nie tak, że sobie z czymś nie radzą, choć postrzegani są jako ci, którzy radzą sobie ze wszystkim. To nie jest łatwe. Czasem niewiele potrzeba, żeby różne rzeczy uporządkować i warto po to wsparcie sięgać. Jednak na co dzień, w pracy, nie zapominajmy również o sile, jaką daje dobrze funkcjonujący zespół. Jeśli panuje w nim zrozumienie i chęć pomocy, można porozmawiać o trudnych sytuacjach i w efekcie emocje zostaną w pracy. Tam są ludzie, którzy nas dokładnie rozumieją, siedzą w tym z nami i często to właśnie oni mogą najbardziej pomóc. Tak jest np. w zespołach ratunkowych – zespół jest dla siebie najlepszą pomocą.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum