27 marca 2023

Dwóch z Judenratu

Czwartek 16 stycznia 1947 r., Wałbrzych. W ów zimowy poranek o godzinie 7.30 dr Norbert Szenderowicz odbiera sobie życie we własnym mieszkaniu przy ul. Słowackiego 16. Urząd Stanu Cywilnego przyjmuje zgłoszenie o zgonie lekarza od dr. Ludwika Fastmana. Blisko 20 lat później Fastman wyjeżdża do Australii i ślad po nim ginie.

autor: KAMILA HOSZCZ-KOMAR

Drohobycz, Wiedeń, Warszawa

Próżno szukać śladów znajomości obu lekarzy w ich dzieciństwie czy młodzieńczych latach.

W lipcowy dzień 1897 r. w Drohobyczu nad Tyśmienicą Anna Fastman wydaje na świat syna. Przyszły lekarz otrzymuje od rodziców imię Ludwik. Gustaw i Anna mieszkają w Beskidach Brzeżnych – regionie wcielonym do Austro-Węgier w 1772 r. w wyniku pierwszego rozbioru Polski. Ludwik studia medyczne odbywa w stolicy cesarstwa i jako trzydziestojednoletni mężczyzna odbiera w Wiedniu dyplom lekarza (1928).

30 stycznia 1894 r. w domu Chaima i Heleny rodzi się Norbert, a właściwie Nahum Szenderowicz. Jako dorosły już człowiek pobiera nauki w Warszawie, swoim rodzinnym mieście, a mając 28 lat, cieszy się dyplomem doktora medycyny.

Radom lata 20. XX w.

Nie wiadomo, jakie koleje losu sprowadziły obu lekarzy do Radomia, ale i jeden, i drugi związał z tym miastem większość życia. Ludwik Fastman daje się poznać radomianom nie tylko jako lekarz laryngolog, ale także jako zaangażowany działacz społeczny. Przez dwie kadencje pełni funkcję radnego miejskiego i aktywnie działa na rzecz Organizacji Syjonistycznej w Polsce.1 W lipcu 1937 r. wchodzi w skład komitetu, który przyznał tytuł Honorowego Obywatela Miasta Radom marszałkowi Edwardowi Rydzowi-Śmigłemu. Fastman prowadzi prywatną praktykę w eleganckiej dzielnicy Radomia, przy ul. Sienkiewicza 12. Doskonale wyposażony gabinet lekarski wydaje się być zaledwie skromnym dodatkiem do imponującego, składającego się z pięciu bogato urządzonych pokoi, mieszkania doktora.

Wiosną 1939 r. w dzielnicy żydowskiej wybucha epidemia tyfusu. Tzw. bakcyle Kocha, grasujące wśród mieszkańców ubogich domostw żydowskich, stały się wodą na młyn dla ludzi i ugrupowań niechętnych Żydom. Ludwik Fastman nie pozostaje bierny wobec rozsiewanej dezinformacji. Na forum magistrackim udowadnia, że Typhus exanthematicus nie jest chorobą rasową, a jego pojawienie się w dzielnicy zamieszkiwanej przez Żydów to efekt wieloletnich zaniedbań w tym rejonie tolerowanych przez władze miasta.

W tym samym czasie wenerolog i dermatolog Norbert Szenderowicz mieszka przy ul. Piłsudskiego 2. Prowadzi własną praktykę lekarską, ale związek ze Stowarzyszeniem Niesienia Pomocy Biednym i Chorym Miasta Radomia „Ezra” wskazuje na to, że realizuje się w działalności charytatywnej. „Ezra” – prężnie działająca żydowska organizacja pomocowa w międzywojennym Radomiu – ma swoją siedzibę przy ul. Długiej (dzisiejsza ul. Traugutta 52). Tam dr Szenderowicz z innymi lekarzami m.in. udziela bezpłatnych porad medycznych ubogim Żydom, rozdaje lekarstwa i żywność, opał, odzież, paczki okolicznościowe. „Ezra” szczególną pieczę roztacza nad żydowskimi dziećmi: karmi je, organizuje leczenie, umożliwia im pobyty lecznicze w Busku-Zdroju. Prawdopodobnie z ramienia „Ezry” Szenderowicz zostaje opiekunem Domu Sierot Żydowskich przy ul. Obozisko (dziś ul. Warszawska).2

“My, Żydzi, łączymy się w uczuciach hołdu i miłości dla naszej Armii ze wszystkimi obywatelami. Gdy zajdzie potrzeba, złożymy w obronie Majestatu Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, nienaruszalności Jej granic i wolności obywateli – nie tylko mienie, ale i życie”. Dr Fastman w imieniu Klubu Żydowskich Radnych w 1939 r. tę deklarację popiera. Wtedy jeszcze Ludwik Fastman i Norbert Szenderowicz nie wyobrażają sobie, jak szybko i boleśnie przyjdzie im skonfrontować swoje poglądy z nowym porządkiem.

Judenrat

8 września, dwa dni po opuszczeniu miasta przez kierownictwo urzędów i instytucji – do Radomia wkraczają Niemcy. Miasto pozostanie pod okupacją nieprzerwanie do 1945 r. Na mocy rozporządzeń generalnego gubernatora Hansa Franka z 20 i 28 listopada 1939 r. w Radomiu utworzona zostaje Rada Starszych, czyli Judenrat.3 Jej zadaniem jest nadzorowanie wdrażania zarządzeń okupanta dotyczących ludności żydowskiej. Na czele pierwszego składu rady staje Józef Diament. Jej członkami są m.in. Ludwik Fastman i Norbert Szenderowicz oraz dr Wolf Cug i dr Władysław Finkirlsztajn.

„W grudniu 1939 r. lekarze radomscy zebrali się celem podjęcia pracy i na tym zebraniu ja zostałem wybrany przewodniczącym organizacji. W lecie 1941 r., po zorganizowaniu tzw. Izby Zdrowia, zostałem przez władze uznany kierownikiem żydowskiej izby zdrowia, podlegając równocześnie z lekarzem Polakiem, kierownikiem polskiej izby zdrowia, niemieckiemu lekarzowi, kierownikowi ogólnej izby zdrowia” – pisze w liście do prezesa TOZ Szenderowicz (1946). Rzeczywiście, przypada mu w udziale zorganizowanie opieki medycznej i nadzór nad jej funkcjonowaniem z ramienia Judenratu. Tworzy ambulatorium, w którym pracuje bakteriolog dr Anna Herschthal z asystentką Miriam Jeszurin. Sam kieruje izolatorium, które otwiera w budynku sierocińca w kwietniu 1940 r. Wydziela cztery pokoje szpitalne, jeden biurowy i pokój dla pielęgniarek. Pacjenci (jest ich 17) z braku łóżek leżą na podłodze, na słomie. Sale są koedukacyjne, w każdej umieszcza się pacjentów cierpiących na inną chorobę: tyfus, dur brzuszny i dyzenterię. Z czasem Szenderowicz zdobywa kilka łóżek i niewielką ilość sprzętu. Funkcjonuje także dawny Szpital Starozakonnych oraz Szpital Epidemiczny. Rózia Rywan, była pracownica ochrony zdrowia, wspomina: „Wiadomym mi jest z okresu mojej pracy w Radomiu w szpitalu chirurgicznym w getcie radomskim, że w czasie okupacji, pełniąc obowiązki kierownika ośrodka zdrowia, dr Naum [Norbert] Szenderowicz pracował poza spełnieniem swoich obowiązków czysto zawodowych z wielkim poświęceniem i oddaniem dla dobra ogółu Żydów. W szczególności zaś lekarzy i personelu sanitarnego, zarówno w szpitalu, w którym ja byłam zatrudniona, jak i innych. W okresie jego pracy do chwili jego zaaresztowania nikt z lekarzy i personelu sanitarnego nie padł ofiarą wysiedlenia z Radomia. O powyższym wiem zarówno na podstawie moich wiadomości, jako też częstych kontaktów z kolegami mojego zawodu”. Tę wypowiedź doktor wykorzysta po wojnie, walcząc przed sądem o odzyskanie dobrego imienia.

3 kwietnia 1941 r. Niemcy wydają rozporządzenie o utworzeniu dwóch zamkniętych dzielnic żydowskich: małej na Glinicach i dużej, tzw. śródmiejskiej. Do 12 kwietnia około 25 tys. polskich obywateli wyznania mojżeszowego musi zakwaterować się w dużym getcie, a 8 tys. w małym. Ciasnotę i związane z nią upokarzające warunki obrazują dane: w śródmiejskim getcie w 3989 mieszkaniach zameldowanych zostało 25 658 osób. Wyjście poza granice getta karane jest rozstrzelaniem. Żydom odbiera się cały dobytek. Ludwik Fastman tak opisuje sytuację: „Od 1939 r. do stycznia 1943 byłem naocznym świadkiem polityki eksterminacyjnej i rabunkowej w stosunku do ludności żydowskiej w Radomiu.(…) Masowy rabunek całego mienia ruchomego i nieruchomego 25-tysięcznej ludności żydowskiej rozpoczął się w sierpniu 1942 r. (…) W ten sposób straciłem cały swój dobytek, owoc 15-letniej pracy. Wiele domów należących do Żydów rozebrano, zużytkowując materiał budowlany na swoje cele, lub spalono. Straty ludności żydowskiej oceniam na miliardy złotych przedwojennej wartości”.4 W lipcu 1942 r. Józefa Diamenta oraz kilku innych członków Judenratu aresztowano i przewieziono do Auschwitz. Jego miejsce w radzie zajął, bez niemieckiego nadania, Ludwik Fastman.

Akcja Reinhardt

Kulminacja żydowskiej gehenny następuje w sierpniu 1942 r. Likwidacji radomskiego getta Niemcy dokonali dwuetapowo. Najpierw likwidują getto na Glinicach, a około 800 ocalałych przepędzają do dużego getta. 12 dni później następuje likwidacja dużego getta. Niemcy oświetlają teren reflektorami, a następnie w nocy wydają rozkaz opuszczenia mieszkań, bez rzeczy osobistych. Tych, którzy boją się wyjść, zabijają na miejscu. Mordują pacjentów szpitala oraz mieszkańców domu starców i sierot. Obława na kobiety i dzieci trwa przez trzy dni i dwie noce. „Wśród szalejących Niemców wyróżniał się Erich Kappke, roztrzaskujący niemowlęta o bruk lub ściany domów – wspomina Chaim Zajde,5 naoczny świadek. – Dzieci ukryte przez rodziców zagoniono na ul. Zatylną, do koszernej rzeźni drobiu. Nie uciekały, bo dokąd, jak? Może nawet przez chwilę odczuły ulgę, bo w grupie zawsze raźniej. Padły strzały. Cele, bo tak je postrzegali Niemcy, pewnie biegały, krzyczały. No to rzucono do rzeźni granaty. Raz, drugi, do skutku! Dowodził esesman Erich Schild. Ciałka osuwały się na stosy świętych ksiąg”.6

Krzyki, płacze i strzały słychać daleko poza granicami getta. Niektórzy esesmani organizują zabawę w roztrzaskiwanie butelek z mlekiem i wodą, które trzymają matki lub dzieci. Strzelają do kobiet, które spadają z dziećmi ze śliskich od krwi trapów prowadzących do bydlęcych wagonów. Wagony mają zabite okna, podłogę wysypaną wapnem. W każdym umieszczonych jest około 150 osób. W tych dniach panuje wyjątkowy upał. W chwili gdy wagony ruszają, część pasażerów już nie żyje. W Treblince z każdego wagonu wysiada średnio 20 pozostałych przy życiu. Trafiają do krematorium. Obietnice, składane przez Niemców dotyczące bezpieczeństwa ludności żydowskiej podczas likwidacji getta, nie mają pokrycia. Przekonuje się o tym Ludwik Fastman: „Ponieważ nasze zaniepokojenie wzrastało z dnia na dzień, postanowiłem, mając pewne »chody« u lekarza niemieckiego, od którego otrzymywałem szczepionkę przeciwtyfusową, skontaktować się z Blumem. Powiedziałem mu bezpośrednio, że słyszałem o tym, że getto ma być wysiedlone, a jego mieszkańcy zgładzeni. Na to Blum pocieszał mnie, że lekarzom i ich rodzinom nic się złego nie stanie. Była to dla mnie bardzo mała pociecha, ponieważ odpowiadałem za 25 tys. Żydów. Blum w dalszym ciągu zapewniał mnie, że lekarzom nic się złego nie stanie. (…) W sprawie wywiezienia rodzin lekarzy zwróciłem się z interwencją do Feuchta, powołując się na przyrzeczenie, że rodziny lekarzy i [sami] lekarze nie będą wysiedlani. Skierowano mnie natychmiast na dworzec. Tam gestapowiec, którego wysłał Schippers, zwrócił się do grupy oficerów obserwujących ładowanie ludzi na wagony, a właściwie do Liebhardta, który odmówił interwencji”.7 Po zakończeniu akcji w tzw. szczątkowym getcie zostaje około 3,5 tys. osób. Co oznacza, że blisko 30 tys. polskich obywateli wyznających judaizm ostatecznie unicestwiono.

Fastman i Szenderowicz pozostają w getcie. Fastman zostaje przełożonym obozu pracy przymusowej przy ul. Szkolnej. Za nielegalną pomoc mieszkańcowi getta w wyniku donosu zostaje aresztowany przez gestapo i przewieziony do więzienia przy ul. Warszawskiej. „Ręce podczas przewożenia samochodem do siedziby gestapo mieliśmy skrępowane automatycznymi hakami, w samochodzie klęczeliśmy odwróceni tyłem. Przesłuchania te polegały na biciu i wymuszaniu zeznań”.8 17 marca 1943 r. trafia do obozu Auschwitz. Udaje mu się przeżyć tzw. marsz śmierci, zostaje uwolniony przez armię amerykańską z obozu Ebensee.

Po aresztowaniu Fastmana 10 stycznia 1943 r. jego funkcje przejmuje Norbert Szenderowicz, który jest kierownikiem sanitarnym w obozie pracy przymusowej. Wszystkie funkcje pełni do 1 maja. Po półrocznym pobycie w więzieniu zostaje przewieziony do obozu Auschwitz, a następnie Sachsenhausen i Dachau.

Trudne powroty

Latem 1945 r. w „Dzienniku Powszechnym” pojawiają się dwa ogłoszenia:

„Dr med. N. Szenderowicz, choroby skórne i weneryczne (…) powrócił, Radom, Moniuszki (…)”.

„Dr med. L. Fastman, specjalista chorób uszu, nosa i gardła (…) powrócił, Radom, Piłsudskiego (…)”.

Jednak to pierwsze wzbudza poruszenie wśród ocalałej ludności żydowskiej.9 Dr Szenderowicz jest oskarżany o kolaborację, wykorzystywanie pozycji, przyjmowanie łapówek, a od kobiet „opłaty w naturze”. Pielęgniarka Bella Frydman, która straciła rodzinę, nie przebiera w słowach: „niejednokrotnie byłam ofiarą jego dzikich instynktów, oczywiście broniąc się, przyrzekał mi, że przy pierwszej sposobności mi się zrewanżuje. (…) Przy ogólnym wysiedleniu, zbiegiem okoliczności, będąc wraz z nim na stacji przy odtransportowaniu dzieci i starców, w tłumie ludzi spostrzegłam swoją Matkę z siostrą. Z gorącą prośbą zwróciłam się do niego, błagając go chociaż o kilka słów interwencji. Niestety – głuchy wtedy był na mój płacz i prośby. Ból mój o tyle większy, gdy w mojej obecności, bez żadnego trudu, uratował inną osobę – obecną żonę dr. Fastmana”.

Na Szenderowicza wylewa się fala krytyki, pojawiają się kolejne oskarżenia. Jednocześnie może liczyć na głosy prostujące część zarzutów. Dr Bolesław Sławiński w swoim zeznaniu informuje: „Proszony przeze mnie w krytycznym dniu dr Szenderowicz w momencie wyruszenia partji na »drogę śmierci« wyciągnął żonę z tejże grupy i tym ją uratował. (…) Wobec powyższego – ja osobiście żadnych zarzutów dr. Szenderowiczowi nie stawiam”. Sam Szenderowicz, walcząc o swoje dobre imię, podkreśla, że wszystkie oskarżenia wynikają z tego, że on i jego rodzina przeżyli. Henryk Zameczkowski zdaje się to potwierdzać: „Otóż uważam, że ludzie, którzy szkalują imię dr. Szenderowicza, na pewno czynią to ze złośliwości i z zazdrości. To, że jego rodzina ocalała, to czysty przypadek, gdyż żona jego z córką i teściową była wraz ze mną w Oświęcimiu, a tam nie było »uprzywilejowanych«. W sprawie lekarza napływa dużo świadectw o różnym charakterze, jednak ostatecznie Sąd Społeczny przy Centralnym Komitecie Żydów Polskich w Warszawie uniewinnia Szenderowicza.

Fastman prowadzi praktykę i pracuje jako lekarz w ambulatorium Okręgowego Komitetu Żydowskiego. Żeni się z wdową po adwokacie Henryku Fargotsztejnie, którą Szenderowicz uratował z transportu. I choć nie pojawiają się zarzuty wobec niego, w grudniu 1945 r. wyjeżdża z Szenderowiczem do Wałbrzycha. Decyduje się na pracę w ambulatorium Towarzystwa Ochrony Zdrowia Ludności Żydowskiej i angażuje w organizację ochrony zdrowia w mieście. Zostaje ordynatorem oddziału laryngologicznego w rozwijającym się pierwszym polskim szpitalu w Wałbrzychu (dziś Specjalistyczny Szpital Zespolony im. Stefana Batorego). Zostaje wezwany na świadka obrony w procesie dowódcy SS i policji dystryktu radomskiego gen. Herberta Böttchera, jednak jego zeznania są dalekie od tego, czego Niemiec oczekuje. „Oskarżonego określiłbym jako antagonistę śmierci, który zabijał ludzi tylko piórem, wydając masowe wyroki śmierci w swoim gabinecie. Podwładni mu oficerowie, zabijając lub wykonując wyroki, powoływali się zawsze na zarządzenie szefa”.10 Ostatecznie Böttcher zostaje skazany przez sąd na karę śmierci przez powieszenie. Po Ludwiku Fastmanie nie została żadna fotografia. =

1 Właściwa nazwa brzmi Histadrut ha Cyjonit be Polonijah. To najpoważniejsza organizacja syjonistyczna w Polsce, dążyła m.in. do utworzenia państwa żydowskiego w Palestynie.

2 Nie wszystkie źródła wspominają o pełnieniu przez Szenderowicza tej funkcji. Jednak związki z „Ezrą” mogą to uwiarygadniać.

3 Działalność judenratów nadal jest szeroko dyskutowana. Ich członkom zarzuca się przede wszystkim podjęcie współpracy z Niemcami i przejęcie od nich większości prac administracyjnych. Z drugiej strony zachodzi wątpliwość, czy mieli dostateczną wiedzę, aby przewidzieć zamiary okupanta. Podkreśla się jednocześnie, że wiele judenratów podejmowało działania mające ulżyć ludności żydowskiej.

4 Zeznanie Ludwika Fastmana, Wałbrzych 1948 rok, Baza Świadectw – „Zapisy terroru”, Instytut im. Witolda Pileckiego.

5 Za K. Urbański, Zagłada Żydów w dystrykcie radomskim.

6 R. Metzger, Życie i śmierć na Zatylnej w: Rocznica likwidacji radomskiego getta, „Tygodnik Radom”, 29.08.2021.

7 Zeznanie Ludwika Fastmana, op.cit.

8 Ibidem.

9 Ocalało zaledwie kilkaset osób. Społeczność żydowska w Radomiu nigdy się nie odbudowała.

10 Zeznanie Ludwika Fastmana, op.cit.

Ten tekst nie powstałby, gdyby nie pomoc oraz ogromna praca dr. n. med. Roberta Wiraszki, którą wykonał, opracowując i dokumentując historię dr. Szenderowicza i dr. Fastmana.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum