Dyrektywa transgraniczna, która pozwala obywatelom Unii Europejskiej na leczenie poza granicami swojego kraju, na razie poniosła fiasko. Środowiska pacjenckie uważają, że winny jest brak rzetelnych informacji na dla pacjentów. Nie wszystkie kraje wdrożyły de facto postanowienia dyrektywy.
Mówiła o tym prezes fundacji My Pacjenci Ewa Borek podczas konferencji poświęconej opiece transgranicznej w ramach Akademii NFZ.
Jak powiedziała, pacjenci w Europie generalnie nie lubią leczyć się za granicą. Jeśli szukają pomocy medycznej za granicą, to często jest to wyraz ich determinacji w sytuacji, gdy świadczenie, którego potrzebują, nie jest dostępne w ich kraju, brak jest w nim odpowiedniego specjalisty, bądź kolejka do niego jest zbyt długa bądź też niewystarczająca jest jakość udzielanych świadczeń. Jak dodała, czasami pacjenci leczą się za granicą, bo we własnym kraju są nieubezpieczeni, a leczenie w takim przypadku jest zbyt drogie.
Borek podkreśliła, że barierą w leczeniu poza granicami kraju jest brak rzetelnych informacji na temat takich możliwości. Wskazała, że informacje, których szukają pacjenci, dotyczą głównie dostępności danego świadczenia w innych krajach, jego jakości oraz ceny. Przydatne w tym są im np. strony świadczeniodawców w języku angielskim.
W ocenie prezeski fundacji większość krajów wypełniła jedynie minima wymagań dyrektywy i z tego powodu de facto się ona nie przyjęła. Jak powiedziała, Komisja Europejska pozytywnie oceniła system informacji dla pacjentów jedynie w kilku krajach. Są wśród nich Wielka Brytania i Irlandia, Niemcy, a także Czechy i Słowacja. W tych krajach funkcjonują wyszukiwarki świadczeniodawców, w których znajdują się informacje m.in. na temat posiadanych przez ich placówki międzynarodowych certyfikatów.
Zdaniem Borek polskie placówki medyczne, zwłaszcza szpitale, nie wykorzystują możliwości, jakie daje im dyrektywa transgraniczna.
W jej ocenie Polska nie postarała się także o to, by pacjenci z zagranicy mogli znaleźć w internecie informacje na temat możliwości leczenia w naszym kraju. Zwróciła uwagę, że np. na stronie Krajowego Punktu Kontaktowego NFZ można znaleźć jedynie tłumaczenia regulacji prawnych, brak jest natomiast rankingu świadczeniodawców. Dodała, że także dostępny na stronach Naczelnej Izby Lekarskiej Centralny Rejestr Lekarzy, w którym można znaleźć m.in. informacje o uprawnieniach konkretnego medyka, nie jest dostępny w języku angielskim.
Podkreśliła, że przed wejściem dyrektywy transgranicznej w życie jedynie 1 proc. wydatków państw UE na ochronę zdrowia stanowiły te na leczenie za granicą. Jej wdrożenie tego stanu rzeczy nie zmieniło.
Borek jest ekspertem systemu ochrony zdrowia w zakresie badań klinicznych, oceny technologii medycznych i komunikacji w ochronie zdrowia.
Według danych przedstawionych podczas konferencji przez dyrektorkę departamentu współpracy międzynarodowej NFZ Agnieszkę Tyc, do tej pory do Funduszu wpłynęło 2788 wniosków o leczenie za granicą, których wartość opiewa na ok. 12 mln zł. Rozpatrzono 1553; ich wartość sięga 4 mln zł. Ponad 85 proc. wniosków dotyczyło operacji zaćmy.
PAP/jw