Patron Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie prof. Jan Nielubowicz oraz prof. Tadeusz Orłowski
przed 50 laty, 26 stycznia 1966 r., przeprowadzili pierwszy w Polsce udany przeszczep nerki pobranej od zmarłej osoby. Asystował im m.in. Wojciech Rowiński.
– Ojciec miał dwie lewe ręce, nie potrafił wbić gwoździa. A chirurgiem był świetnym – cytuje syna prof. Nielubowicza, Wojciecha, Ewa Dobrowolska w artykule w „Pulsie”. Profesor mówił, że problemy operacyjne rozwiązuje umysłem.
Przeszczepienie było wykonane nocą I Klinice Chirurgicznej Akademii Medycznej w Warszawie. Dawcą był chory po ciężkim wypadku. Na łamach „Wiedzy i życia” profesor tak wspominał pobranie narządu: Wiedzieliśmy, że człowiek ten nie ma szans na przeżycie, ale zgodnie z obowiązującym u nas ówcześnie sposobem postępowania, na pobranie narządu musieliśmy czekać aż jego serce przestanie pracować. Kiedy to nastąpiło podjęliśmy jeszcze próbę reanimacji – otworzyłem klatkę piersiową chorego, zastosowałem bezpośredni masaż serca i dopiero kiedy ta próba się nie powiodła, zespół chirurgów przystąpił do pobrania narządu. Tak w przypadku pierwszego przeszczepu jak i wielu następnych, na pobranie każdej nerki ze zwłok musieliśmy zawczasu uzyskać zgodę prokuratora, bowiem życie wyprzedziło uregulowania prawne.
Prokurator nie miał łatwego zadania. Obowiązująca wtedy ustawa z 1948 r. dotyczyła jedynie pobierania rogówki i pozyskiwania tkanek od zmarłych, a nie narządów. Jednak pobranie nerek od osób zmarłych uznawano wtedy za etap wstępny badania sekcyjnego. Do tej interpretacji przychylił się również prokurator Zygmunt Papierz. W tej sytuacji nie trzeba było pytać rodziny o zgodę na pobranie narządu, ale tego nie ukrywano. Problemy prawne rozwiązały się lata później, kiedy ustalono kryteria śmierci pnia mózgu.
Biorczynią nerki była 18-letnia uczennica szkoły pielęgniarskiej Danuta Milewska, która od dzieciństwa cierpiała na chorobę nerek. Leczona była w klinice kierowanej przez prof. Orłowskiego.
Pamiętam uczucie ulgi, kiedy w kilka godzin po przeszczepie nerka zaczęła wydzielać mocz. Wiadomo przecież, że z chwilą ustania krążenia w organizmie człowieka następują nieodwracalne zmiany, a zatem nerka pobrana dopiero po zatrzymaniu pracy serca jest już częściowo uszkodzona. Nie sposób było ocenić jak bardzo uszkodzona, mogło się więc zdarzyć, że w ogóle nie podejmie działania – wspominał prof. Nielubowicz w „Wiedzy i życiu”.
Nerka „przyjęła się”: wydzielała od 1,1 do 2 litrów moczu na dobę. W normie były badania biochemiczne wskazujące na sprawność nerki. A pacjentka zdrowiała. Trzy tygodnie po operacji wypisano ją do domu, pól roku później chirurdzy uznali, że może wyjechać do sanatorium w Konstancinie pod Warszawą. Danuta Milewska zmarła niespodziewanie 16 lipca 1966 r., choć jej nerki nadal prawidłowo pracowały. Powodem zgonu była ostra martwica trzustki spowodowana prawdopodobnie stosowaniem leków steroidowych w celu zapobiegania odrzuceniu przeszczepu.
W 1966 r. prof. Jan Nielubowicz oraz prof. Tadeusz Orłowski przeprowadzili jeszcze dwie transplantacje nerki. Jedną u będącego już w ciężkim stanie milicjanta, a drugą u młodego mężczyzny. Pierwszy z nich żył z nowym narządem dwa lata, a drugi – cztery.
Jeszcze raz wspomnienia prof. Nielubowicza: Musieliśmy zmienić sposób operowania. Skończyła się chirurgia toreadora. Zamiast szybko, śmiało i efektownie, co uważano dotąd za ideał – trzeba było operować powoli, z największą dokładnością, możliwie bezkrwawo. Każde niedociągnięcie mogło bowiem bardzo wiele kosztować. Na przykład, pozostawiona w ranie nawet niewielka ilości krwi, która w normalnych warunkach ulega wchłonięciu, mogła stać się źródłem zakażenia, szczególnie groźnego u chorych poddanych immunosupresji. Inny przykład – moczowód zaopatrywany jest w krew tylko przez jedną tętniczkę, a jej uszkodzenie, o co bardzo łatwo w trakcie pobierania nerki, może spowodować jego martwicę. W sumie, w pierwszym okresie przeszczepiania narządów w Polsce notowaliśmy sporo powikłań pooperacyjnych, czasem konieczna była nawet powtórna operacja, co dawniej byłoby równoznaczne z przyznaniem się chirurga do popełnienia błędu. Wszystko to tworzyło barierę psychiczną bardzo trudną do pokonania.
Na pamiątkę pierwszego udanego w Polsce przeszczepienia nerki 26 stycznia co roku obchodzony jest w naszym kraju, jako Dzień Transplantacji.
jw/PAP
Tagi: Dzień Transplantacji, prof. Jan Nielubowicz, prof. Tadeusz Orłowski, przeszczepienie nerki