Logowanie do profilu lekarza

Przez login.gov

Krzysztof Schreyer

Lekarz, dr nauk medycznych, specjalista chorób wewnętrznych, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

Pośród różnorodnych zajęć lekarskich należy wyróżnić pracę W I Klinice Chorób Wewnętrznych AM w Warszawie ( 1968 –81), pracę zagranicą (1981 – 87), kierowanie oddziałem chorób wewnętrznych (ordynatura w latach 1981 – 1997), prowadzenie poradni kardiologicznej (2000 –2012) i Zakładu      Opieki Leczniczej.

Działacz Izb Lekarskich od chwili ich reaktywacji w roku 1989 do chwili obecnej (m.in. Członek Rady Okręgowej i Przewodniczący Komisji Współpracy z Zagranicą Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie do roku 2016). Kilkadziesiąt artykułów (felietonów) w „Pulsie”, miesięczniku Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie.

Tłumaczenia z języka angielskiego:

Medycyna: Liczne artykuły w pierwszej polskiej wersji JAMA, dwa podręczniki, teksty popularno-naukowe.

Literatura piękna: Tłumaczenia  autorów: Ruth Harris, Pearl Buck, Derek Humphry i Ann Wickett, Tim O’Brien, Douglas Coupland,  Junot Diaz, Arthur Miller, Nora Roberts, Arnold Wesker, Michael Ende, Irvin D. Yalom, Penelope Fitzgerald, Wiliam Trevor, Norman Mailer

Twórczość własna: liczne wiersze w pismach literackich, m .innymi zagranicą. Za poemat Oda do farmacji otrzymał II nagrodę na ogólnopolskim konkursie poetyckim ogłoszonym przez Muzeum Farmacji w Krakowie. Zbiór wierszy Wino życia”( r. 2017) wyróżniony został przez kapitułę „Okolicy Poetów” symboliczną nagrodą  im. R. Milczewskiego Bruna „Grzane piwo z łyżką”.

W r. 20119 wraz z poetką Alicją Patey-Grabowską wydał Znaki zodiaku – miłość pisana wierszem (LSW) W r. 2020 opublikował zbiór wierszy miłosnych  W kielichu jego dłoni (LSW):, a w roku 2020 zbiór pod tytułem Przed lustrem – satyry bajki krotochwile (LSW). Na wydanie czeka zbiór pod tytułem Człowiekiem jestem.

 

***

W kielichu jego dłoni

Różowe płatki palców w kielichu jego dłoni –
zły czar ich nie rozdzieli, zły wiatr ich nie rozgoni.
Uśmiechu złote iskry  jak  dziwnej gwiazdy siła
co męski glob w  kosmosu otchłaniach zniewoliła.

Zrośnięci jak pień brzozy zrośnięty z liściem złotym.
Gdy spada, pień usypia w zimowy czas tęsknoty.
Lecz wiosen mają krocie, bo ta przedziwna para
w pędzących nurtach życia  z pęt czasu się wyrwała

A w dłoni  jak w kielichu różowe płatki małe,
znajome, gładkie, ciepłe,  przedziwnie doskonałe
 ślą drżenia niewidoczne i wnika aż do kości
prąd cichy, prąd miłości .

7  I  2020

***

Przed lustrem

Gdy był chłopcem, prze lustrem robił dziwne miny.
Nie były  to grymasy zalotnej dziewczyny –
on chciał wiedzieć, gdy wymyślał wciąż mina za miną,
jakże będzie wyglądać, gdy lata przeminą.
Marszczył czoło i  twarzy wyraz miał dość smutny,
szczerzył zęby  w uśmiechu  mądrym lub okrutnym
i chociaż przy tych próbach twarz  się odmieniała,
wciąż   młodą, wręcz dziecinną  nadal się zdawała.
Odtąd rzucał na lustra spojrzenie niechętne,
nazbyt gładkie policzki, były mu wprost wstrętne.
Po latach już nie musiał swej twarzy wykrzywiać,
by  bruzdy na czole i twarzy podziwiać
i worki pod oczami i usta obwisłe,
no i oczy  – pod szkłami już nie takie bystre.
A  więc teraz z innego powodu unikał
lustra ,  z którym się czasem przy goleniu stykał.
Czego pragnął? Czy oznak niezbitych mądrości
na sztucznym konterfekcie straconej młodości?
Czy innych męskich rysów, które by mówiły,
ile jest w nim odwagi, mądrości i siły?
Niestety,  kim jesteśmy,  tego nam nie powie,
żadne lustro cudowne, lecz co mamy w głowie.       

17 – 18 III 2018

***

 Człowiekiem jestem
( Homo sum, humani nihil alienum a me esse puto)

„Człowiekiem jestem tylko”, tłumaczę się odważnie,
gdy robię głupie głupstwa, dość często, a  przeważnie,
kiedy emocje silne górują nad rozumem
i gdy rozsądek gubię i biegnę razem z tłumem .

Człowiekiem jestem tylko, gdy złość mnie bierze dzika
na podszytego fałszem, pysznego przeciwnika,
który się Obcym staje , choć  z rodzinnego kraju,
więc  myśli, jak go zniszczyć, spokoju mi nie dają.

Człowiekiem jestem wtedy, gdy niemoc mnie ogarnia
i pomóc  dzielnym ludziom to kłopot i męczarnia,
lecz cieszę się, że ktoś tam nadstawia za mnie głowę,
choć ja go, by mieć spokój, nie wspieram nawet słowem.

Człowiekiem jestem kiedy, za wodzem ślepo idę,
choć ten pod słowem wzniosłym  ukrywa swą ohydę
i jawne świństwo zowie zaletą albo cnotą,
bo ja chcę być  z  innymi i cieszyć się wspólnotą.

Tych ludzkich cech , co we mnie, wyliczyć nie podobna,
bo mówią o nich wieki  pod szyldem zła i dobra.
Nie wspomnę o zaletach, tych garstka też się zbierze,
że  godne  są uznania w to jakże chętnie wierzę!

Daleko mi niestety do ludzi niepojętych,
tych z wiarą, lub bez wiary, ale niezwykłych, świętych,
przez których człowiek dumnie Człowiekiem się nazywa –
niewielu można dostrzec, a ilu się ukrywa?

Cóż by Słowacki myślał, romantyk niewesoły,
który zjadaczy chleba przemieniać chciał w Anioły?
Jak dobrze, mistrzu wielki, żeś nigdy nie zobaczył
tych czasów, które człowiek, milionem zwłok naznaczył!

Te piece, głód i męki,  zarazy nienawiści,
to byli przecież ludzie, choć zwano ich faszyści.
Dzisiaj są również inni, ci biali, żółci, czarni
z rozkazu ,  z bronią w ręku, morderczy i ofiarni
z ideą by za swoich plugastwo obcych zmiatać.

 

Jak dobrze, mistrzu srebrny, żeś nie znał tego świata!
Poezja nas nie zmieni, muzyka nas nie zmieni
chociaż  przez krótką chwile jesteśmy wyzwoleni
i dostrzegamy w sobie ową anielskość złudną .

( Acz  sztuka też potrafi  promować stronę brudną.
Że sprawa to nie łatwa i racje są złożone,
możemy historycznie posłużyć się Platonem.
On idealne państwo, ze względów oczywistych
chcąc chronić od zamętu, urządzał bez artysty.)

Są myśli, których treści sam śledzę z niepokojem,
a nawet z lekkim dreszczem – chwilami się ich boję.
Czyżby  anielska sztuka,  ten wykwit człowieczeństwa
bezsilnie pozwalała na ciche bezeceństwa,
które ukryte siedzą w natury mojej głębi
i tylko strach przed karą  hamuje je i gnębi?

A więc uczonych proszę, aby w nauki wieku
dokładnie przebadali, co kryje się w człowieku
i jak wydobyć stronę niezwykła i anielską
i zniszczyć bezpowrotnie tę dziką i szalbierską.

Poeta nic nie zdziała, na nic cudowne słowa
a może nas przekształci metoda naukowa?
Niestety to są mrzonki  więc  trzeba znów zaczynać,
i wciąż, od wiosny życia wywabiać  znak Kaina.     

29 XI 2017

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, zgodę na ich użycie, oraz akceptację Polityki Prywatności.