Logowanie do profilu lekarza

Przez login.gov

Prawo a aborcja

Fot. Felix Wolf/Pixabay

Przerywanie ciąży w Polsce: pułapka na pacjentki i lekarzy

Autor: Mikołaj Małecki

Kobiety żyją w skrajnej niepewności, czy będą bezpieczne w ciąży. Lekarze natomiast w klasycznym potrzasku: przerwanie ciąży albo zwłoka groźna dla kobiety. W obu przypadkach – prokurator na karku. Sytuacja prawna, gdyby rzetelnie podejść do przepisów, nie jest jednak aż tak beznadziejna, gdy kobiecie w ciąży zaczyna zagrażać niebezpieczeństwo.

Przypomnijmy, że w aktualnym stanie prawnym jedynie w dwóch przypadkach dozwolone jest dokonanie aborcji. Pierwszy to zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej. Klasyczny stan wyższej konieczności, opisany w specjalnym przepisie rozstrzygającym, któremu dobru prawnemu lekarz ma dać pierwszeństwo (przerywa ciążę, ratując życie lub zdrowie kobiety). Drugi wskazuje art. 4a ust. 1 pkt 3 ustawy o planowaniu rodziny mówiący, że ciąża może być przerwana przed upływem 12. tygodnia, gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że powstała w wyniku czynu zabronionego. Nie można poddawać kobiety torturze psychicznej i zmuszać ją do ponoszenia skutków popełnionego na niej przestępstwa (najczęściej) gwałtu.

W ustawie nie ma już przesłanki embriopatologicznej, zgodnie z którą przerwanie ciąży było dopuszczalne, jeżeli „badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”. Doprowadziło to do trudnych do zrozumienia przypadków, kiedy lekarze zwlekali z interwencją medyczną mimo pogarszania się stanu zdrowia kobiety, bojąc się oskarżenia o przerwanie ciąży wbrew regulacjom prawnym. „Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo polskie prawo antyaborcyjne zabija, a z lekarzy czyni politycznych sługusów zamiast ekspertów od ochrony zdrowa” – napisali organizatorzy protestu wywołanego śmiercią jednej z kobiet w ciąży.

Ustawową przesłanką pozwalającą na przerwanie ciąży jest zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej. Przepis mówi o zagrożeniu bardzo ogólnie. Z takiego ustawowego określenia wypływa kilka wniosków.

Po pierwsze, przerwanie ciąży może być dokonane, nawet jeśli nie zagraża ona życiu matki. Wystarczy zagrożenie dla jej zdrowia.

Po drugie, ustawa nie wymaga doprowadzenia do uszczerbku na zdrowiu kobiety. Mowa jedynie o stanie zagrożenia dla zdrowia. Zagrożenie nie musi być bezpośrednie. W praktyce powinno to oznaczać, że nie trzeba czekać na drastyczne pogorszenie się stanu zdrowia kobiety, by podjąć decyzję o przerwaniu ciąży. Jeśli względy medyczne uzasadniają stwierdzenie, że stan ciąży stwarza rzeczywiste zagrożenie dla zdrowia kobiety, przesłanka aborcyjna jest spełniona. Pomocne może być tu określenie „zagrożenie dla życia”. Nie trzeba przecież czekać na śmierć kobiety, by stwierdzić zagrożenie dla życia, ustawa opisuje etap wcześniejszy, zanim dojdzie do zgonu.

Po trzecie, w przepisie mowa: „gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety”. Wskazane w nim jest źródło zagrożenia (ciąża) oraz to, co z niego wynika: zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety. Użyto czasu teraźniejszego: „stanowi zagrożenie”, więc oczywiście chodzi o wszelkie odbiegające od medycznej normy stany organizmu kobiety, zagrażające jej jeszcze w czasie trwania ciąży, w momencie, gdy podejmowana jest decyzja o dalszym sposobie postępowania.

Widać zatem, że mamy do czynienia z bardzo pojemną przesłanką. Przykładowo, nie powinno być wątpliwości, że sepsa jest już zagrożeniem dla zdrowia kobiety w rozumieniu art. 4a ust. 1 pkt 1 ustawy o planowaniu rodziny. Zakażenie organizmu to w gruncie rzeczy już zmaterializowany uszczerbek, to już konkretna choroba – myśląc kategoriami z zakresu kodeksu karnego. Tymczasem ustawa nie wymaga oczekiwania na uszczerbek. Pozwala przerwać ciążę, zanim uszczerbek nastąpi.

Przerwanie ciąży jest dozwolone również wtedy, gdy zdrowiu lub życiu kobiety zagraża uszkodzony lub upośledzony płód (dawna przesłanka embriopatologiczna). We wcześniejszej sytuacji prawnej taki stan płodu uzasadniał przerwanie ciąży bez względu na jego oddziaływanie na dobrostan matki. Nie trzeba było dodatkowo wykazywać wpływu ciąży na zdrowie czy życie kobiety. Wykreślenie przesłanki embriopatologicznej oczywiście nie oznacza, że wadliwa ciąża nie może mieć wpływu na zdrowie kobiety ciężarnej. Rzecz jasna może i sytuację taką objął przepis mówiący o zagrożeniu dla zdrowia.

Nie jest więc uzasadnione następujące myślenie: „Skoro zniknęła z ustawy przesłanka dopuszczająca przerwanie ciąży, gdy płód jest nieodwracalnie uszkodzony, lekarz w takiej sytuacji nie może już nigdy legalnie przerwać ciąży” lub: „Muszę czekać, aż płód obumrze, by nie narazić się na odpowiedzialność za naruszenie warunków ustawy”. To błędne myślenie jest alternatywą rozłączną: albo przesłanka zagrożenia dla zdrowia, albo przesłanka embriopatologiczna. Nic takiego nie wynikało ani nie wynika z obowiązujących przepisów. Mówimy o regulacjach, które się zazębiają, bo wspomniane sytuacje medyczne mogą na siebie „zachodzić”. Dlatego przepisy powinny być rozumiane możliwie jak najbardziej elastycznie.

Sztuką jest racjonalna interpretacja obowiązujących regulacji, by zwiększyć bezpieczeństwo medyczne i prawne kobiet w ciąży. Elastyczność przepisu ma swoją cenę – może być naciągany w różne strony, w zależności od politycznego zapotrzebowania. Prawo przenika się dzisiaj, jak nigdy wcześniej, z brutalną polityką. Lekarz decydujący o przerwaniu ciąży znajduje się w zasadzie w sytuacji bez wyjścia. Każda decyzja obarczona jest ryzykiem oskarżenia go o popełnienie przestępstwa.

Przedwczesne przerwanie ciąży może zrodzić podejrzenia o naruszenie warunków ustawy i prowadzić do prokuratorskich zarzutów dokonania nielegalnej aborcji (art. 152 kodeksu karnego). Utrzymywanie ciąży w oczekiwaniu na obumarcie płodu stanowi ryzyko dla zdrowia i życia kobiety, lekarz musi się liczyć z postawieniem zarzutów narażenia jej na niebezpieczeństwo i nieumyślnego spowodowania śmierci (art. 160, art. 155 k.k.). Niezależnie od tego, co zrobi lekarz, prokurator zawsze może zakwestionować słuszność jego działania. W praktyce lekarz przestaje kierować się wyłącznie wiedzą medyczną, lecz zaczyna myśleć o represjach ze strony aparatu państwa, które go mogą dosięgnąć bez względu na to, jaką podejmie decyzję. Wiemy, jak obecny minister sprawiedliwości – zwierzchnik wszystkich prokuratorów – potrafi potraktować lekarzy. Nie ma to nic wspólnego ze standardami państwa prawa.

Prawo aborcyjne w Polsce zostało realnie zaostrzone. Widać, jakie są skutki. To pułapka zastawiona na kobiety i lekarzy. Obecna sytuacja wymaga szybkiego naprawienia, by nigdy więcej nie doszło do śmierci, której można było uniknąć, i każda kobieta w ciąży czuła się bezpiecznie. Lekarz zaś powinien działać zgodnie z fachową wiedzą i kierować się doświadczeniem, bez obawy o postawienie w stan oskarżenia, niezgodnie z obowiązującymi przepisami. Dopóki stan prawny nie ulegnie zmianie, cała nadzieja w rzetelnej wykładni przepisów i ich odważnym wcielaniu w życie. Również w praktyce lekarskiej.

Mikołaj Małecki

Autor: Mikołaj Małecki

Treści autora ⟶

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, zgodę na ich użycie, oraz akceptację Polityki Prywatności.