28 lutego 2003

Co dalej?

Jako pomysłodawca i organizator konferencji na temat systemu ustawicznego kształcenia medycznego (UKM) dla lekarzy samodzielnie praktykujących bardzo liczyłem na gorącą dyskusję, dającą podstawy do wyciągnięcia istotnych wniosków praktycznych. Zasadnicze pytanie dotyczyło niezbędności stworzenia formalnego systemu kształcenia ustawicznego w Izbie warszawskiej oraz głównych zasad, na których powinien się opierać ów system.

W części referatowej (poprzedzającej konferencję „okrągłego stołu”) starałem się przybliżyć rozległą problematykę kształcenia ustawicznego lekarzy praktyków, poddając pod dyskusję główne zręby hipotetycznego formalnego systemu UKM.
Było uderzające, że eksperci z Europy przedstawili w referatach dwa krańcowo różne podejścia do problemu ustawicznego kształcenia i doskonalenia zawodowego.

Dr Kloiber (z Niemieckiej Izby Lekarskiej) był rzecznikiem systemu opartego na zaufaniu do lekarzy. Dając krótki przegląd sytuacji w Niemczech i innych krajach europejskich, przestrzegł zarazem przed wprowadzeniem sformalizowanego, represyjnego systemu kontroli, który wbrew naiwnym oczekiwaniom nigdy nie prowadzi do rzeczywistej poprawy postępowania w codziennej praktyce, obciąża za to lekarzy dodatkowymi, formalnymi obowiązkami, przez co główny wysiłek kierują oni na dostosowanie się do systemu.
Według dr. Kloibera społeczeństwo powinno raczej tworzyć coraz lepsze warunki, w których lekarze – w różnorodny sposób – mogliby doskonalić swe umiejętności, niż domagać się ścisłej kontroli ich samokształcenia.
Prof. Aly Rashid z Royal College of General Practitioners przedstawił system wprowadzony w Wielkiej Brytanii, gdzie praktycy podlegają stałej, wielokierunkowej, formalnej kontroli ustawicznego kształcenia i doskonalenia zawodowego.
System oparty na braku zaufania do lekarzy został wprowadzony przez angielskich polityków, którzy ulegli opinii publicznej, wstrząśniętej kilkoma głośnymi, tragicznymi w skutkach, błędami sztuki lekarskiej.
Stonowana, rzeczowa, pozornie pozbawiona emocji analiza systemu, którą przeprowadził prof. Rashid wzbudziła – nie waham się użyć tego określenia – przerażenie wśród uczestników konferencji. Z całą pewnością – twierdzili dyskutanci – nie powinniśmy podążać podobną drogą.
Z ogromnym zainteresowaniem spotkało się wystąpienie dr. Józefa Słowika, który – przytaczając obszerny cytat z artykułu prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej w Czechach, dr. Dawida Ratha – zarekomendował system istniejący od 5 lat w jego kraju jako najlepszy w Europie. Rozmawiano o tym w czasie przerwy. Według wielu słuchaczy, a szczególnie lekarzy praktyków, system ten rzeczywiście zasługuje na bardzo wysoką ocenę. Jest różnorodny, promuje związki lekarzy „samodzielnych” ze szpitalami (dni kliniczne), tworzy dobry obyczaj, a nawet „snobizm”, popierany i rejestrowany (punkty) przez izbę lekarską i – jak dotąd – nie jest represyjny.
Docent Jakub Bodziony, prezes Federacji Polonijnych Organizacji Medycznych, omówił wielkie możliwości Internetu, zwiększającego dostępność kształcenia ustawicznego i czyniącego ze stałego doskonalenia medycznego proces twórczy, polegający na rozwiązywaniu konkretnych problemów. Jest to z pewnością przyszłość ustawicznego kształcenia zawodowego, przyszłość wcale nieodległa. Większą pomocą służyć będą również międzynarodowe programy edukacyjne. Podczas dyskusji dr Kosiaty przytoczył zaskakująco optymistyczne dane statystyczne, świadczące o dużej powszechności posługiwania się komputerami przez polskich lekarzy. Dyskusja, wybiegająca często poza wątek określony w tytule konferencji, świadczyła o palącej aktualności i rozległości tematu ustawicznego kształcenia i doskonalenia zawodowego.
Jako organizator z przyjemnością przyjmowałem głosy podkreślające wagę problematyki i mówiące o rodzeniu się nowej jakości. Do opinii takich zaliczyłbym słowa, które padły w wystąpieniu powitalnym Jego Magnificencji Rektora AM w Warszawie, prof. Janusza Piekarczyka, o zacieśniającej się współpracy AM z Izbą Lekarską.
System kształcenia ustawicznego, w moim przekonaniu, powinien powstać z połączonych wysiłków wielu organizacji i instytucji medycznych, koordynowanych (w sensie organizacyjnym) przez izby lekarskie. Pod tym względem uczucie zazdrości może wywołać sytuacja w Czechach, opisana przez dr. Słowika.
Koledzy, którzy przyjechali z wielu regionalnych izb lekarskich, pytali mnie, czy po tak wielu ciekawych wypowiedziach dojdzie wreszcie do działań praktycznych. Przyznaję, że jest to również przedmiotem mojej troski. Myślę, że Izba warszawska (a po niej inne) nie uniknie spełnienia obowiązku utworzenia ośrodka zajmującego się wyłącznie ustawicznym kształceniem i doskonaleniem zawodowym lekarzy.
Nie mając innych możliwości sprawdzenia opinii znakomitych uczestników konferencji, powtórzyłem na zakończenie pytanie o konieczność zbudowania formalnego systemu kształcenia ustawicznego.
Przeważająca liczba uczestników uniosła ręce, głosując na „tak”. Jedna osoba była przeciwna, pozostałe zapewne jeszcze nie miały jasno określonego zdania. To orientacyjne głosowanie, niemające w sensie decyzyjnym żadnego znaczenia, wzbudziło jednak we mnie uczucie umiarkowanego optymizmu.
Dzieląc się na gorąco powyższymi refleksjami, chciałbym również dodać, że relacja dotycząca tego, co działo się 11 stycznia 2003 roku w Sali Senatu Akademii Medycznej, była pełna i obiektywna. Sądzę, że do większości problemów i istotnych wypowiedzi, które usłyszeliśmy w czasie konferencji, trzeba jeszcze będzie wielokrotnie powracać.

Chciałbym podziękować Kolegom, z Komitetu Organizacyjnego, Tadeuszowi Chruścielowi, Annie Święcickiej, Konradowi Pszczołowskiemu, Jarosławowi Kosiatemu, Emilii Tarasiuk, Tadeuszowi Pawlikowskiemu i Rafałowi Bednarczykowi – za pomoc i pełne entuzjazmu zaangażowanie.
Szczególne podziękowania należą się sekretarce Komisji Współpracy z Zagranicą, Julicie Kiwatyniec.

Krzysztof SCHREYER
przewodniczący Komisji Współpracy z Zagranicą,
przewodniczący Komitetu Organizacyjnego

Archiwum