21 czerwca 2003

Uważam, że…

Wszyscy zdajemy sobie sprawę z wyzwania, jakie stawia przed nami członkostwo w Unii Europejskiej. Zdajemy sobie również sprawę, jak wiele nadziei, ale i lęków wiąże się z chwilą, w której polscy lekarze i polscy pacjenci spotkają się z unijnymi lekarzami i unijnymi pacjentami.

Integracja z UE jest dla środowiska lekarskiego wielką nadzieją, ale także obawą o ewentualne skutki wynikające z dysproporcji standardów. Mamy obawy, ale mamy też poczucie własnych wartości – powiedział minister zdrowia Leszek Sikorski w czasie jednego z licznych spotkań, jakie przedstawiciele rządu odbyli tuż przed referendum. Nasz resortowy minister jest przekonany, iż atutem jest poziom wykształcenia i przygotowanie do zawodu polskich lekarzy, dzięki czemu część z nich znajdzie miejsca pracy w krajach Unii, a nadzieją – wspólne programy badawcze, dostęp do nowych technik informatycznych, co oznacza podniesienie poziomu wiedzy, a tym samym – standardów medycznych.

Przypomnę jednak, że aby utrzymać poziom wykształcenia i utrzymać miejsca pracy, musimy, jako środowisko, mieć warunki – przede wszystkim finansowe – do doskonalenia zawodowego i do utrzymania naszych praktyk, co powinno być – a nie jest – przedmiotem troski naszego ustawodawcy.

Pytanie o naszą wolę wejścia do UE zbiegło się z informacjami o zagrożeniu niebytem kolejnych szpitali,
z niewesołymi wieściami z Narodowego Funduszu Zdrowia, z kolejną falą protestów lekarzy i pielęgniarek. Z tymi problemami będziemy się musieli uporać sami.

Jednocześnie perspektywą i szansą dla nas i naszych pacjentów są unijne standardy, które przecież
w końcu Polska będzie musiała osiągnąć. Przypominają się słowa jednego z publicystów: historia pokazuje, że koniunktura w tej części Europy nie trwa wiecznie, trzeba więc tę szansę wykorzystać.

Andrzej Włodarczyk

Archiwum