25 marca 2004

Od redaktora naczelnego

Dla obywateli Rzeczypospolitej dobrze funkcjonująca służba zdrowia jest jednym z podstawowych wyróżników, za pomocą których oceniają funkcjonowanie państwa. Trzeba uczynić wszystko, co można, aby stworzyć system jak najlepiej funkcjonujący – powiedział w lutym br., w czasie konferencji prasowej w Instytucie Kardiologii w Aninie, premier Leszek Miller. Zestawienie tego stwierdzenia ze styczniową decyzją Trybunału Konstytucyjnego w sprawie NFZ daje wiele do myślenia.

Tymczasem nad stworzeniem tego jak najlepiej funkcjonującego sytemu myślą zespoły ekspertów. Aby nowe rozwiązania (zgodnie z decyzją Trybunału) zaczęły funkcjonować od stycznia 2005 r., ustawa (wraz z rozporządzeniami), na zdrowy rozum, powinna zostać uchwalona, podpisana przez prezydenta i opublikowana – do końca czerwca br. Tylko taka perspektywa dałaby możliwość przygotowania się wszystkich świadczeniodawców do nowego roku, nie mówiąc już o planie budżetu państwa! Ponieważ nasz system ochrony zdrowia od ponad 7 lat reformowany jest na chybcika, strach myśleć, co będzie dalej. Minister zdrowia Sikorski został zobowiązany do opracowania projektu nowej ustawy do końca marca br.

Jest jeszcze jeden problem – w jednym z wywiadów szef rządu powiedział: (…) widzę problemy przed następną ustawą, Trybunał nie powiedział, jak to powinno być zrobione. (…) Chodzi o to, żeby powiedział na tyle jasno, czego nie zakwestionuje w przyszłości, żeby dać wskazówkę ustawodawcy.

Cytowałam niedawno Tomasza Jastruna, muszę zacytować raz jeszcze, bo niestety – jesteśmy jak nadzy w pokrzywach.

Ewa Gwiazdowicz

Archiwum