19 kwietnia 2004

Okiem Adama Galewskiego (rewizora)

„Puls” ukazuje się pod koniec miesiąca. Ten numer, „zjazdowy”, powinien dotrzeć do Czytelników pod koniec marca. Będzie to przedostatni zjazd budżetowy w tej kadencji. Następny za rok. A za półtora roku – wyborczy. Komisja Rewizyjna w okresie międzyzjazdowym odbyła pięć posiedzeń w pełnym składzie oraz szereg zebrań zespołów kontrolnych. Informowałem o nich na bieżąco Czytelników „Pulsu”. Przypomnę tylko, że zajmowaliśmy się:

  • wydawaniem pieniędzy na ważne uroczystości i imprezy,
  • ściągalnością składek,
  • umowami zlecenia i cywilnoprawnymi z pracownikami etatowymi Izby,
  • zatrudnieniem w Izbie,
  • gospodarką materiałowo-magazynową.

Nie wszystko udało nam się załatwić. Moim zdaniem, Izba niepotrzebnie rozrasta się w etatowych pracowników. To stał się ogromny zakład pracy. Mnożą się więc potrzebne (windykacja składek) i zupełnie zbędne stanowiska pracy. Tylko patrzeć, jak będziemy załatwiać kartofle na zimę czy prowadzić przedszkole dla dzieci pracowników.
Prezes jako pracodawca musi pojąć, że Izba jest dla lekarzy dla załatwiania i dbania o ich istotne sprawy, i to nie jest żadna łaska. Bo płacą składki na pensje, prezesa też. Będę o to walczył do upadłego.
Jaki jest wynik naszej ostatniej kontroli w zakresie gospodarki magazynowej? Stwierdzono:

  • brak przestrzegania procedur, a szczególnie obowiązującej instrukcji sporządzania, obiegu i kontroli dokumentów w OIL,
  • brak należytej staranności w wykonywaniu obowiązków służbowych przez magazyniera,
  • stwierdzono niedobór 786,47 zł,
  • winny ma być obciążony finansowo (odwołał się).

Najważniejszy wniosek, że zrobiono wreszcie porządek, każdy nasz grosz się liczy i nie może być rozrzutności. Dokładne sprawozdanie Komisji zawarte jest w informatorze zjazdowym.
Pod koniec marca ma się odbyć walne zgromadzenie spółki córki naszej Izby, czyli Medbrokera. Zostałem zaproszony, postaram się w nim uczestniczyć,
a moich wyborców poinformuję o wszystkim na łamach „Pulsu”.
Po kompromitującym posiedzeniu ORL 30 stycznia, o czym informowałem w poprzednim „Pulsie”, i moich pisemnych interwencjach – 11 lutego Prezydium dokonało analizy i na dzień 20 lutego zwołało nadzwyczajne posiedzenie Rady. Trudno uwierzyć, ale nastąpiła metamorfoza. Pełne przebudzenie. Siedziałem 1 godzinę i 45 minut, bo tyle trwało zebranie, oczarowany sprawnością obrad. Żadnego gadulstwa. Naprawiono błędy w uchwale dotyczącej Ośrodka Doskonalenia Zawodowego Lekarzy. Doprecyzowano zasady przyznawania Odznaczenia LAUDABILIS. Do tego przyjęto sprawozdania na zjazd, a nawet wykonanie budżetu, wraz z jego projektem na 2004 rok. Wychodząc, pogratulowałem prezesowi. Oby tak zawsze było.

Nasza korporacja uchwala różne stanowiska zarówno na szczeblu naczelnym, jak i okręgowym. Na uwagę zasługuje nowe stanowisko dotyczące przygotowanych projektów ustaw o restrukturyzacji zakładów opieki zdrowotnej, które muszą się stać spółkami prawa handlowego, obowiązkowo. Jest to oczywiście otwarcie ścieżki do likwidacji wielu szpitali i SPZOZ-ów. Wiadomo, że część naszych zakładów jest niepotrzebna. Ale czy trzeba aż tak pokrętnych sposobów? Nie lepiej uczciwie rozpocząć te nieuchronne procesy rynkowe, w sposób stopniowy i cywilizowany? Ilu z nas straci pracę? Co z personelem średnim?

Małą siłę przebicia ma nasza korporacja. Może za bardzo żyje swoimi problemami. Kisimy się we własnym sosie. Walczymy o płatne stołki. Same „stanowiska”, nawet najlepiej napisane i uchwalone, nie pomogą. I tak żaden z decydentów chyba nawet tego nie czyta. Przykre. Warto więc pomyśleć nie tylko o zmianie stylu pracy naszych działaczy, ale i programie. Mnożące się nowe związki i „porozumienia” itd. są bardziej skuteczne. A to Izba, jako obowiązkowa korporacja, winna działać efektywnie na rzecz swoich członków.

Minął karnawał, jest post. Mamy się czym martwić. Smacznego jajeczka i wesołych Świąt. Ciekawym donoszę, że będę je spędzał za „wielką wodą”. Pomyślności.

Archiwum