26 maja 2004

Na pierwszy rzut oka

Projekt ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (z 6 kwietnia br.), liczący prawie 250 artykułów, nie może być precyzyjnie opiniowany a vista. Ale po przejrzeniu rozdziałów projektu i najistotniejszych, zawartych w nim przepisów – można go uznać za wysoce niezadowalający.

Już sam fakt, że ponad czterdzieści stron poświęcono strukturze organizacyjnej Funduszu oraz obiegowi dokumentów, rozmnożonych chyba ponad rozsądne rozmiary – może budzić niepokój. Wydaje się, że autorzy potraktowali operacje „na papierach” jako ważniejsze od obsługi pacjenta.
Twórcy projektu koncentrują się więc na sprawach formalnych – choć jego sensem powinno być zapewnienie opieki zdrowotnej osobom jej wymagającym – i to, zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, na równych prawach. Niestety, zasadnicze problemy – jak na przykład gwarancje, aby plany zdrowotne tworzone były na podstawie kompletnych i rzetelnych danych, w ścisłym współdziałaniu z organami samorządu terytorialnego (i to przede wszystkim ośrodków metropolitalnych, będących siedzibami wyższych uczelni medycznych) – zostały zupełnie zmarginalizowane.
Projekt ten nie spełnia wymogów zawartych w wyroku Trybunału – natomiast niektóre zawarte w nim przepisy budzą zdumienie. Można się obawiać, że przepis artykułu 10 (o zadaniach powiatów) stanie się pretekstem zahamowania restrukturyzacji sieci szpitalnej, a art. 172 (o możliwości odstąpienia od bezpłatnego leczenia) można wręcz uznać za korupcjogenny.
Dokument trudno ocenić pozytywnie. Chcąc uniknąć przeniesienia nierozwiązanych problemów na rok 2005 – trzeba natychmiast podjąć pracę nad stworzeniem przepisów uwzględniających realną sytuację w Polsce, a niekoniecznie przyjmować rozwiązania, które w innych rozwiniętych krajach też nie spowodowały radykalnej poprawy.

Jan CZERWIŃSKI

Archiwum