24 marca 2005

Do zmian potrzebna jest akceptacja środowiska

Żaden generał nie wygra bitwy, mając przeciwko sobie swoje wojsko.

Z posłanką Elżbietą RADZISZEWSKĄ rozmawia Ewa Gwiazdowicz

Ustawa stała się polem gry politycznej w stopniu dotychczas niespotykanym, to destrukcja stanowienia prawa… Tak minister zdrowia skomentował odrzucenie przez Sejm projektu ustawy o pomocy publicznej i restrukturyzacji publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Platforma Obywatelska należała do zagorzałych przeciwników tego projektu…

– Jest oczywiste, że na sali sejmowej i senackiej wygrywa większość. Z naszej strony nie było żadnej gry politycznej. Od 15 miesięcy, kiedy to projekt został wniesiony do laski marszałkowskiej, Platforma Obywatelska mówiła, że projekt jest zły, wnioskowaliśmy o odrzucenie go w pierwszym czytaniu. Niestety, wtedy nie znalazła się większość, by go odrzucić – a szkoda, bo zmarnowanych zostało 15 miesięcy. A może przez ten czas udałoby się wypracować inny sposób na zrestrukturyzowanie (o wiele mniejszych wtedy) długów szpitali.

Projekt ustawy podczas prac sejmowych był jednak zmieniany przez rząd wielokrotnie, była też mowa o kolejnych poprawkach – w Senacie.

– To znaczy, że rząd nie ma jasno sprecyzowanego stanowiska, jak problem należy rozwiązać.

Minister Marek Balicki określił to „cywilizowaniem” ustawy.

– Myślę, że projekt należało ucywilizować przed skierowaniem go do laski marszałkowskiej i wtedy należało go uzgadniać z partnerami społecznymi. A tak, dopiero pod wpływem opinii zewnętrznych, była pierwsza, druga i trzecia autopoprawka i poprawki w trakcie drugiego czytania w Sejmie. Tuż przed trzecim czytaniem pojawiła się zapowiedź kolejnych zmian – w Senacie. A więc mieliśmy uchwalić coś, czego nie było. Trzeba również pamiętać, że nie tak dawno Senat nie posłuchał rządu i – wbrew niemu – uchwalił podatek 50% od dochodów osobistych osób fizycznych.

Platforma Obywatelska złożyła własny projekt ustawy o pożyczkach dla publicznych zakładów opieki zdrowotnej.

Głosując przeciw ustawie o pomocy publicznej, zapowiedzieliśmy projekt rozwiązania problemów szpitali po to, by nie powstała próżnia legislacyjna. Zawartość tego projektu uzgadniałam osobiście z przedstawicielami środowisk medycznych i samorządów terytorialnych już wtedy, gdy przychodzili oni do marszałka Cimoszewicza, apelując o nieprzyjmowanie kontrowersyjnej ustawy. W tym roku w budżecie państwa (po raz pierwszy zresztą) w rezerwie celowej zapisano 2,2 mld zł jako pożyczki dla SP ZOZ-ów. Te pieniądze należy więc ustawowo pożyczyć placówkom. Nasz projekt mówi o trybie udzielania, spłaty i umorzeń pożyczek. Uważam, że ważna jest świadomość, że wszystkie zakłady mają równe szanse i każdy zakład tę pożyczkę dostanie.

Można spotkać się z opinią, że Państwa projekt to proste rozdawnictwo.

– To nie jest rozdawnictwo. To nie jest kiełbasa wyborcza. Tylko wypełnienie zobowiązania wynikającego z „ustawy 203”.

Co dalej?

Program restrukturyzacji najbardziej zadłużonych zakładów i czas naprawy trzeba rozłożyć na kilka lat. Przy zadłużeniu przekraczającym np. dwuletni lub trzyletni kontrakt z NFZ pożyczka musi być wieloletnia, a zakład musi uzyskać gwarancję, że przez tych kilka lat, kiedy trwa proces naprawczy, ma kontrakt. Jednak przekształcenia z takimi rygorami, jakie były zawarte w projekcie odrzuconej ustawy (np. SUP-y), są nie do przyjęcia. Równocześnie trzeba w trybie ekspresowym wystandaryzować świadczenia i rzetelnie je wycenić, bo jednym z podstawowych problemów jest niedoszacowanie świadczeń przez NFZ – im więcej placówka wykonuje procedur, tym większy generuje dług.

Pani poseł, jak to osiągnąć?

Każdy, kto kieruje się zdrowym rozsądkiem, ma świadomość, że system i ludzie w tym systemie – pracownicy i pacjenci
– nie wytrzymają kolejnej rewolucji. Wprowadzanie ładu prawnego i finansowego wymaga współgrania wszystkich elementów systemu, także elementów władzy wykonawczej – wszystkich ministrów. Sądzę, że gdyby osiągnięto porozumienie wtedy, gdy powstawał projekt ustawy o pomocy publicznej, ustawa zostałaby uchwalona. Zmiany należy wprowadzać także z akceptacją środowiska. Żaden generał nie wygra bitwy, mając przeciwko sobie swoje wojsko.
Ü

Archiwum