11 kwietnia 2006

listy

Po przeczytaniu artykułu „Refleksje na temat doskonalenia zawodowego” w „Pulsie” w nr 2/2006 postanowiłam napisać, jak ta sprawa wygląda z punktu widzenia lekarza pracującego na obrzeżach województwa mazowieckiego.

Jestem młodą lekarką dentystką. W zawodzie pracuję od 3 lat – na umowę o pracę u tego samego pracodawcy, również stomatologa. Przez ten czas moje zarobki sukcesywnie ulegają degradacji: 2003 r. – 1000 zł netto, 2004 r. – 1000 zł netto, 2005 r. – 994 zł netto, styczeń 2006 r. – 994 zł netto, mimo że przez cały czas pracuję w tej samej placówce i na tym samym stanowisku (kontrakt z NFZ). Dlaczego?
Od roku pracuję również prywatnie na 30%, dochody te są porównywalne do ww. Pracując 6 dni w tygodniu, poza domem spędzam często ponad 10 godzin dziennie. Mam troje małych dzieci i pracując wraz z mężem (nie jest lekarzem), nie jestem w stanie bez wyrzeczeń opłacić sobie kursu dokształcającego o takiej tematyce, jakiej bym chciała. Ceny kursów „dobrych” dydaktycznie stanowią bowiem duży odsetek moich dochodów.
Zauważyłam również wśród znajomych, że głównym kryterium doboru kursu, tak jak
i w moim przypadku, jest: 1. – cena, 2. liczba punktów, 3. temat. Czytając ogłoszenia o możliwościach dokształcenia, nietrudno zauważyć, że kursy stomatologiczne kosztują powyżej 200 zł (oprócz Akademii Medycznej – 100 zł), ogólnolekarskie zaś, np. hematologia – 50 zł, a liczba punktów generalnie jest taka sama. Dlaczego?
Najbardziej pesymistyczne jest to, że tej nowej wiedzy nie możemy wykorzystać w pracy, bo albo nie jest to refundowane przez NFZ, albo pacjentów na to nie stać.
Dziś, mając 28 lat, czekając dalej na lepsze jutro, zastanawiam się, czy warto było ponosić te wyrzeczenia i koszty (kredyt studencki, który spłacam), aby spełnić marzenia…

Joanna
Nazwisko i adres do wiadomości redakcji

Od pacjenta

W moim dość długim życiu miałem kontakt z wieloma lekarzami. Lekarza takiego, jak dr Beata DYMIŃSKA, pracująca w Serocku, spotyka się niezwykle rzadko. Jest lekarzem nie tylko z wykształcenia, ale i z powołania.
Jej diagnozy są trafne, a zapisane leki skuteczne i niedrogie. Oprócz wiedzy medycznej dysponuje wiedzą psychologiczną i społeczną. Zawsze jest w stanie pocieszyć pacjentów, no i oczywiście ulżyć w dolegliwościach.
Jest to nie tylko moje zdanie. Oczekując w kolejce do gabinetu, niejednokrotnie słyszałem identyczne opinie innych pacjentów – starych i młodszych, reprezentujących różne środowiska.

Jerzy Woźniak

Archiwum