2 marca 2007

Cyryl? Raz w tygodniu!

Przepis dla ospałych decydentów (by w końcu zaczęli cokolwiek robić w sprawie polskiej medycyny). Do znudzenia: podwyżka nawet o 30% od prawie zera to wciąż prawie zero (tu, w przeciwieństwie do pewnej reklamy, prawie nie robi różnicy).

Niedawno przeszedł nad Polską orkan zwany Cyrylem. Potężne wietrzysko – robi wrażenie i ogromne szkody. Zaraz po przejściu huraganu widziałem w telewizji wypowiedzi umęczonych naprawianiem szkód strażaków i pracowników pogotowia energetycznego – jaki to był ciężki dyżur, że całą noc mieli nieprzespaną, jak to nieludzko byli zmęczeni, kiedy po pracy wracali do domu. Przez kilka dni ich ciężka praca była omawiana w mediach kilkaset razy (kilkanaście razy w każdej stacji telewizyjnej i radiowej).
Nie śmiem się śmiać z ich pracy, bo sam pokornie czekałem, aż mi prąd włączą. Doceniam ich wysiłki, bo bardzo dobrze wiem, co to znaczy przez całą noc pracować. Ale zastanówmy się, jak często huragany przechodzą nad Polską i jak często strażacy czy pracownicy pogotowia energetycznego mają takie dyżury? My, lekarze, takie Cyryle mamy średnio 1-2 razy w tygodniu (zależy, jaki dyżur się trafi).
Kilka dni po przejściu Cyryla, na dyżurze uratowałem dwie osoby od śmierci i trzy od ciężkiego kalectwa. I nikt o mojej chwale nie trąbił w mediach przez kilka dni. A i o moich koleżankach i kolegach, którzy mieli równie pracowite dyżury, też nikt nie wspominał. A mogli przecież powiedzieć w „Wiadomościach”: Wczoraj w całej Polsce lekarze uratowali od pewnej śmierci 100 osób, od ciężkiego kalectwa 400, a od innych poważnych chorób ponad 1000 osób. I tak codziennie.
W związku z tym zmęczeniem nalegam, by decydenci skończyli teoretyczne rozważania oraz inne jałowe dysputy i w końcu spłodzili przepis mówiący o tym, że lekarze po dyżurach powinni mieć NAKAZ wyjścia z pracy. W razie konieczności pozostania w szpitalu ordynator powinien napisać wyjaśnienie, dlaczego ten zmęczony lekarz (potencjalnie niebezpieczny dla pacjentów) ma wciąż pracować i jakie będzie za to wynagrodzenie. A po tak długiej pracy należy odwieźć doktora do domu (sam nie powinien prowadzić samochodu).
Cieszy wygrana batalia dr. Misia. Czy to jednak znaczy, że my, lekarze, sami mamy naprawiać błędy i niedopatrzenia polityków?

Makaron razowy z pesto

Przepis proponuję tym, którzy próbują sytuację w ochronie zdrowia poprawić. Potrawę przygotowuje się błyskawicznie, dzięki czemu decydent będzie mógł zaoszczędzić czas na intensywne myślenie.

Składniki:
& 100 g makaronu,
– łyżeczka soli kuchennej,
– łyżka oleju,
– 2 łyżeczki pesto,
– 2 łyżeczki utartego sera typu parmezan.

Wykonanie:

Makaron ugotować al dente – według instrukcji na opakowaniu (tu potrzebna jest sól), następnie odcedzić, położyć na talerz. Posypać parmezanem i polać olejem, następnie wymieszać. Odczekać 2 minuty (by ser się rozpuścił) i dodać pesto. Wziąć do ręki widelec i jeść (długo przeżuwać).
Smacznego!

Michał MULARCZYK

Lek. Michał Mularczyk (michal@mularczyk.pl), autor dietetycznej części książki „Dieta bez wyrzeczeń”, asystent Pracowni Hemodynamiki Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego w Warszawie

Archiwum