17 czerwca 2009

Kardiolog-informatyk-wynalazca. Profesor Mariusz Jan Stopczyk

Świadkowie i twórcy półwiecza medycyny

Salus aegroti suprema lex esto.
Uczciwość, rzetelność lekarza jest przez to.

Wymyślone przeze mnie motto nie było znane Mariuszowi, ale już w chwili wyboru medycyny, podczas studiów i przez całe życie lekarskie służył humanizmowi, wiedzy i miłości. Ten niezwykły, skromny, wielki człowiek – Mariusz J. Stopczyk godnie otwiera cykl „Świadkowie i twórcy półwiecza medycyny”. Jego idea to stałe dążenie do doskonalenia się, odkrywania coraz to nowych możliwości skutecznego i rzetelnego leczenia człowieka chorego, z respektowaniem jego prawa do ratowania życia, jako najwyższej wartości. Rzadko jednak nawet najszczytniejsza myśl zostaje wcielona w życie, jak słowo, które nie zawsze staje się ciałem. Stopczyk dokonał tego, poświęcając się bez reszty.

Pół wieku temu, gdy razem zaczynaliśmy studia medyczne, Mariusz był jednym z wielu chłopców, z siedemnastoletnią głową pełną nadziei i pomysłów, z urzędowo stwierdzoną dorosłością. Czarna czupryna, oczy za okularami w czarnej oprawie, drobny, energiczny.

Szybko przysiadł się do koleżanki, równie czarnowłosej jak on, Krysi Wilbik. I tak już zostało. Zawsze razem. Dwie czarne głowy plus miłość. Po latach spotkaliśmy się na radiologicznym stażu specjalizacyjnym i Mariusz powiedział mi, że studia są po to, aby poznać żonę, bo medycyny nauczyć się trzeba po studiach. Krystyna stała się kobietą jego życia, stworzyła dom, sama ambitnie doskonaliła się w swej specjalności, urodziła Mariuszowi dwoje dzieci (Piotra
w 1958 r., Joannę w 1962 r.).

Już w czasie studiów wymarzył sobie kardiologię. W studenckim kole naukowym pod egidą kliniki prof. Z. Askanasa napisał kilka bardzo dobrych prac naukowych, które zostały zauważone i nagrodzone. Jego życie podyplomowe stało się kontynuacją tego naukowego wstępu, w tej samej klinice. Specjalizacja pierwszego i drugiego stopnia w dziedzinie interny, następnie z kardiologii, studia doktoranckie (1962 – 1965) i praca na temat badań eksperymentalnych nad elektrokinetyką i mechanokinetyką zespołu Wolfa-Parkinsona-White’a. Trzy lata później praca habilitacyjna – „Metoda rejestracji potencjału lokalnego z powierzchni klatki piersiowej”. W 1970 r. otrzymuje tytuł docenta w Instytucie Kardiologii. Praca habilitacyjna Stopczyka jest odnotowaniem wielkiego pionierskiego odkrycia w skali światowej. Pierwszy raz udało się zapisać czynność węzła zatokowego serca, czyli sprawdzić, jak działa centrala kierująca pracą silnika życia – ludzkiego serca. Ambitny zapaleniec patrzy dalej, zaczyna rozumieć, że trzeba poszerzyć kardiologię o tajniki techniczne, użyć ich dla skuteczniejszych działań lekarskich. Uczy się w kraju i za granicą, aby stać się kompetentnym kompanem inżynierów i wiedzę techniczną włączyć do medycyny. W 1979 r. rozpoczyna pracę w Instytucie Biocybernetyki i Inżynierii Biomedycznej Polskiej Akademii Nauk, jako docent, następnie profesor. Kieruje stworzonym przez siebie Zakładem Bioinżynierii Klinicznej i Doświadczalnej. Zostaje zastępcą kierownika ogólnopolskich problemów naukowo-badawczych w zakresie bioinżynierii. W tym samym czasie zaczyna pracę w Szpitalu Wolskim. W dziupli budynku nadającego się do rozbiórki diagnozuje zaburzenia rytmu, wszczepia i kontroluje rozruszniki serca, współpracuje z chirurgią i Pracownią Hemodynamiki. Pracuje nad systemem automatycznego dozowania leków antyarytmicznych, hypo- i hypertensyjnych, bada też systemy wspomagania krążenia.

Jego miejsce pracy na terenie Szpitala Wolskiego kojarzy mi się z paryską szopą małżonków Marii Skłodowskiej i Piotra Curie, narodzinami radu, polonu i dwóch nagród Nobla największej uczonej świata. Pionierskie i charyzmatyczne działania, jak świat światem, są do siebie podobne. Zwykle skromność sygnalizuje wielkość. Wczesna profesura nadzwyczajna i zwyczajna. Stopczyk działa na różnych polach. Sympozja, zjazdy krajowe i międzynarodowe. Prowadzi sesje, czekają na głos mądrego Polaka od Tokio do Nicei, gdzie otrzymał tytuł honorowego obywatela. Amerykanie proponują, aby pracował w Houston, wiadomo, że miałby tam doskonałe warunki do pracy naukowej. Odmówił, bo tylko w Polsce, w Warszawie była jego praca, jego dom i wrócił do rudery przy wolskim szpitalu, aby dalej „rozdawać” życie. Mariusz był prawdziwym patriotą, wtedy gdy dał kosza Amerykanom, kiedy w stanie wojennym dostarczał papier na solidarnościowe ulotki, był najlepszą reklamą polskiego stanu lekarskiego i kochał miejsce swego urodzenia. Przecież właśnie tu, w Warszawie, w 1935 r. przyszedł na świat, w inteligenckiej rodzinie Aliny i Jerzego Stopczyków. Tu, w Warszawie, przeżył okupację, pierwsze nauki i świadectwa z niemiecką pieczęcią, potem szkoła średnia i matura w Liceum im. S. Staszica. „Byłem przeciętnym uczniem, a dyplomu z odznaczeniem też nie otrzymałem”, powiadał, śmiejąc się.

Patriotyzmem Mariusza było stałe rozsławianie polskiej medycyny na świecie. Współpraca z wieloma ośrodkami zagranicznymi, np. Cardiology Department Karolinska University w Huddinge w Szwecji, Cardiology Department University of Nice we Francji, University of Techonology w Finlandii, University of Detroit w USA. Ponad 150 prac w czasopismach krajowych i zagranicznych, co druga mogłaby być rozprawą doktorską, patenty wynalazcze, kilkanaście książek i podręczników w zakresie kardiologii i bioinżynierii wydawanych w Polsce i za granicą. Członek Rad Naukowych Wydziału Lekarskiego AM w Warszawie, Instytutu Biocybernetyki i Inżynierii Biomedycznej PAN, Centralnego Ośrodka Techniki Medycznej Ministerstwa Zdrowia, Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Techniki Medycznej „Ormed”, Ośrodka Badawczo-Rozwojowego „Tamed”, a także Komitetów Naukowych Biocybernetyki i Inżynierii Biomedycznej PAN, Terapii Doświadczalnej, Nauk Podstawowych, Stowarzyszenia Elektryków Polskich. Promotor i recenzent licznych rozpraw na stopień doktora i doktora habilitowanego w zakresie kardiologii i bioinżynierii. Lider Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, założyciel i przewodniczący Sekcji Stymulacji Serca PTK, członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Fizyki Medycznej. Mariusz to także wieloletni członek Zarządu Światowego Stowarzyszenia Stymulacji Serca, reprezentował Polskę w Europejskiej Roboczej Grupie Stymulacji Serca, działał w European Society of Cardiology Working Group on Cardiac Pacing Member of the Nucelus. Przez cztery lata Stopczyk był redaktorem naczelnym Kardiologii Polskiej, a także członkiem rad redakcyjnych czasopism naukowych, takich jak Pacing and Clinical Electrophysiology, International Journal of Biomedical Engineering, Postępy Fizyki Medycznej. Radośnie witał polską niezawisłość. Nigdy nie angażował się w partyjne zależności podległego czasu, wspierał „Solidarność”, otrzymał za to oficjalne podziękowanie, chętnie więc ruszył do pracy w samorządzie lekarskim. Zostaje wiceprezesem reaktywowanej Naczelnej Rady Lekarskiej pierwszej kadencji. Fakt ten świadczy, że Mariusz Stopczyk był osobą popularną w środowisku lekarskim, czytelna była jego prawość i wierność humanizmowi. Władze państwowe, uczelniane i resortowe odznaczają Mariusza. To wiele prestiżowych nagród. Otrzymał Nagrody Rektorskie Akademii Medycznej, dwie nagrody Ministra Przemysłu Maszynowego, Srebrną i Złotą Odznakę NOT, Nagrodę Sekretarza Naukowego PAN i Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.

Mariusz bardzo kochał swych najbliższych, martwił się, że tak bardzo zaangażowany zawodowo, nie był w stanie poświęcić im tyle czasu i uwagi, ile mogli od niego oczekiwać. Lubił urlopy rodzinne, obserwował wtedy swe wspaniałe dzieci. Cieszył się z sukcesów ambitnej żony, która zdobyła sobie solidne i godne miejsce w klinicznej pediatrii. Krystyna i Mariusz byli dobrym małżeństwem, rozumieli się zawodowo, oboje trwali zawsze w wierze, tak wychowywali dzieci. Rozmawiali z Janem Pawłem II w Watykanie. Nasz Kochany Papież serdecznie witał człowieka skromnego i wielkiego nie tylko nauką, ale oddaniem dla chorych, dążącego ku Bogu najprostszą drogą prawego życia.

W pełni sił twórczych dopada go choroba. Norwidowskie nieszczęście, które zawsze w nieodpowiednim momencie staje w drzwiach i po prostu jest. Trzeba wtedy mieć oddanych bliskich, a nadzieję czerpać z wiary i miłości. Zaczynają się lata próby walki o życie, rehabilitacja. Tragiczna śmierć córki Joanny. Hiobowy splot wydarzeń. Trzeba to wszystko przetrwać i wierzyć, że każde nieszczęście ma odległy i znany tylko Bogu sens. Po długim czasie walki Mariusz odszedł – 5 września 2002 roku. Przeżył 67 lat.

Trudno pisać o człowieku godnym książki i zamknąć to wielkie życie w artykule prasowym. Pamiętają o Mariuszu wdzięczni, obdarowani życiem pacjenci, koledzy lekarze, dla których powinien być wzorem, nawet dla tych stojących u progu wielkiej kariery profesorskiej. Życie Mariusza uczy pokory wobec uprawianej nauki, jej ograniczeń w imię zasad moralnych. Dopiero co pochowaliśmy profesora Zbigniewa Religę, nieco młodszego kolegę naszego Mariusza. Kiedyś siadywali przy jednym stole, dziś, za Bramą Wielkiej Ciszy dokończą dysputę o zdrowym i czułym ludzkim sercu. Współczesna medycyna, coraz mądrzejsza, wymaga oczyszczenia, odrodzenia, musi spojrzeć na człowieka z bliska, nie z piedestału hermetycznej nauki. Bądźmy, my lekarze, wielcy przez kulturę i skromność i idźmy dobrą drogą wytyczoną przez Mariusza Stopczyka.

Jolanta ZARĘBA-WRONKOWSKA

Archiwum