18 października 2009

Poradnik dla znajomych

Moi znajomi, jak również członkowie rodziny nierzadko zwracają się do mnie z pytaniem, czy znam jakiegoś dobrego lekarza od serca, wątroby czy też innych podrobów. Odpowiadam: – Znam bardzo wielu lekarzy różnych specjalności, tylko że znam tych z mojego pokolenia. Przeważająca większość z nich jest, tak jak ja, na emeryturze, to znaczy, że jesteśmy już „na bocznym torze”; natomiast lekarze, którzy pracują, przeważnie nie znają swoich starszych kolegów. Kiedy zapuka się do drzwi gabinetu i oświadczy: „Jestem lekarzem”, przeważnie padają słowa: „Proszę zaczekać na korytarzu” (nawet jeśli w gabinecie nie ma pacjenta). Czeka się więc w kolejce wraz z innymi. Takie dzisiaj panują zwyczaje, dawniej nie do pomyślenia.
Przemożna siła pieniądza łagodzi te obyczaje. Mam na myśli prywatną, niepubliczną służbę zdrowia. Jak podaje „Polityka” (nr 18 br.), już prawie 60 proc. Polaków, jak wynika z badań CBOS-u, korzysta z usług prywatnej służby zdrowia, przynajmniej sporadycznie.
Proponuję zatem, będąc chorym, zastosować się do następujących zaleceń:
1. Broń Boże nie korzystaj z usług publicznych zakładów służby zdrowia (pomijam tu przypadki nagłe, gdzie konieczna jest pilna hospitalizacja), bowiem stracisz nerwy i czas. Pieniądze, które ZUS zdziera z twojej pensji lub emerytury, nigdy nie zostaną przelane na twoje konto, nawet jeśli całe życie nie chorowałeś.
2. Wybierz sobie dowolną prywatną placówkę służby zdrowia. Wejdź do środka. Przywita cię z miłym uśmiechem rejestratorka i poinformuje o opłatach, jakie będziesz musiał uiścić. Być może wtedy twoja wizyta się skróci (np. dostaniesz zapaści).
3. Zanim zdecydujesz się zapłacić – wybierz lekarza. W tym celu podejdź do tablicy, która z reguły wisi w poczekalni (z nazwiskami lekarzy), i wybierz odpowiadającego ci doktora. Zwykle na pierwszych miejscach znajdziesz profesorów, następnie docentów i doktorów nauk medycznych, a na końcu „zwykłych” lekarzy specjalistów.
4. Po wybraniu odpowiedniego lekarza zgłoś się do rejestratorki i wyraź chęć poddania się badaniu. Rejestratorka po raz drugi obdarzy cię uśmiechem i poda ci cenę – dowiesz się, ile twoja decyzja będzie cię kosztować.
5. Nie zapomnij wziąć portfela, oczywiście grubego, idź do kasy i płać. Będziesz usatysfakcjonowany. Prawie na 100 proc. badający cię specjalista da ci jeszcze skierowanie na badania dodatkowe (laboratorium, usg., rtg., CT lub RM i inne). Koszt tych badań może znacznie przekroczyć koszt samej wizyty.
6. Jakie będziesz miał korzyści?
Zostaniesz przyjęty stosunkowo szybko przez wybranego lekarza, który przyjaznym gestem zaprosi cię do gabinetu.
7. Wyjdziesz zadowolony, że twój portfel waży znacznie mniej, a przede wszystkim nie będziesz musiał czekać 3-6 miesięcy na wizytę u specjalisty w „państwowej” przychodni.
8. Stracisz również na wadze, bowiem, aby zrekompensować straty materialne, zaczniesz oszczędzać na jedzeniu, a wiadomo, że nadwaga jest także chorobą.
W taki oto sposób jestem w stanie pomóc wszystkim moim znajomym i rodzinie w uzyskaniu porady lekarskiej.

Jerzy Borowicz

Archiwum