10 marca 2010

Bez znieczulenia

Marek Balicki

Co to jest reforma systemu ochrony zdrowia? Komu na niej nie zależy? Takie pytania zadała minister Kopacz uczestnikom debaty zwołanej na początku lutego w Warszawie. Spotkanie zorganizowano pośpiesznie. Zaproszenia wysłano zaledwie kilka dni wcześniej. Wśród blisko dwudziestu gości, nie licząc strony rządowej, znalazła się trójka posłów, szefowa związku zawodowego pielęgniarek, przedstawiciele samorządu zawodowego lekarzy i pielęgniarek, kilku konsultantów krajowych, menedżerowie publicznych szpitali oraz przedstawicielka jednego ze stowarzyszeń pacjentów, a więc osoby, które z racji pełnionych funkcji gotowe są do udziału w spotkaniach publicznych prawie w każdym czasie.
Zabrakło ekspertów, chociaż mamy już ich w Polsce wielu, a w ostatnich latach ukazało się sporo interesujących publikacji dotyczących systemu zdrowotnego. Ale eksperci, zwłaszcza ci wybitniejsi, mają kalendarze wypełnione po brzegi i nie są skłonni przyjechać na zwołaną ad hoc debatę, w której czas wypowiedzi ograniczony jest do kilku minut. Tym bardziej, gdy jej przedmiot i cel jest nieokreślony precyzyjnie.
Mimo tych wszystkich zastrzeżeń, można było oczekiwać, że ministerstwo chce coś istotnego przekazać swoim partnerom i opinii publicznej. Inaczej przecież nie zapraszałoby tylu gości, nie byłoby tylu kamer telewizyjnych i dziennikarzy. Jednak tych, którzy na to liczyli spotkał zawód. Otwierając spotkanie pani minister nie przedstawiła żadnych nowych propozycji zmian w ochronie zdrowia, ani nawet harmonogramu i sposobu ich opracowania. A to dopiero mogłoby być podstawą do budowania, tak bardzo potrzebnego, ponadpartyjnego porozumienia w polityce zdrowotnej. Ku zaskoczeniu wszystkich, debata zaczęła się od odpytywania gości – co to jest reforma systemu ochrony zdrowia. Jeśli po dwu i pół roku rządów minister zdrowia chce ustalać nową definicję reformy, może to oznaczać jedynie, że sama przyznaje się do porażki.
Czyżby więc rzeczywistym celem debaty było szukanie winnych dotychczasowych niepowodzeń – oczywiście poza Ministerstwem Zdrowia? Jej przebieg wskazuje, że tak. Odważną próbę odpowiedzi na tytułowe pytanie: komu nie zależy na reformie systemu ochrony zdrowia podjęła na zakończenie debaty wiceprzewodnicząca komisji zdrowia. Według posłanki PO, a także pani minister – bo w czasie jej wypowiedzi kiwała głową z aprobatą – „wszystkim tym, którym zależeć powinno na reformie, tak naprawdę nie zależy”. Nie zależy politykom, menedżerowie i pracownicy nie są zainteresowani zmianami, również płatnik nie jest zainteresowany reformą, bo jest monopolistą. Nie zależy też pacjentom, bo obawiają się wszelkich zmian. I w ten sposób dowiedzieliśmy się wreszcie, dlaczego rządowi nie udała się reforma. Po prostu zawiniło społeczeństwo. Pozostaje tylko przypomnieć znane szyderstwo Bertolta Brechta o społeczeństwie, które w oczach władzy nie stanęło na wysokości zadania. Zatem władza powinna wymienić je na nowe.

Archiwum