5 października 2010

Radość ni z tego, ni z owego

Jolanta Zaręba-Wronkowska

W tytule motto Piątego Anińskiego Spotkania Przyjaciół ks. Jana Twardowskiego, hasło pogody ducha mimo kłopotów, bólu, codziennych trudów, aby zawsze odnaleźć w sobie zieloną, uśmiechniętą nadzieję.
16 czerwca przybyliśmy do Aldony Kraus, pod jej taras przy ulicy Niemodlińskiej w Aninie. Już piąty raz i to w stulecie tej dzielnicy pełnej kwiatów. Trudno wyobrazić sobie Warszawę bez anińskich ogrodów, a tych letnich kolorów bez wierszy ks. Jana.
Usiedliśmy, jak co roku, choć zawsze jest inaczej. Ta sama jest jednak atmosfera biedronkowej filozofii, w której nawet „deszcz jest uśmiechem niepogody”, a wielkie myśli są przekazywane językiem zachwyconego dziecka, prostym słowem, kolorową i znaną wszystkim metaforą, która kołysze się na wietrze motylą lekkością. Na tarasie, który co roku staje się sceną poetycką, siedział kiedyś autor tych strof i cieszył się sielskim spokojem, życzliwością ludzi wrażliwych. To tu jego sędziwość mogła liczyć biedronki i ważyć słowa ostatnich wierszy. Jest wiele osób, które dobrze pamiętają jego słowa, żarty, bo trzeba wiedzieć, że ksiądz Twardowski miał wspaniałe poczucie humoru.
Spotkanie otworzyła gospodyni, czyli Aldona Kraus, następnie przywitała nas prezydent m.st. Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, trzecim mówcą był burmistrz Anina Jacek Duchnowski. Potem już rozśpiewało się to, co Twardowskie. Były recytacje laureatów, śpiewanie piosenek ze słowami księdza poety, wspaniała, aktywna młodzież prowadzona przez twórczych pedagogów. Koncert miał wiele barw i każdy z uczestników mógł znaleźć ulubione zdanie, czy cały ukochany wiersz. Ukoronowaniem koncertu był występ Jerzego Zelnika, który zaprezentował nam kilka wierszy Twardowskiego. Aktor przyjaźnił się z księdzem Janem.
Cieszy, że Anin tak pięknie obchodzi swoje stulecie i tak godnych wybiera idoli. Ksiądz Twardowski zamieszkał tu na stałe, w klimacie domu Aldony, przy tablicy pamiątkowej przed wejściem na posesję, tu, gdzie wartę pełnią harcerze, gdzie prężą się poczty sztandarowe. Z podziwem patrzę na aktywność aninian, na piętnastoosobowy zespół organizatorów spotkania na czele z Aldoną Kraus i jej synem Sergiuszem. Co roku spotkanie kończy się przy ognisku. Jest wspólne śpiewanie i rozmowy przyjaciół, trochę po harcersku, ale przede wszystkim po Twardowsku. Było też „coś na ząb” i gorąca kawa przeciw chłodowi wieczoru. Dziękujemy naszej przyjaciółce doktor Aldonie Kraus za rozkręcenie pięć lat temu zaczarowanego koła poezji Twardowskiego, tu, w Aninie, i stałe doskonalenie koncepcji tego szczególnego koncertu. Gratulujemy zapału i sukcesu wszystkim, którzy rozumieją tę ideę i trwają w tej pracy. Wyjątkowa jest ta pani doktor Aldona, matka czterech dorodnych synów, babka szalejących „Krausiątek”, specjalistka od chorych oczu, szczególnych wierszy oraz pamięci o poezji i osobie księdza Jana Twardowskiego. „Kiedy myślimy o kimś, zostając bez niego”.

Archiwum