15 listopada 2015

Wydarzenia

„Litwo, Ojczyzno moja!…”

Krzysztof Schreyer
przewodniczący Komisji Współpracy z Zagranicą

Słowa otwierające epos Mickiewicza, dla którego, jak dla wielu pokoleń Litwinów, ojczyzną była Polska, przychodziły mi natrętnie na myśl podczas zwiedzania Wilna oraz studiowania programu Międzynarodowej Konferencji Medycznej „Historia medycyny wileńskiej”. Konferencja odbyła się 18-20 września z okazji 25-lecia istnienia Polskiego Stowarzyszenia Medycznego na Litwie.
Wystarczy wejść na strony internetowe tego stowarzyszenia, aby zorientować się, że jest to organizacja tak znacząca i na tak wielu działająca polach, że jej pełne przedstawienie w okolicznościowym artykule jest niemożliwe. Bronisława Siwica, wieloletni prezes PSM na Litwie, która przed kilkoma miesiącami ustąpiła miejsca „młodemu” Danielowi Lipskiemu, starała się ukazać działalność stowarzyszenia w pięknie wydanej książce, obejmującej działalność do 2009 r. (sponsorowanej m.in. przez wspierający wówczas finansowo Polonię Senat Rzeczypospolitej Polskiej). Znaczące podtytuły jej artykułu to: „Ochrona zdrowia i praca dobroczynna”, „Oświata medyczna”, „Pomoc praktyczna dla młodzieży polskiej”, „Doskonalenie kwalifikacji zawodowych członków stowarzyszenia”, „Imprezy towarzyskie”. W ostatnich latach działalność stowarzyszenia nic nie straciła na dynamice i zakresie.
Jubileuszowa konferencja, na której otwarciu byli również znaczący przedstawiciele władz litewskich i Uniwersytetu Litewskiego, a w której organizację znaczny wkład włożyła Federacja Polonijnych Organizacji Medycznych, na czele z prof. Markiem Rudnickim, dbającym o jej kształt naukowy, nie tylko unaoczniła znaczenie Polonii Medycznej na Litwie. Przypomniała też rzesze polskich uczonych i lekarzy wielce zasłużonych dla rozwoju medycyny polskiej i światowej, poczynając od Jędrzeja Śniadeckiego z jego „Teorią jestestw organicznych”, a kończąc na tych, którzy po II wojnie światowej uczestniczyli w organizacji życia akademickiego w Polsce. Wśród tych ostatnich byli prof. Włodzimierz Bruhl, z którego podręcznikiem zetknąłem się jeszcze na studiach, i prof. Witold Sylwanowicz, dobrze znany starszemu pokoleniu lekarzy studiujących w Warszawie.
W sesji inauguracyjnej konferencji i w jej części naukowej poznawali historię i brali czynny udział lekarze polonijni z wielu krajów świata. Wystąpili też liczni prelegenci z Polski.
Nie ma tu możliwości metodycznego wyliczenia wszystkich nazwisk i zasług wybitnych medyków, więc pozwoliłem sobie tylko na własne, wyrywkowe impresje. Nie ma też możliwości rzetelnego opisania działalności stowarzyszenia, wykraczającej poza ściśle określone ramy medycyny. Naszą delegację zafrapowała akcja restaurowania grobów polskich lekarzy na cmentarzu Na Rosie, która nie może się powieść bez sponsorów. Mam nadzieję, że pomysł włączenia się w nią Izby Warszawskiej będzie zrealizowany.
Wyjazd na konferencję był opłacaną solennie przez uczestników wycieczką autokarową z transportem sponsorowanym przez Izbę. Zwiedzanie Wilna stanowiło więc oczywisty punkt programu. Wielu uczestników było tu nie po raz pierwszy, ale – tak jak piszący te słowa – odkrywało na nowo znane miejsca oraz wiele nowych, wynajdywanych przez znakomitego przewodnika, historyka, pana Pawła Giedroycia, bratanka słynnego redaktora paryskiej „Kultury”. Patrząc na liczne tablice, popiersia i pomniki w pięknych kościołach czy na skwerach, myślałem o tym, czym byłaby Polska, polska kultura i nauka bez Wilna. Czułem się niezwykle wręcz swojsko, a przecież nikt z moich przodków nie wywodzi się z Wileńszczyzny. Mickiewicz, jego profesorowie i przyjaciele – to rzecz oczywista, a po nim szereg wspaniałych nazwisk: Mątwiłł z „kagankiem oświaty”, Syrokomla, św. Faustyna opowiadająca, jak ma wyglądać słynny na całym świecie obraz Chrystusa, którego oryginał znajduje się teraz w jednym z kościołów, itd., itd. Na koniec Józef Piłsudski. U grobu matki Marszałka, w którym znajduje się jego serce, nasza delegacja złożyła wieniec.
Pisząc wyrywkowo o swoich wrażeniach, nie chciałbym pominąć wstydliwego problemu litewskiego, „młodego”, jak niektórzy wyjaśniają, nacjonalizmu, starającego się promować litewskość kosztem jakoby narzuconej przez Unię Lubelską polskości. Wspólnej historii nie da się obejść i ukryć. Jestem pewien, że po latach oba narody wyzbędą się lęków i będą z niej jednakowo dumne.


Lekarski samorząd na Ukrainie – szanse i zagrożenia

We wrześniu 2015 r. obradował w Odessie XIV Zjazd Wszechukraińskiego Lekarskiego Towarzystwa (UMA). Głównymi tematami obrad były autonomia zawodu lekarza i utworzenie samorządu lekarskiego. Po zmianach politycznych, będących konsekwencją Euromajdanu, parlamentarna komisja zdrowia wpisała do planu oczekiwanych reform utworzenie samorządu lekarskiego. W zjeździe uczestniczyli również przedstawiciele administracji, uczelni medycznych, towarzystw naukowych, europejskich samorządów i stowarzyszeń lekarskich, m.in. ze Słowenii, Łotwy, Bułgarii i Polski. Przybył także prezydent Światowego Stowarzyszenia Lekarzy (WMA) Xavier Deau. Zjazd zaakceptował przygotowany przez Radę UMA projekt ustawy oraz wybrał Oleha Musiya z Kijowa, wiceprzewodniczącego Komisji Zdrowia Rady Najwyższej Ukrainy, na prezydenta UMA na kolejną kadencję. Podpisano również umowę o współpracy UMA z Naczelną Izbą Lekarską, którą reprezentował prezes Maciej Hamankiewicz.
Równocześnie ze zjazdem odbywał się w Odessie współ-organizowany przez UMA kongres pod nazwą VI Southeast European Medical Forum, w którym uczestniczyli przedstawiciele 15 krajów. Omawiano m.in. zagadnienia związane ze zdrowiem reprodukcyjnym, z kardiologią, reformą ochrony zdrowia. Prezesi WMA i NIL zostali uhonorowani odznaczeniem UMA „Na lekarską cześć”.
Miałem okazję wystąpić w części roboczej zjazdu, a podczas kuluarowych spotkań dyskutować o zasadach demokracji i potrzebie wprowadzania ich w życie.
Ważnym akcentem było spotkanie z lekarzami, którzy założyli koło medyczne przy Związku Polaków w Odessie. Warto podkreślić życzliwość ukraińskich lekarzy wobec Polski i przekazywane wielokrotnie podziękowania za moralne wsparcie ze strony OIL w Warszawie w burzliwym dla Ukrainy okresie, dzielenie się wiedzą i doświadczeniami podczas wspólnych szkoleń i osobistych kontaktów. W Polsce dobrze rozumiemy, jak trudna i bolesna może być droga ku demokracji.

Krzysztof Makuch,
przedstawiciel OIL w Warszawie na XIV Zjeździe UMA


Jubileusz Polskiego Towarzystwa Lekarskiego

Pierwsza na ziemiach polskich organizacja zrzeszająca lekarzy powstała 210 lat temu. Było to Polskie Towarzystwo Lekarskie w Wilnie. Z tej okazji PTL, kontynuator idei, która przyświecała w 1805 r. ówczesnym medykom, zorganizowało uroczystość w salach Zamku Królewskiego w Warszawie.
Podczas spotkania wręczono liczne odznaczenia przyznane przez prezydenta RP oraz PTL. Wśród wyróżnionych znaleźli się lekarze i społecznicy z województwa mazowieckiego. Godność „Medicus Perfectus” oraz nagrodę ufundowaną przez Polpharmę otrzymała prof. dr hab. med. Hanna Stypułkowska-Misiurewicz. Nagrodę dla wybitnego absolwenta WUM, wskazanego przez prof. Marka Krawczyka, rektora WUM, odebrała Martyna Naduk-Ostrowska.
Honorowy tytuł „Zasłużonemu Polskie Towarzystwo Lekarskie” przyznano m.in.: dr n. med. Annie Górkiewicz-Petkow, o. Kazimierzowi Lorkowi, prowincjałowi Zgromadzenia Ojców Barnabitów, prof. dr. hab. n. med. Grzegorzowi Opolskiemu i prof. nadzw. CMKP dr. hab. n. med. Mirosławowi Ząbkowi.
Tytuł „Bene Meritus” otrzymali: prof. nadzw. CMKP dr hab. n. med. Joanna Jędrzejczak, prof. Witold Mazurowski, prof. Marcin Roszkowski oraz Wojciech Giermaziak, dyrektor GBL.
Medalem „Gloria Medicinae” uhonorowano prof. prof. Tadeusza Orłowskiego, Jacka Różańskiego, Andrzeja Borkowskiego, Tadeusza Płusę.
Uroczystość uświetniły występy lekarzy artystów: Anny Kutkowskiej-Kass, Dariusza Kozłowskiego, Cezarego Olszewskiego oraz Chóru OIL w Warszawie. Prezentowane były także obrazy lekarzy malarzy: Włodzimierza Cerańskiego i Tadeusza Wolskiego.

mkr

Archiwum