19 lutego 2003

Ministrowie się zmieniają a problemy pozostają

Z ministrem zdrowia Markiem Balickim rozmawia Ewa Gwiazdowicz

Panie ministrze, wystąpił pan do środowisk ochrony zdrowia o sześćdziesiąt spokojnych dni.

– Tak, są nam teraz bardzo potrzebne. Zwróciłem się o spokój, po to, żeby jak najwięcej w tym czasie zrobić.

Co przyniosły te pierwsze dni?

– Przeprowadziłem konsultacje m.in. z szefami: samorządów zawodowych i organizacji związkowych. Rozmowy pokazały, jak duże są rozbieżności pomiędzy poszczególnymi partnerami społecznymi, ich ocenami i oczekiwaniami, jak różnią się ich punkty widzenia. Nie jest tak, że jeden pogląd ma minister a partnerzy społeczni wszyscy razem – drugi. I rolą państwa jest stworzenie płaszczyzny spotkania się wszystkich partnerów społecznych. Stąd propozycja „okrągłego stołu” dla ochrony zdrowia. Ministrowie się zmieniają a problemy pozostają. Trzeba więc je dobrze zidentyfikować, żeby można było doprowadzić do wspólnych uzgodnień. Jestem przekonany, że istnieje wiele takich punktów, w których mogą się spotkać oczekiwania
i interesy pracowników, pracodawców, pacjentów, samorządu terytorialnego i rządu. Wymaga to jednak od wszystkich stron poszukiwania kompromisu
i porozumienia.

Czy usłyszał pan w czasie rozmów coś takiego, czego nie spodziewał się pan usłyszeć?

– Polityk musi się spodziewać wszystkiego. Chociaż… Od jednego z rozmówców usłyszałem, że „to wszystko, to teatr”. Zastanawiam się czy to stosowny komentarz. Przecież nawet przy ogromnym zróżnicowaniu stanowisk dialog społeczny jest konieczny. Minister zdrowia na pewno nie będzie rozstrzygać spraw na ulicy. Nie będzie również prowadził negocjacji odrębnie z każdą organizacją, bo to jest sprzeczne z zasadą dialogu społecznego.
Bardzo cieszę się, że w pierwszym tygodniu mojego urzędowania Naczelna Rada Lekarska miała posiedzenie, w którym mogłem uczestniczyć. Niezmiernie ważna jest bowiem współpraca ministra zdrowia z samorządem, gdyż samorząd przejął na siebie część władztwa publicznego. Dlatego jego rola jest szczególna, inna niż pozostałych partnerów społecznych.
Czy minister zdrowia ma szansę być silnym ministrem? Zadaję to pytanie kolejnym ministrom od wielu lat…

Pozycja ministra zdrowia w rządzie zależy od nas wszystkich. W dużym stopniu, może największym, od samego ministra, ale także jego od partnerów społecznych. Wizerunek całego systemu tworzymy wszyscy: minister i środowiska ochrony zdrowia. Rozdźwięk między poszczególnymi środowiskami również wpływa na odbiór zewnętrzny całej ochrony zdrowia.

Jest pan po pierwszych rozmowach z ministrem finansów.

– Nasza pierwsza rozmowa dotyczyła ogólnych zasad współpracy i jednej konkretnej sprawy: przygotowania wspólnego wniosku na posiedzenie Rady Ministrów dotyczącego przedłużenia o dwa lata spłaty pożyczki zaciągniętej przez kasy chorych w 2000 roku i zmniejszenia o 3/4 raty przypadającej na ten rok.

Wkrótce prace nad założeniami do przyszłorocznego budżetu, powróci m.in. problem wysokości składki na ubezpieczenie zdrowotne.

– Warto pamiętać, że w ustawie o Narodowym Funduszu Zdrowia, przez część środowisk akceptowanej i popieranej, przez część – kontestowanej, zapisano coroczny wzrost składki, aż do 9%. Ustawa została już uchwalona przez parlament. Czeka na podpis prezydenta. Jednak, niezależnie od przyjętego rozwiązania, jeśli system będzie źle funkcjonował to dużo trudniej będzie znaleźć argumenty na rzecz wzrostu publicznych nakładów na ochronę zdrowia.

Wysokość składki wzbudza kontrowersje…

– Z jednej strony wydaje się to zrozumiałe, gdyż podwyższenie składki ma przecież znaczący wpływ na budżet państwa. Aby odpowiedzialnie rozmawiać o większych nakładach na ochronę zdrowia, trzeba wskazywać ich źródła. Zwiększenie wydatków publicznych oznacza – albo zwiększenie deficytu budżetowego, co długofalowo nie będzie korzystne dla ochrony zdrowia, albo – podwyższenie podatków. A wysokie podatki mogą mieć wpływ hamujący na wzrost gospodarczy i wtórnie – powodować mniejszy wpływ ze składki. Z drugiej strony, gdy patrzymy na sytuację finansową wielu placówek służby zdrowia to potrzeba zwiększenia nakładów wydaje się oczywista.

Czego życzyć panu na najbliższe sześćdziesiąt dni? Czego oczekuje pan po najbliższych tygodniach?

– Żeby jak najwięcej udało się w tym czasie zrobić. Chciałbym, aby w tym czasie rozpoczął się „okrągły stół”. W najbliższym czasie przedstawię główne kierunki działania na najbliższy rok. Chodzi o to, żeby system będący dzisiaj w stanie rozchwiania i dezintegracji zaczął odzyskiwać równowagę. To na sześćdziesiąt dni. Lecz jest coś, czego życzyć trzeba nam wszystkim, ale na dłużej.

Czego więc mamy sobie życzyć?

– Warunków do pracy nad rozwiązywaniem konkretnych problemów w ochronie zdrowia. Ale, jak już wcześniej mówiłem, tworzymy je wszyscy, nie tylko rząd, lecz również partnerzy społeczni i pracownicy służby zdrowia. Innego wyjścia nie ma. Trzeba wziąć się do pracy i trzeba wierzyć w sukces, i do tego namawiam. Musimy jednak pamiętać, że w ochronie zdrowia rezultaty nie przychodzą z dnia na dzień. I tego nie wolno obiecywać. Trzeba odróżnić, to co jest możliwe od tego, co jest niemożliwe do osiągnięcia i skupić się wspólnie na możliwym. Wtedy rzeczywistość będzie lepsza niż dzisiaj.

Archiwum