2 grudnia 2006

Sms z Krakowa – Szczęśliwi czasu nie liczą

Kraków opustoszał. I choć kawiarniane stoliki stoją jeszcze na płycie Rynku Głównego pod smętnie zwisającymi parasolami, ale klientów już coraz mniej. W hotelach pustki. Prowadzone przez Naczelną Radę Lekarską (za pośrednictwem rad okręgowych) zbieranie podpisów pod inicjatywą obywatelską w sprawie zmiany ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, która ustabilizowałaby płace w publicznej służbie zdrowia, idzie w Małopolsce dość marnie.

Nieodmienną wolę działania prezentują zaś stomatolodzy. W Rytrze koło Starego Sącza na początku listopada odbyło się kolejne ogólnopolskie spotkanie lekarzy dentystów z całego kraju. Zajmowano się na nim z zapałem usprawnianiem systemu kontraktowania świadczeń, etyką zawodu, dokumentacją medyczną, certyfikatami, wymogami stawianymi lekarzom przystępującym do specjalizacji, orzecznictwem korporacyjnym itp. itd. Przez cały boży dzień piękny kryty basen kąpielowy „Perły Południa” stał pusty, a stomatolodzy obradowali, spierali się, wnosili nowe propozycje. Któryż to raz byli w Rytrze, nie doliczył się nawet Andrzej Fortuna, inicjator owych spotkań jeszcze w latach 70.

Jak już zapowiadałem, a teraz relacjonuję, 10 listopada odbyła się w Krakowie uroczystość nadania imienia Doktora Zbigniewa Żaka Wojewódzkiej Przychodni Stomatologicznej i odsłonięcia tablicy na elewacji obiektu, w którym 31 lat ordynował. Jego przyjaciele tłumnie zjechali do Krakowa (na własny koszt). Nieoczekiwanie, na to jedno przedpołudnie, słońce uśmiechnęło się do wszystkich za sprawą Zbyszka, co trafnie podkreślił w swoim przemówieniu prezes Konstanty Radziwiłł. Wieczorem zaś nić wspomnień o Żaku, przeplatanych poezją śpiewaną i deklamowaną, snuła się po „Piwnicy pod Baranami” pod batutą Marka Pakuły (od śmierci Piotra Skrzyneckiego dzielnie go zastępującego).

Wydarzeniem listopada w medycznym Krakowie jest też zmiana na stanowisku dyrektora Małopolskiego Oddziału NFZ. Jej termin (zawierane są właśnie kontrakty na rok 2007) nie wydaje się zbyt fortunny, co Okręgowa Rada Lekarska wytknęła prezesowi Andrzejowi Sośnierzowi. Ale dziwić się nie ma specjalnie czemu. Taka się utarła praktyka, że zasługi czy kompetencje tracą znaczenie, każdy szef chce mieć „własne” kadry. Dokąd nas to zaprowadzi?

Teraz wszyscy czekają na „sieć”. Po wyborach wstępna lista szpitali, którym „darowane ma być życie”, zostanie podobno ogłoszona przez ministra Religę. Zainteresowanie dotyczy przede wszystkim tych, którzy się na liście nie znajdą. Gdyby głównym kryterium nieobecności miała się okazać zbyt nikła ilość łóżek (poniżej 150), to lepiej przemilczeć komentarz. Znajomy dyrektor ważnego szpitala specjalistycznego w Krakowie (ponad sto lat historii), który w ramach redukcji kosztów, analizując obłożenie na poszczególnych oddziałach, zszedł do 146 łóżek – natychmiast „reanimował” 5 łóżek. Co tam wyższe koszty rzędu kilkudziesięciu tysięcy, kiedy stracić można wszystko. Ü

Wasz Cyrulik z Krakowa

Archiwum