19 kwietnia 2009

Profesor Zbigniew Religa nie żyje

Jest początek listopada 2005 roku. Rząd Kazimierza Marcinkiewicza jest już zaprzysiężony. Ministrem Zdrowia został prof. Zbigniew Religa. Poseł PIS Bolesław Piecha jest już powołany w skład Rządu. Minister Religa kompletuje zespół. Na pewno będzie chciał w nim widzieć swojego wieloletniego współpracownika i przyjaciela Jarka Pinkasa, ale kogo więcej? Chociaż nieskromnie uważam, że moje doświadczenie i wiedza mogłyby się przydać, nie myślę nawet o tym, że mogłabym być brana pod uwagę. Nie znam przecież Profesora Religi, a On nie zna mnie. Jednak pewnego dnia telefon od Prezydenta Elekta Lecha Kaczyńskiego zmienia wszystko; mam zostać wiceministrem zdrowia. Podczas pierwszej rozmowy Minister Religa patrzy na mnie z rezerwą. Próbuję przełamać nieufność i jakoś się przedstawić. W dobrej wierze powoduję jednak kolejne zakłopotanie; poza opisaniem mojej dotychczasowej drogi zawodowej mówię, że jestem „zawzięta”. W mojej intencji miało to oznaczać, że jestem konsekwentna i nie poddaję się łatwo przeciwnościom, ale Pan Profesor jest tym wyznaniem wyraźnie zaniepokojony. 25 listopada otrzymuję jednak nominację na Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Zdrowia. To początek ogromnie ważnego okresu w moim życiu i gdyby nie to, że będąc lekarką, szczególnie sobie cenię czas poświęcony pracy z pacjentami, mogłabym powiedzieć, że dwa lata pracy pod kierownictwem Profesora Zbigniewa Religi to najważniejszy okres w całym moim zawodowym życiu. Zadania, które postawił sobie i nam Pan Profesor, były bardzo ambitne, ale też ogromnie wyważone. Jak powiedział na wstępie swojego wystąpienia w Sejmie 7 czerwca 2006 roku:

„Systemy ochrony zdrowia w krajach Unii Europejskiej funkcjonują już kilkadziesiąt lat i stale są ulepszane, w chwili obecnej również. Wprowadzanie zmian odbywa się jednak w sposób łagodny i jest rozłożone na wiele lat. I nie zawraca się z raz obranej drogi…. Przejmijmy od naszych sąsiadów rozwagę i rozsądek. Odrzućmy chęć wprowadzenia nagłych i rewolucyjnych zmian dla zdobycia szybkiego sukcesu. Opieka zdrowotna jest tak delikatną i wrażliwą materią, że tego typu działania są dla niej po prostu szkodliwe. Naprawiajmy nasz system, nie róbmy jednak kolejnej rewolucji”.

Miałam szczęście pracować we wspaniałym zespole. Oczywiście, jakość pracy zdeterminowana była przede wszystkim osobowością Szefa, ale my, członkowie kierownictwa, też się staraliśmy sprostać wyznaczonym standardom i stanąć „na wysokości zadań” – 10-punktowego programu naprawy ochrony zdrowia.

Pomimo iż każdy z wiceministrów miał wyznaczony zakres swoich zadań (i oczywiście odpowiedzialności), to praca nad projektami była prawdziwie zespołowa. Pan Minister w każdej sytuacji chciał wysłuchać zdania każdego z nas. Nie tylko słuchał, ale przyjmował argumenty. Codzienne narady kierownictwa MZ były nie tylko okazją do spotkania osób, które w krótkim czasie stały się sobie naprawdę bliskie, ale przede wszystkim czasem twórczej dyskusji, wymiany myśli i wypracowywania optymalnych rozwiązań.

Zanim zaczęłam pracę w Ministerstwie Zdrowia, miałam już za sobą ponadtrzydziestoletni okres pracy zawodowej, jednak entuzjazm, jaki towarzyszył nam wszystkim podczas tych dwóch lat pracy pod kierownictwem Profesora Religi, przypominał zapał młodych ludzi, którzy wierzą, że są w stanie zmienić świat.

Dzięki Ci także i za to, Kochany Panie Profesorze.

Anna GRĘZIAK

Archiwum