25 lipca 2011

Lekarze i aptekarze razem: żeby przetrwać, trzeba współpracować

Izba Lekarska w Warszawie zacieśnia współpracę z Izbą Aptekarską. Można powiedzieć, że to ostatni moment, bo – choć już teraz nie jest łatwo – nadchodzą dla wykonujących te zawody jeszcze cięższe czasy. Szczególnie na Mazowszu.

Wielu czytelników „Pulsu” już musiało tłumaczyć się przed Narodowym Funduszem Zdrowia z wypisanych recept na leki refundowane. Niektórzy byli zmuszeni do zapłacenia bardzo wysokich kar z tytułu nienależnej refundacji. Lekarze i aptekarze z Mazowsza oraz Śląska są pod względem kontroli refundacji w najgorszej chyba sytuacji w Polsce, bo w tych dwóch województwach Narodowy Fundusz Zdrowia wydaje najwięcej na leki refundowane. W 2010 r. była to kwota ponad 8,5 mld zł, założony plan przekroczono o prawie 5 mln zł. O 6,5 proc. wzrosły wydatki na leki refundowane w przypadku chorób przewlekłych, o 3,5 proc. – z listy leków podstawowych i uzupełniających. Spadek wydatków w porównaniu z notowanymi w 2009 r. nastąpił jedynie w grupie leków refundowanych inwalidom wojennym i wojskowym, co niespodzianką nie jest.
Refundacja leków w województwie mazowieckim pochłonęła ponad 14 proc. globalnego budżetu na leki w NFZ, na Śląsku – ponad 12 proc., inne województwa mieszczą się w przedziale 2-9 proc.
Polecam zapoznanie się z raportem NFZ na ten temat zamieszczonym na stronie: http://www.nfz.gov.pl/new/art/4487/refundacja_2010.pdf. Na jego podstawie można wnioskować, gdzie Fundusz będzie szukał oszczędności. Może np. weźmie pod lupę dziesięć leków, na refundację których przeznacza najwięcej pieniędzy? Warto dodać, że ponad 3 proc. z kwoty 8,5 mld zł globalnej refundacji przypada na enoxaparinum, na drugim miejscu znalazł się fluticasonum z 1,5-proc. udziałem.
Pewne jest, że NFZ będzie szukał oszczędności, ponieważ niedługo wejdzie w życie ustawa refundacyjna, która wprowadza limit wydatków Funduszu na leki, a wszystko wskazuje, że będzie niższy, niż kwoty obecnie przeznaczane na ten cel. Trzeba wziąć pod uwagę i to, że ostatni algorytm podziału pieniędzy między oddziały NFZ powoduje, iż Mazowsze realnie traci pieniądze. Będzie więc ich raczej ubywać, także na refundację.
W takiej sytuacji zarówno lekarz, jak i aptekarz, musi być świętszy od papieża przy wypisywaniu recept i ich realizacji. Niezwykle szczegółowych przepisów jest tu mnóstwo. Nie można liczyć, że kontrolerzy Funduszu będą pobłażliwi wobec najdrobniejszych nawet uchybień. Systemy informatyczne NFZ szybko wychwytują dane: kto wypisał receptę, komu, gdzie i kiedy została zrealizowana. Jeśli zabraknie informacji o jednym z badań potwierdzających diagnozę w dokumentacji medycznej, lekarz może spodziewać się kary, bo wypisał lek bez dokładnego sprawdzenia, czy pacjent choruje na daną chorobę. A jeśli aptekarz wyda lek, mimo że na recepcie dla dziecka lekarz napisał numer PESEL małego pacjenta, ale nie jego wiek, poniesie karę, wszak wydał lek refundowany na nieprawidłowo wystawioną receptę.
Niedawno OIL w Warszawie gościła Alinę Fornal, prezesa Okręgowej Rady Aptekarskiej. Aptekarze przekazali informację o błędach najczęściej pojawiających się na receptach, które skutkują karami dla aptekarza i często – lekarza. Odbyło się szkolenie dla lekarzy. Te dwie grupy zawodowe muszą ze sobą współpracować. Drobna pomyłka na wypisanej recepcie grozi stratą czasu, nerwów i pieniędzy obu stronom.
Biorąc to wszystko pod uwagę, warto pamiętać, że recepta na lek refundowany to rodzaj czeku realizowanego w banku, który dysponuje pieniędzmi wszystkich podatników. Wypisując czek bankowy, dbamy, by był bez zarzutu. Tu obowiązuje ta sama zasada.

Archiwum