2 listopada 2020

Szanowni Państwo, Koleżanki i Koledzy,

Łukasz Jankowski

prezes ORL w Warszawie

chaosu i obnażonego przez epidemię kryzysu w ochronie zdrowia nie trzeba opisywać. Zapaści w ochronie zdrowia nie da się dłużej pudrować, nie da się dłużej dyskutować choćby z potrzebą natychmiastowego zwiększenia nakładów na zdrowie.

Od wieloletnich debat, ministerialnych konferencji i politycznych deklaracji nie przybędzie w Polsce lekarzy, nie poprawią się warunki leczenia chorych. System się zapadł. Decydenci jednak, choć jest oczywiste, że wszystkie karty są na stole, jeszcze próbują udawać, że nie jest tak źle, że wszystko w ochronie zdrowia jest pod kontrolą. Te próby już nie są nawet śmieszne. Jedynie smutne. Wręcz tragiczne.

Niepewność. Zmieniające się przepisy, wytyczne, zalecenia. I niestety próby zrzucania na nas przez rządzących odpowiedzialności za fatalny stan opieki zdrowotnej. Chcielibyśmy powiedzieć: a nie mówiliśmy? Nie mówiliśmy, że potrzebne są reformy i poważne traktowanie zdrowia Polaków? Że potrzebne są godne warunki leczenia? Jednak zamiast skupiać się na tym, że dużo łatwiej byłoby wszystkim, gdyby w porę reagowano na nasze alarmy, medycy zaciskają zęby i po prostu leczą. Zwyczajnie, ale i niezwyczajnie. Bo, żeby leczyć w tych warunkach, trzeba czasem – jak w jednym ze stołecznych szpitali, na oddziale pospiesznie przekształconym w covidowy – podczas dyżuru samemu z worków na śmieci i folii wykonać prowizoryczną, ale w pełni funkcjonalną śluzę. Czasem – jak w innym szpitalu – potrzebna jest zrzutka na kupno namiotu, żeby chorzy nie czekali w kolejce na deszczu. Szokujące? Niestety, nie dla nas. My od dawna łatamy ten system swoją ciężką pracą, a sprzęt często kleimy taśmą.

Zadań przed nami mnóstwo. Trzeba być nie tylko na oddziałach z chorymi na COVID-19, ale i z innymi chorymi w szpitalach, przychodniach, poradniach, karetkach… I trzeba mieć grubą skórę, odporną na ataki mediów, oburzające wypowiedzi polityków i emocje sfrustrowanych pacjentów, a czasem zwolenników teorii spiskowych.

Mamy dość? Bez wątpienia. Narasta w nas coraz większa złość, może częściowo zniechęcenie. Co nam zostało? Poczucie, że niezależnie od nastrojów społecznych, atmosfery tworzonej przez polityków, wszelkich zewnętrznych uwarunkowań– to lekarz mierzy się z chorobą pacjenta i tylko lekarz może mu pomóc. Dlatego lekarze robią swoje. I swoje w imieniu lekarzy robi nasza izba. Tylko w ostatnich tygodniach obserwowaliśmy wiele sytuacji, kiedy lekarze byli obrażani, pa-dały na nasz temat kłamstwa, dopuszczano się manipulacji. OIL w Warszawie reagowała zdecydowanie. Bo minister, osoba w randze wicepremiera (!), nie może w obliczu postępującej epidemii (!!) zarzucać lekarzom braku zaangażowania (!!!). Wspólnie z prezesami innych okręgowych rad lekarskich zareagowaliśmy natychmiast, zwracając się do premiera z prośbą o wyjaśnienie sytuacji.

Odpieraliśmy ataki na lekarzy w mediach. Gdy pojawiały się kłamstwa o rzekomej niechęci okręgowych izb lekarskich do kierowania lekarzy do walki z epidemią (są to przecież kompetencje wojewody, nie OIL!) oraz zmanipulowane przekazy medialne – również je prostowaliśmy. Publikowaliśmy apele, wysyłaliśmy sprostowania, wystosowaliśmy skargi do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Rady Etyki Mediów. Bo nie może być przyzwolenia na manipulacje, na atakowanie lekarzy.

Po medialnych atakach przyszła ofensywa legislacyjna, zapowiadana jako „ustawa, która pozwoli lekarzom lepiej leczyć”. Ze zdumieniem czytaliśmy zapisy projektu tzw. ustawy covidowej. Gorzkie, ale stanowcze słowa oburzenia ujęte w formę apelu Prezydium naszej ORL natychmiast skierowaliśmy do posłów. Pierwotny projekt nie chronił bowiem przed kierowaniem do pracy na oddziałach covidowych rodziców maleńkich dzieci, nie odzwierciedlał w pełni wcześniej zapowiadanej idei tzw. dobrego Samarytanina i znowu uderzał w lekarzy. Po naszych interwencjach i medialnym nagłaśnianiu sytuacji część szkodliwych zapisów w projekcie zmieniono. W chwili oddawania do druku niniejszego numeru „Pulsu” ścieżka legislacyjna jeszcze nie została zakończona.

Jaka będzie przyszłość? Liczba zachorowań zwiększa się lawinowo, także wśród nas. Procedury szwankują i nie gwarantują bezpieczeństwa, a rządzący zamiast wspierać, próbują dzielić środowisko i pozwalają sobie na skrajnie nieodpowiedzialne wypowiedzi. Jak długo jeszcze wytrzyma system, który każdego dnia coraz bardziej pęka? Taśma klejąca nie jest aż tak wytrzymała, a w wielu miejscach już się rozerwała. Jak długo wytrzymają medycy? Trwa pandemia. Jesteśmy, leczymy.

Nasza izba interweniuje w Państwa imieniu i oferuje wsparcie. Pozostaję z życzeniami zdrowia na ten trudny dla wszystkich czas.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum