29 marca 2022

W kontrze: PWZ dla lekarzy z Ukrainy

Garść faktów

Nad ranem 24 lutego rosyjskie wojska wkroczyły na terytorium Ukrainy, wywołując wojnę, która przyniosła nie tylko śmierć i zniszczenia, ale także exodus ponad 3 mln ludzi. Zdecydowana większość trafiła do Polski. Uchodźcy potrzebują wsparcia socjalnego, ale nader często również medycznego. Nagłe dodatkowe obciążenie i tak cierpiącego na niedobory systemu ochrony zdrowia, wyczerpanego dwuletnią walką z epidemią, postawiło przed prawodawcą nowe wyzwanie. Ponieważ w około dwumilionowej rzeszy uchodźców znalazło się wielu lekarzy i lekarzy dentystów, pojawiła się kwestia – czy zatrudniać tych fachowców i czy mogliby wesprzeć polską opiekę zdrowotną? Pierwsze rozwiązania znalazły się w specjalnej ustawie z 12 marca o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa.

Analitycy firmy Deloitte piszą, że zgodnie z ustawą „od 24 lutego 2022 r., przez 18 miesięcy, niezależnie od trwania stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii, obywatelowi Ukrainy, który uzyskał kwalifikacje lekarza, lekarza dentysty, pielęgniarki lub położnej poza terytorium państw członkowskich Unii Europejskiej, można udzielić zgody na wykonywanie tego zawodu oraz przyznać warunkowe prawo wykonywania zawodu. Wykonywanie zawodu będzie możliwe wyłącznie w podmiocie leczniczym, a obywatel Ukrainy będzie zobowiązany do zgłoszenia ministrowi właściwemu do spraw zdrowia, w jakim podmiocie leczniczym i na jaki okres został zatrudniony, w terminie siedmiu dni od dnia rozpoczęcia udzielania świadczeń zdrowotnych w tym podmiocie”.

Ustawa rozwija więc przepisy wprowadzone z powodu epidemii, zawierające uproszczone zasady ubiegania się o prawo wykonywania zawodu lekarza. Ich głównym założeniem była możliwość wydania przez ministra zdrowia warunkowej zgody na wykonywanie zawodu lekarza lub lekarza dentysty osobom z dyplomem uczelni medycznej spoza UE, o ile spełniają określone warunki, np. posiadają zalegalizowany przez instytucje RP dyplom ukończenia studiów. Konieczne jest też wskazanie placówki medycznej, w której taki lekarz miałby pracować.

Rozwiązania zaproponowane w czasie pandemii zakładały także liberalne podejście do znajomości języka polskiego. Od lekarzy ubiegających się o warunkowe prawo wykonywania zawodu nie wymaga się certyfikatu znajomości języka ani zdania egzaminu językowego. Zgodnie z przepisami, wystarczy oświadczenie o tym, że się język zna.

Natomiast samorząd lekarski stał dotąd na stanowisku, że nawet w przypadku tzw. szybkiej ścieżki niezbędne jest przedstawienie potwierdzenia znajomości języka polskiego przez kandydata. Naczelna Rada Lekarska podjęła nawet 29 stycznia 2021 r. uchwałę w sprawie szczegółowego trybu postępowania w sprawach przyznawania prawa wykonywania zawodu. Pojawiło się w niej zdanie o konieczności przedstawienia właściwej ORL „dokumentu odnoszącego się do znajomości języka polskiego”. Minister zdrowia zaskarżył do Sądu Najwyższego uchwałę Naczelnej Rady Lekarskiej m.in. w tym właśnie zakresie. A Sąd Najwyższy przyznał rację ministrowi w orzeczeniu z 29 grudnia 2021 r. i częściowo uchylił uchwałę NRL. W momencie zamykania tego numeru „Pulsu” nie było jednak ciągle pisemnego uzasadnienia decyzji.

Należy podkreślić, że ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa w kwestii PWZ rozwija wcześniejsze przepisy o trybie uproszczonym, ale ich nie kopiuje. Ustawodawca zdecydował się skrócić listę wymagań wobec lekarzy ubiegających się o warunkowy PWZ. Z dziewięciu wymogów trzeba spełniać tylko cztery.

Nie ma wśród nich punktu mówiącego o konieczności złożenia przez lekarza oświadczenia o znajomości języka polskiego wystarczającej do wykonywania powierzonego lekarzowi zakresu czynności zawodowych.

Ważną różnicą jest też, że lekarze z PWZ uzyskanym warunkowo na mocy ustawy o pomocy mogą pracować poza wskazaną we wniosku placówką, jeśli wiąże się to z niesieniem pomocy osobom, które w wyniku agresji Rosji na Ukrainę także znalazły schronienie w Polsce.

mn

Szersze otwarcie

Wojna na Ukrainie i napływ uchodźców do Polski – to kolejny po pandemii COVID-19 problem, z którym musi zmierzyć się polski system ochrony zdrowia. Kluczem do przetrwania jest wykorzystanie potencjału ukraińskiego personelu medycznego, który przebywa w Polsce, i umożliwienie mu szybkiego rozpoczęcia pracy w zawodzie.

Maciej Malenda, Jędrzej Stępniowski – przedstawiciele telemedycznej przychodni Doctor.One

Dane statystyczne wskazują, że przed wybuchem wojny na 1 tys. mieszkańców Ukrainy przypadało niespełna trzech lekarzy. Oznacza to, że w Polsce przebywać może kilka tysięcy pracowników służby zdrowia, którzy jeszcze miesiąc temu wykonywali swój zawód na Ukrainie. Szerokie umożliwienie tym osobom wykonywania zawodu w Polsce przyniosłoby korzyści nie tylko ukraińskim pacjentom, którym bariera językowa nie utrudniałaby skorzystania z pomocy lekarskiej, ale również – wobec braków kadrowych i starzenia się populacji personelu medycznego – polskim. Należy jednak pamiętać, aby postępować w sposób przemyślany i systematyczny, zapewnić wysoką jakość świadczenia usług przez każdego lekarza w polskim systemie ochrony zdrowia. Rozwiązania przyjęte w ustawie o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium ich państwa są pierwszym (dobrym) krokiem w tym kierunku. Jednak już dziś widzimy, że to za mało, by w pełni wykorzystać wiedzę i umiejętności ukraińskich lekarzy, a jednocześnie zachować wysoką jakość usług medycznych.

Podczas opracowywania przepisów specustawy nie udało się jednak uniknąć nieścisłości. Wydaje się bowiem, że kluczowy w aktualnej sytuacji przepis, który zezwala na podejmowanie przez osoby posiadające warunkowo przyznane PWZ dodatkowego zatrudnienia w podmiotach udzielających świadczeń ofiarom konfliktu zbrojnego na Ukrainie bez zgody ministra zdrowia, nie będzie mieć zastosowania do osób, które uzyskają je na podstawie przepisów „ukraińskiej specustawy”. Ukraińscy lekarze nie będą zatem mogli podjąć zatrudnienia w więcej niż jednym podmiocie leczniczym. To ograniczy ich zaangażowanie w pomoc rodakom i niepotrzebnie zwiększy presję na i tak już mocno obciążonych polskich lekarzy.

Poza tym wymagania dotyczące nadzoru nad pracą ukraińskich lekarzy mogą być w praktyce trudne do spełnienia dla mniejszych podmiotów leczniczych, w szczególności dla POZ. W wielu POZ lwią część załogi stanowią lekarze w trakcie specjalizacji, którzy nie będą w stanie pełnić nadzoru nad pochodzącym z Ukrainy personelem. Już tylko ta kwestia ogranicza liczbę miejsc, w których ukraińscy lekarze znajdą zatrudnienie. Pojawia się także pytanie, na ile rzeczywiście taki nadzór w przypadku świadczeń udzielanych pacjentom ukraińskim jest potrzebny? Niecały miesiąc temu osoby, które mają dziś podlegać nadzorowi polskiego personelu, wykonywały swój zawód całkiem samodzielnie. Dlaczego więc pozbawiać ich samodzielności w tym ograniczonym zakresie, gdy udzielają świadczeń na terenie Polski, i w efekcie obciążać polski system ochrony zdrowia?

Jeśli przyjąć, że nadzór polskiego personelu jest potrzebny, czy będzie on efektywny? Wobec zniesienia wymogu znajomości języka polskiego dla starających się o warunkowe PWZ zasadne jest pytanie, w jaki sposób polski personel medyczny ma nadzorować działania lekarza, który nie posługuje się językiem polskim? I w jaki sposób lekarz ukraiński nieznający języka polskiego ma prowadzić dokumentację medyczną zgodnie z polskimi przepisami? Te kwestie nie zostały sprecyzowane w specustawie, co grozi uniemożliwieniem zatrudnienia ukraińskich lekarzy.

Warto pamiętać o tym, że szerokie, sprawne, a przede wszystkim kontrolowane dopuszczenie ukraińskich lekarzy do polskiego rynku pracy przyniosłoby korzyści polskim pacjentom, ale również pośrednio byłoby pomocą dla Ukrainy. Stworzenie ram, które zapewnią obsługę pacjentów ukraińskich przez ukraińskich lekarzy, a jednocześnie dłuższy proces dopuszczania lekarzy ukraińskich do pełnoprawnej opieki nad pacjentami w ramach polskiego systemu zdrowotnego, wydaje nam się najlepszym kompromisem. Mimo że wszyscy liczymy na szybkie zakończenie tej wojny, nie potrafimy przewidzieć, jak długo rzeczywiście potrwa. Dzięki możliwości pracy w Polsce ukraińska kadra medyczna będzie mogła zachować kontakt z zawodem i sprawniej nieść pomoc swoim współobywatelom zarówno teraz, jak i po powrocie do kraju.

Nie róbmy nikomu krzywdy

Zbyt lekkomyślne przyznawanie prawa wykonywania zawodu lekarzom, którzy przyjechali do Polski, uciekając przed wojną, może w rzeczywistości przynieść im więcej kłopotów niż korzyści.

Damian Patecki – anestezjolog, ekspert Porozumienia Rezydentów

Lekarz z prawem wykonywania zawodu przyznanym przez polski samorząd zawodowy, bez względu na to, czy kształcił się w Polsce, czy przyjechał do nas, uciekając przed wojną, w świetle prawa tak samo odpowiada za swoje ewentualne błędy medyczne. Nie możemy więc dopuścić, by lekarze z Ukrainy przez zbyt liberalne podejście Ministerstwa Zdrowia do przyznawania uprawnień zawodowych narażali się na postępowanie dyscyplinarne, cywilne, a nawet karne, wynikające np. z ich niedostatecznej znajomości języka polskiego czy polskiego systemu ochrony zdrowia i standardów opieki medycznej.

Skupmy się więc na pomocy zgodnie z zasadą primum non nocere. Pomocy ukraińskim medykom chcącym pracować w Polsce należałoby udzielić, umożliwiając odbycie np. stażu adaptacyjnego, półrocznego, a może nawet rocznego. Oczywiście, jego forma jest do dopracowania. Czy będzie analogiczny do stażu podyplomowego, czy polegać będzie na przysposobieniu do pracy lekarza przez wykonywanie funkcji asystenta medycznego – pozostaje kwestią otwartą. Nie ulega wątpliwości, że należałoby zaoferować lekarzom uchodźcom pensję taką samą, na jaką mogą liczyć Polacy. Wynagrodzenie powinny oczywiście wziąć na siebie instytucje państwowe. Dodatkowo trzeba by przeznaczyć fundusze na uposażenie medyków, którzy zostaliby opiekunami takiego stażu adaptacyjnego. Strona merytoryczna natomiast powinna pozostać domeną samorządu lekarskiego, jako instytucji, która ustawowo jest zobowiązana do stania na straży jakości wykonywania zawodu.

Jestem przekonany, że nie brakuje placówek, które takie staże mogłyby prowadzić. Zwróćmy uwagę na warunki odbywania stażu podyplomowego na obszarze działania OIL w Warszawie – „ciasno” jest przede wszystkim w stolicy. W Polsce powiatowej, a także w innych izbach, nie ma tłumów chętnych. Jeśli więc zachowamy rejonizację staży adaptacyjnych analogiczną do podyplomowych, ich wprowadzenie będzie możliwe.

Nie ulega wątpliwości, że owa adaptacja powinna być połączona z intensywnymi lekcjami języka polskiego. Zdaję siebie sprawę z tego, że w momencie gdy piszę te słowa, uchodźców z Ukrainy jest około 1,7 mln [14 marca – red.], a do tego dochodzą setki tysięcy osób ukraińskojęzycznych, które mieszkały w Polsce przed wojną, co tworzy ogromną rzeszę potencjalnych pacjentów, z którymi w pierwszej kolejności trzeba się porozumiewać właśnie po ukraińsku. Teoretycznie więc lekarze Ukraińcy mogą sobie z nimi radzić lepiej niż Polacy. Ale to tylko pozory. Nie ma szpitali ani przychodni przeznaczonych wyłącznie dla uchodźców. A nawet gdyby istniały, przecież pracowałby tam przede wszystkim polski personel, dokumentację też trzeba by prowadzić w języku polskim, współpracować z innymi polskojęzycznymi instytucjami.

Trzeba wreszcie zważyć, w jaki sposób nasze działania dotyczące umożliwienia pracy lekarzom z Ukrainy wpłyną na sytuację pacjentów na Ukrainie, także po zakończeniu wojny. Z jednej strony nie należy moim zdaniem myśleć o utrudnianiu przenosin do Polski w obawie o to, że tutejsze lepsze warunki zniechęcą lekarzy do powrotu do ojczyzny, kiedy sytuacja się poprawi. Nikogo nie można zmuszać do bohaterstwa i każdy powinien móc wybrać, co jest lepsze dla niego i jego bliskich. Z drugiej jednak strony nie ma wątpliwości, że wobec kryzysu, także personalnego, w naszej ochronie zdrowia ministerstwo chętnie skorzystałoby z prostego wyjścia, jakim jest drenaż mózgów z kraju o słabszej od Polski pozycji. Tylko że w takim razie przestaniemy być partnerem Ukrainy i państwem, które ją wspiera, lecz staniemy się krajem kolonialnego wyzysku.

 

Stanowisko Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie z 21 marca 2022 r. w sprawie warunków zatrudnienia lekarzy spoza Unii Europejskiej

Jednym z kluczowych aspektów zawodowego funkcjonowania lekarzy jest umiejętność nawiązania relacji lekarz – pacjent na poziomie zapewniającym zaufanie i komfort obu stronom. Nie jest możliwe nawiązanie takiej relacji w pełni bez płynnego werbalnego kontaktu, co pozostaje wprost powiązane ze znajomością języka polskiego. Aktualne rozwiązania legislacyjne w wielu krajach Unii Europejskiej zakładają zatrudnianie wyłącznie lekarzy, którzy wykażą się znajomością języka na poziomie niemal akademickim. W zestawieniu z tymi warunkami aktualny kształt analogicznych przepisów wprowadzonych przez władze RP wydaje się karykaturalny i w taki też sposób jest traktowany przez wielu lekarzy obcokrajowców aplikujących o uzyskanie prawa wykonywania zawodu. W Okręgowej Izbie Lekarskiej w Warszawie niejednokrotnie spotykamy się z aplikującymi lekarzami, którzy składają oświadczenie o znajomości języka polskiego, jednak podczas zwykłych czynności administracyjnych porozumiewają się z pracownikami izby jedynie za pośrednictwem tłumacza. Wyrok Sądu Najwyższego z grudnia 2022 r., podający w wątpliwość uprawnienie izb lekarskich do weryfikacji znajomości języka polskiego, w szczególności wobec braku publikacji uzasadnienia wyroku, jedynie pogłębia trudności w opisanym zakresie.

Wszystkie kraje kształtują na swój sposób własne systemy opieki zdrowotnej. Potrzeba czasu, by nauczyć się poruszać po danym systemie, w szczególności po systemie tak nieprzyjaznym administracyjnie jak polski. Niemniej jednak kluczową kwestią są różnice merytoryczne między pracownikami, wynikające z różnych systemów kształcenia przed- i podyplomowego. Nawiązując do kształcenia na Ukrainie: uwagę zwracają przede wszystkim brak stażu podyplomowego i krótsze kształcenie specjalizacyjne. Sądzimy, że nie bez znaczenia jest również brak w tym kraju odpowiednika izb lekarskich.

Wskazane czynniki przekładają się w sposób bezpośredni na aspekt samodzielności przyjezdnych lekarzy. Samorząd lekarski nie akceptuje dopuszczenia lekarzy z zagranicy do wykonywania zawodu w Polsce na zasadach innych niż wypracowane do tej pory. Odejście od nich byłoby bowiem równoznaczne z istotną deregulacją zasad wykonywania zawodu, za które jako samorząd czujemy się odpowiedzialni moralnie, etycznie i merytorycznie. Deklarujemy otwartość wobec lekarzy przyjezdnych, chcących dołączyć do lokalnej społeczności lekarskiej, jednak musi odbywać się to w zgodzie z powszechnie akceptowanymi przez nią zasadami. Nie widzimy możliwości rezygnacji z obowiązku odbycia stażu adaptacyjnego przez tych lekarzy ani rezygnacji z wymogu opanowania języka polskiego w stopniu umożliwiającym płynną komunikację z pacjentem i współpracownikami.

Odnosząc się do pomysłu zapewnienia jedynie infrastruktury, by lekarze z Ukrainy leczyli bezpośrednio tylko uchodźców (pacjentów) z Ukrainy, wskazujemy, że koncepcja ta, choć wydaje się częściowo uzasadniona, jest krótkowzroczna. Biorąc pod uwagę fakt, że lekarze w krajach dotkniętych wojną są objęci powszechną mobilizacją, należy liczyć się z tym, że ci, którym udało się opuścić strefę objętą działaniami wojennymi (należy wziąć pod uwagę również spektrum posiadanych przez nich specjalizacji), nie są w stanie zapewnić pełnej, płynnej opieki nad dodatkowymi pacjentami. Siłą rzeczy pacjenci ci będą obejmowani opieką przez polskich lekarzy, ale również przez wykonujących pozostałe zawody medyczne (fizjoterapeutów, logopedów, psychologów itp.). Pacjenci ukraińscy muszą być kierowani do polskiego systemu ochrony zdrowia tak samo sprawnie jak pacjenci polscy, a lekarz uchodźca bez znajomości systemu nie jest w stanie prawidłowo wystawiać recept, skierowań i kierować pacjenta w sposób najbardziej efektywny zdrowotnie i kosztowo.

Podsumowując, wobec znacznego wzrostu obciążenia placówek ochrony zdrowia w Polsce niezbędne są zdecydowane i adekwatne działania, które pozwolą przyjezdnym lekarzom spoza UE samodzielnie wykonywać zawód w Polsce. Kluczowe elementy to: staż adaptacyjny, nauka języka polskiego oraz szkolenia z zakresu uwarunkowań administracyjnych naszego systemu ochrony zdrowia. Samorząd lekarski widzi w tych działaniach miejsce dla siebie i deklaruje gotowość współpracy po ustanowieniu przedstawionych warunków.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum